piątek, 22 listopada, 2024
Strona głównaPolowanieMajowe refleksje

Autor

Majowe refleksje

Nie pomagają myśliwym nadmierne emocje fundowane przez polityków i ich namiestników w naszych związkowych organach. W maju udzieliło się to nawet mojemu łowczemu.

Reklama

Przepracowany i zmęczony wypełnianiem sterty absurdalnych związkowo-weterynaryjnych papierów, negocjacjami w sprawie szkód łowieckich, setką spraw koła i karuzelą stołków w PZŁ…

Na wieczornej zasiadce, postrzelił dzika. Szkoda mi tego zapracowanego altruisty i pasjonata, bo patrząc na działania naszych zwierzchników, można zaryzykować hipotezę, że nie za długo on i jego koledzy z zarządów wielu kół zostaną zdymisjonowani!

Reklama

Ich nowi następcy, już na pełnych i płatnych nowych etatach, zostaną powołani przez jakiegoś ministerialnego namiestnika i to bez możliwości odwołania przez walne zgromadzenie. Wreszcie będzie „profesjonalnie” z dyscypliną i furą etatów do obsadzenia przez polityków związkowych.

Nam pozostanie tylko płacić i… płakać! Ach ta moja fantazja, niedobrze ze mną, zaczynam robić się pesymistą…

Reklama

Ruszamy spokojnie

Całe szczęście, że te emocje nie udzielają się mojemu Cezarowi, bo tym razem sprawa jest poważna. Postrzał zwiastuje długie dochodzenie. Nadzieją jest nasz nieduży, podmokły i bujny w roślinność teren, który stanowi dobrą kryjówkę dla rannego dzika.

To może zachęcić go do pozostania w nim, a nam oszczędzi długiego dochodzenia… Ruszamy spokojnie we trzech za naszym przewodnikiem, podziwiając bujną zieleń naszej „Bieli”.

Praca przebiega sprawnie, a upał nie daje się nam jeszcze we znaki, bo korony olch i wilgotny mikroklimat chroni nas przed słońcem. Nawet Cezarowi w pracy to sprzyja, bo taki teren dobrze zachowuje zapach rannego postrzałka, a nasz poszukiwany dzik nie pozostawił na tropie żadnych śladów farby.

Przez asfalt

Ale wszystko, co dobre szybko się kończy i wbrew moim nadziejom, po dwóch kilometrach dzik dalej ciągnie na gruby i suchy las. Opuszcza nasz teren przekraczając ruchliwą asfaltową szosę. Wędruje na teren sąsiedniego koła. Mijanie takich dróg jest dla mnie dodatkowym stresem.

Tym razem musieliśmy urządzić sobie dłuższą przerwę, natrafiając na rozciągniętą wojskową kolumnę. Cezar egzamin z komendy stój i odłożenia zdał celująco, a wszystko bez smyczy, otoku i wydane na odległość!

Praca w sosnowym, suchym lesie nie jest już tak komfortowa. Brak deszczu od trzech tygodni powoduje, że ściółka jest przesuszona, a to nie sprzyja tropieniu. Jednak rutyna, doświadczenie i talent mojego orła robią swoje. Mimo utrudnień pracuje bez większych problemów.

Zawrót z tropu

Tylko niekiedy robi kółko korygując swoją pracę. Gdy dochodzimy do piątego kilometra tropu i w duchu już zaczynam wątpić w przychylność losu, nagle dostrzegam zmianę w zachowaniu Cezara. Zawraca z tropu i odbijając przede mną w bok dość żwawo, zaabsorbowany zatacza łuk, jakby coś okrążał.

To przypomina mi jego manewr zachodzenia dzika leżącego przed nim na tropie, szerokim łukiem pod wiatr. Ta umiejętność czytania mowy swojego psa bywa kluczowa przy takich postrzałkach.

Zbyt późne jej odczytanie grozi utratą szansy zaskoczenia rannego dzika, a co w efekcie grozi kolejnym, długim pościgowym maratonem w upale i to z niewiadomym skutkiem. Bywało, że za dzikami postrzelonymi na szczękę potrafiliśmy robić nawet 15 kilometrów!

Wiem, że gdy Cezar namierzy postrzałka precyzyjnie górnym wiatrem muszę być przy nim blisko, bo na kolejną szansę możemy długo poczekać. Tym razem się nie mylę, a Cezar wskazuje mi dzika nosem.

Jednak czujny dzik wyskakuje – spod suchego wierzchołka sosny – tak szybko, że mnie zaskoczył. Nie zdążyłem oddać strzału, ale mój orzeł nadrobił tą moją ślamazarność i przypuścił szturm na jego zad. Dzik będąc już teoretycznie bezpieczny za leżącą sosną, która go osłaniała w trosce o swoje „cztery litery” zawrócił i postanowił dać odpór swojemu prześladowcy. To dało mi szansę dostrzeżenia jego sylwetki w luce pomiędzy gałęziami…

Szampańskie nastroje

Wystrzelona przeze mnie kula trafiła w cel, kończąc to dochodzenie i jego udrękę. Tak więc ten piękny słoneczny dzień obaj z Cezarem zakończyliśmy sukcesem. Byliśmy w szampańskich nastrojach i aby szybko nam ten stan nie minął, postanowiłem mniej czytać o „naszych” władzach, bo ogarnia mnie wtedy chandra!

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Szkodliwe dokarmianie

Wielu myśliwych uważa, że dokarmianie jest naszym „obowiązkiem”. Jednak taka interwencja powoduje więcej szkody niż pożytku.

Polska bez myśliwych

Zielone bolszewiki twierdzą, że można zaprzestać polowań. Pokazujemy - na konkretnym przykładzie - jakie będą tego koszty takiej decyzji dla budżetu naszego państwa.

Bicie piany w ministerstwie

Jeśli ktoś ma siłę i obejrzy kolejne posiedzenie zespołu do spraw „reformy” łowiectwa podsekretarza Dorożały - nie powinien mieć wątpliwości, jaki jest prawdziwy cel tych spotkań…