WildMen

Gladiator z „Szaraka”

Tym razem czekała nas praca o podwyższonym ryzyku. Mieliśmy odnaleźć postrzelonego wycinka, którego śmiało można nazwać dziczym gladiatorem.
Reklama

Poprzedniego dnia na polowaniu zbiorowym w radomskim „Szaraku” uszedł z miotu postrzelony duży dzik, za którym ruszył posokowiec. Gdy wreszcie już o zmroku i po dwóch kilometrach dotarli do niego myśliwi… Okazało się, że pies jest ranny i ma rozpruty bok, a jego oprawca się ulotnił. Polowanie zakończyło się u weterynarza ratowaniem psa…

Reklama

Poszukiwanie rozpruwacza

Spotykamy się rano z Łukaszem i jego kolegą na leśnej drodze przy gęstym młodniku, gdzie poprzedniego dnia odnaleźli swojego rannego posokowca. Cezar dokładnie sprawdza wskazane miejsce i choć mój wzrok nie rejestruje tam żadnych śladów wczorajszych, dramatycznych wydarzeń, to jednak on swoim nosem potrafi je odczytać i prowadzi mnie w głąb mokrego zagajnika.

Idę tam z duszą na ramieniu, bo przypuszczam, że mógł schronić się w nim ten zabójca posokowców. Po chwili jednak okazuje się, że opuszczamy młodnik, co przyjmuję z olbrzymią ulgą.

Reklama

Mam teraz czas, aby się rozprężyć, bo Cezar następny kilometr ciągnie mnie po obrzeżach lasu, aby w końcu do niego wejść. Widoczność w nim jest nawet niezła, lecz ja nie mam żadnych złudzeń. Wiem, że nasz rozpruwacz z pewnością będzie czekał na nas w swej gęstej fortecy, którą może okazać się, co najmniej zwarty młodnik lub jakieś podmokłe trzcinowisko.

Ucieczka z barłogu

Gdy wreszcie natrafiamy na sosnowy gąszcz już myślę, jak uniknąć bliskiego spotkania w takim buszu. Ale tu akurat uśmiecha się do nas szczęście, bo tym razem schronieniem dzika okazał się wąski pasek.

Reklama

Cezar ostro głosząc podniósł dzika z barłogu. Odyniec uchodzi z niego nie czując się w nim zbyt pewnie. Po kilkuset metrach ucieczki i pogoni dzik traci cierpliwość widząc, że nie ujdzie przed Cezarem zatrzymał się na obrzeżu lasu w wysokiej uprawie aronii.

Zbliżam się ostrożnie, ale jeszcze ich nie widzę. Lecz ranny dzik doskonale się orientuje ilu ma wrogów i dokładnie wie gdzie jesteśmy. Zrozumiałem to zbyt późno, czego skutkiem było moje zaskoczenie, za które o włos nie zapłaciłem zbyt wysokiej ceny.

Reklama

W ostatniej chwili

Słysząc Cezara kilkanaście metrów przed sobą byłem pewny, że dzik tam jest. Lecz ten stary wyga wiedząc doskonale, że zbliżam się do nich zostawił nękającego go Cezara i ruszył wprost na mnie. Był zasłonięty parawanem krzaków, co czyniło go niewidocznym…

Dostrzegłem go w ostatniej chwili pędzącego tuż przed sobą, gdy szarżując niczym taran przebijał się przez oddzielający nas pas krzaków. Niestety moje dwa pospieszne strzały nie były zbyt precyzyjne…

Jednak spowodowały, że i dzik też nie trafił w obrany cel. Prawie ocierając się o moje nogi przebił się z rozpędu poprzez krzewy będące tuż za mną, ale nie mogłem oddać strzału, gdyż Cezar stając w mojej obronie już trzymał go za portki.

Decydująca szarża

Moje wrzaski na niewiele się zdały i za moment usłyszałem, jak ponownie Cezar zatrzymuje rozsierdzonego dzika w uprawie aronii, kilkadziesiąt metrów dalej. Pędząc do nich starałem się już trafić na ten sam rządek, w którym jest mój Cezar.

Zobaczyłem go jak z respektem głosi odyńca cofając się przed rozjuszonym dzikiem, od którego dzielił go wąski rząd krzaków. Teraz jednak, to nasz przeciwnik popełnił błąd. Ostro strasząc psa, zapędził się i wyskoczył odsłaniając komorę, ale zobaczył mnie i ponownie bez chwili wahania ruszył do kolejnej, tym razem decydującej szarży.

Teraz, gdy dzieliło nas już tylko 10 metrów obaj wiedzieliśmy dobrze, że z tej sytuacji tylko jeden z nas ma szansę wyjść o własnych siłach. Przymierzyłem, więc tym razem wyjątkowo precyzyjnie, bo miałem już tylko dwa naboje w moim Barze.

Tym razem i na moje szczęście już po pierwszym dzik zwalił się w ogniu. Cezar tylko na to czekał. Chciał wziąć odwet za przeżyte chwile strachu, więc już siedział na nim.

Pamiątkowa fotografia Cezara z Gladiatorem z „Szaraka”

Zdesperowany i ranny

Boję się takich momentów. Często w takich chwilach dochodzi do nieprzewidzianych zdarzeń i wypadków. Konający dzik potrafi jeszcze zadać dotkliwy cios swemu napastnikowi, więc pędzę do nich czym prędzej, aby powstrzymać Cezara i w trosce o niego dostrzelić piszącego testament dzika.

Ten dziczy gladiator pokazał nam wszystkim oblicze zdesperowanego i rannego zwierza. Pewnie, dlatego im więcej chodzimy za dzikami, tym bardziej darzę je szacunkiem za inteligencję i wyjątkową odwagę.

Kula wystrzelona podczas zbiorówki uszkodziła wycinkowi tylny bieg i… jądra. Takie postrzałki są wyjątkowo agresywne

Posokowiec kolegi Łukasza po trzech tygodniach, wraca pomyślnie do zdrowia!

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów