niedziela, 22 czerwca, 2025
Strona głównaPolowanieDorożała zabrania polowania

Autor

Dorożała zabrania polowania

Wraca w formie rozporządzenia – pomysł wyrzucenia myśliwych z otuliny Parku Narodowego „Ujście Warty”.

Nasz „ulubiony” podsekretarz – który nagrywając filmiki na Tik-Toku przynosi wstyd rządowi – zamierza wyrzucić myśliwych z otulin parków narodowych tworząc w nich strefy ochrony zwierzyny. Napotka na duży opór lokalnych środowisk…

Reklama

Wygląda na to, że środowisko trenera pilatesu postanowiło na razie zrobić krok do tyłu. Z jednym wyjątkiem – Otuliny Parku Narodowego „Ujście Warty”. Oto, bowiem w planie prac legislacyjnych Ministerstwa Klimatu i Środowiska z 25 maja znalazł się projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie ustanowienia strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie Parku Narodowego „Ujście Warty”…

Strefy ochronne

W uzasadnieniu napisano „W części otuliny Parku Narodowego „Ujście Warty” została utworzona strefa ochronna zwierząt łownych. Strefa ta obejmie około 9 procent otuliny Parku. Zarówno jej wielkość jak i lokalizacja nie zabezpieczają potrzeb bezpieczeństwa zwierząt gatunków łownych wychodzących na żerowiska poza obszar Parku. Dotyczy to w szczególności ptaków gatunków łownych (głownie gęsi i kaczek), na które są prowadzone polowania w otulinie parku, także przy samej granicy parku podczas wylatywania ptaków z miejsc odpoczynku na żerowiska. Należy zauważyć, iż Park jest ostoją ptaków o randze światowej, co zobowiązuje do ich szczególnej ochrony”. Dlatego zdaniem pana Mikołaja i jego drużyny „ustanowienie strefy ochronnej zwierząt łownych (…) o zwiększenie powierzchni strefy ochronnej pozwoli na wyeliminowanie polowań na ptaki łowne w tym obszarze, w szczególności w bezpośrednim sąsiedztwie granic parku. Dzięki temu zapewniona zostanie strefa bezpieczeństwa dla ptaków gatunków łownych wychodzących na żerowiska poza obszar Parku Narodowego. Dodatkowo nie będzie dochodziło do płoszenie gatunków ptaków, w tym gatunków objętych ochroną gatunkową, co przyczyni sie do poprawy stanu ich ochrony. Dozwolona będzie redukcja innych gatunków łownych w tym w szczególności dzika. Eliminacji będą podlegały także gatunki obce, w tym szop pracz i wizon amerykański”

Reklama

Za projekt odpowiedzialni są: Mikołaj Dorożała i Wojciech Hurkała – zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Przyrody.

Pogorszenie stanu ochrony

Pozwoliłem sobie na zacytowanie całości zapisów z planu legislacji ministerstwa, by czytelnicy widzieli tok rozumowania: rozszerzymy strefę ochronną zwierząt na całą otulinę, ale zakażemy tam tylko polowań na ptaki, a na dziki, szopa i norkę amerykańską niech sobie myśliwi polują…

Reklama

Na czym polega głupota tego rozumowania? Obaj panowie zdaje się ciągle nie przeczytali Ustawy o ochronie przyrody gdzie jak byk jest napisane w art. 11 pkt. 3 „Strefa ochronna zwierząt łownych nie podlega włączeniu w granice obwodów łowieckich”, co oznacza ni mniej ni więcej, że myśliwi nie będą mogli polować na ptasie szkodniki – dzika, szopa i norkę. To z kolei oznacza wzrost ich populacji, co z kolei oznacza pogorszenie stanu ochrony ptaków w parku.

Tak sobie myślę, że nisko upadła moja politologia na UAM. W czasach, kiedy ją kończyłem na pierwszym roku zdawało sie logikę u prof. Ziembińskiego. Tak sobie dumam, że gdyby Mikołaj Dorożała studiował w tamtym czasie, a nie kilka lat później, to za brak logicznego myślenia Gandhi – bo taką ksywę miał profesor- wyrzuciłby go z hukiem za drzwi, a jego indeks przez okno – bo taki miał zwyczaj.

Cóż, pan Mikołaj kończył politologię czasie, kiedy Polska była wolna, ale poziom wiedzy studentów poleciał na łeb na szyje. I niestety nadal leci…

Kosztowne pomysły Dorożały

Myśliwi nie będą mogli redukować dzika, szopa pracza i wizona w otulinie PNUJ. Któż, więc ewentualnie będzie to robił? Ustawa w art. 11 pkt pkt. 5. stanowi, że „Ochrona zwierząt łownych w strefie ochronnej zwierząt łownych należy do zadań dyrektora parku narodowego.”

I teraz kluczowe pytanie – jeśli nie myśliwi, to kto? Najbardziej logicznym wydaje się, że w tej sytuacji powinni to robić pracownicy parku. Ale by to robić skuteczne powinno się w parku zatrudnić, co najmniej kilku „zawodowych strzelaczy”. Koszty? Minimum 2-3 miliony rocznie. Czy z budżetu państwa rząd wyłoży kasę na coś, co dzisiaj ma za darmo?

To tylko koszty osobowe. Do tego dochodzą o wiele większe pieniądze – koszty szacowania i wypłaty odszkodowań dla rolników. I tu wrócę do tego, co napisałem kilka tygodni temu: – w otulinie Parku Narodowego „Ujście Warty”, co roku rolnicy sieją kilka tysięcy hektarów kukurydzy. Kto będzie pilnował tych upraw? Pracownicy parku? A kto będzie szacował?

Pewnie rzeczoznawcy, a to nie jest tania usługa! Ten chory pomysł, jeśliby został zrealizowany będzie rząd kosztował kilka milionów złotych rocznie! No i bądźmy szczerzy – inaczej negocjuje się z rolnikiem wypłatę odszkodowania, jeśli płaci się z własnej kieszeni, a inaczej jeśli płaci się z kieszeni współobywateli, nawet jeśli nazywa się ta kieszeń Skarb Państwa…

Wegańska logika

Kilka lat temu podobny pomysł- – utworzenie w otulinie strefy ochrony zwierząt w jednym z parków został wprowadzony w życie. Po kilku latach sama dyrekcja tego parku wnioskowała o likwidację strefy. Koszty okazały sie nie do udźwignięcia dla parku. Skąd o tym wiem? Od pracownika tegoż parku…

Słyszycie drodzy czytelnicy ten chichot. Panowie Dorożała i Chara chcą wygonić myśliwych z otuliny parku po to, by zatrudnić w parkach – myśliwych!

Panowie zdają sobie z tego sprawę, bo w innym piśmie, o którym już pisałem każą dyrektorom parków oszacować „przychody związane ze sprzedażą tusz”. Wynika z niego czarno na białym, że pan Mikołaj zdaje sobie sprawę, iż w przypadku „wyrzucenia” myśliwych z otulin pracownicy parku lub podmioty zewnętrzne będą strzelać do zwierzyny łownej…

Inne możliwe rozwiązanie, to zlecenie odstrzału szopów, norek i dzików w otulinie firmie zewnętrznej, ale to dopiero kosztuje! A przypominam jak skończyło się zlecenie firmie zewnętrznej redukcji dzików na poligonie w Szczecinie…

Nienawiść do myśliwych

Trzecie rozwiązanie to „obdarowywanie” miejscowych myśliwych przez dyrektora Parku odstrzałami. Rozmawiałem z kilkoma kolegami ze Słońska i okolic. Zarzekają się, że: „Mają, będą mieli w nosie takie odstrzały” (w oryginale padają słowa, które do druku się nie nadają) i nie będą realizowali chorych pomysłów pana Mikołaja i pana Chary, bo w ich powszechnej opinii ten „fotograf ptaszków” jest jednym z tych, który napędza te kuriozalne rozwiązania.

Nasza zielona bolszewia – jak każda bolszewia – jest odporna na racjonalizm i jest gotowa zaryzykować rozmnożenie ptasich szkodników i radykalne zmniejszyć populacje ptaków, byle tylko „pogonić morderców biednych sarenek”.

Powinni na swoich sztandarach napisać: „Nasza nienawiść do myśliwych jest większa, niż nasza miłość do ochrony ptaków”.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Myśliwska zupa grzybowa

Smaku wielu dań nie da się uzyskać bez grzybów. Steki z rogacza, aż proszą się o towarzystwo prawdziwków, a zupa grzybowa, to prawdziwy rarytas w naszej kuchni myśliwskiej.

Myśliwy czy kłusownik

Powszechne użytkowanie termo i noktowizji wywołuje pytanie: czy nowoczesna technika zamieni myśliwych w kłusowników? Dyskusja nabiera tempa i budzi duże kontrowersje w naszym środowisku.

Szkody zapłaci państwo

W całej Europie toczy się dyskusja o partycypacji państwa w wypłacie odszkodowań od zwierzyny. Najdalej idą Francuzi, którzy przymuszą do płacenia przeciwników polowania.

Zieloni nie chcą rozmawiać

Napiszę to kolejny raz – nasz związek powinien się uczyć od zielonych bolszewików, bo obsadzili kluczowe stanowiska i zaciskają myśliwym sznur na gardle.

Myśliwski dzień dziecka

W całym kraju myśliwi organizują dzień dziecka. To zawsze doskonała zabawa i edukacja wypełniona mnóstwem atrakcji, więc przeciwnicy polowania agresywnie nas atakują.

Moratorium – drugie podejście...

Mikołaj Dorożała za wszelką cenę chce zakazać polowania na kaczki i podejmuje drugą próbę wprowadzenia moratorium.