Przykro mi to pisać, ale opozycja postanowiła popełnić zbiorowe samobójstwo. To niesamowite z jaką łatwością prezesowi Kaczyńskiemu kolejny raz udało się wyprowadzić w przysłowiowe „pole” zarówno Koalicję Obywatelską jak i Lewicę.
Moim zdaniem mieli idealną okazję utrzeć nosa prezesowi. Poprawić dobrostan zwierząt i bić brawo posłom PiS-u, którzy byli przeciwko zaoraniu polskiej wsi. Niestety razem z Jarosławem Kaczyńskim upokorzyli rolników, którzy długo będą pamiętać tą zniewagę.
Niezależnie od losów tej ustawy Konfederacja i PSL będzie mogła wszystkich swoich przeciwników politycznych okładać kijem za kryzys w rolnictwie – który jest nieuniknioną konsekwencją obecnej sytuacji.
Prezes nad przepaścią
Wybuch pandemii to praktycznie wyrok śmierci dla wszystkich polityków, którzy sprawują władzę. Prawo i Sprawiedliwość miało do tej pory wiele szczęścia, ale jak widać „dobra zmiana” też ma swój koniec.
Próba przeforsowania „piątki dla zwierząt” moim zdaniem ma dużą szansę być kroplą, która przeleje czarę goryczy i rozsadzi „zjednoczoną prawicę”.
Jarosław Kaczyński w imię miłości do zwierząt dał się wciągnąć organizacjom prozwierzęcym w ślepy zaułek, w którym dostanie „łomot” od członków swojej partii.
Rozłam w Senacie?
Wczoraj nad ustawą debatował Senat. Rolnicy mieli wielką nadzieję, że politycy usłyszą głos suwerena i wyrzucą projekt do kosza. Niestety tylko 24 senatorów poparło takie rozwiązanie.
W większości byli to senatorowie Koalicji oraz PSL-u, ale znalazł się jeden odważny z Prawa i Sprawiedliwości. Jest nim senator Andrzej Pająk – były starosta z Suchej Beskidzkiej – mój krajan!
Siedmiu pozostałych senatorów PiS-u, którzy „odważnie” krytykowali projekt w ostatnich dniach zdecydowało się tylko na pisk myszy, czyli wstrzymali się od głosu lub nie głosowali. Trudno powiedzieć, czy prezes Kaczyński wykluczy ich z partii, ale nawet jeśli tego nie zrobi to – w przenośni i praktyce – ma kupę gnoju przed drzwiami.
Zdesperowani rolnicy i hodowcy zapowiadają, że zjawią się przed domami wszystkich parlamentarzystów, którzy poparli „piątkę prezesa”!
Rolnicy pod Sejmem
Pachnące prezenty jakie zostawią w przyszłym tygodniu będą stanowiły jedynie problem wizerunkowy. Jednak blokady dróg jakie zostaną zorganizowane mogą sparaliżować nasz kraj nawet do wiosny.
We wtorek mogliśmy oglądać próbkę w Warszawie. Pomimo pandemii i niewielkiego ruchu – cała Warszawa stała. Nad śródmieściem wisiał policyjny helikopter, a wszystkie ulice były wypełnione funkcjonariuszami w bojowym rynsztunku.
Władza była przygotowana na poważną konfrontację. Obstawiła barierkami wszystkie urzędy i sprowadziła polewaczki. Tym razem było pokojowo, ale wyczuwało się napięcie.
W całym tym bałaganie prezes Kaczyński może przypisać sobie jeden sukces. Jeszcze nigdy organizacje rolników nie były tak zjednoczone. Dlatego politycy PiS-u wykonywali nerwowe ruchy i poprawkami próbowali tą jedność rozbić.
Rząd zgodził się na rekompensaty – choć nie wiadomo w jakiej wysokości, ale również uznał, że kury mogą być zabijane po staremu.
Traktory na ulice
Ten taktyczny manewr ma zmniejszyć grono niezadowolonych rolników, ale to może nie wystarczyć. Rolnicy już tydzień temu podpisali porozumienie i zapowiedzieli strajk. Żądają: wyrzucenia ustawy do kosza, odwołania ministra rolnictwa i przeprosin od prezesa.
Nie ma sensu rozpisywać się nad poprawkami jakie wprowadził Senat. Tylko Jarosław Kaczyński wie, które z nich zaakceptuje Sejm. Dalej piłka zostanie przerzucona na boisko Prezydenta Dudy, który moim zdaniem wyśle ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Tam nowelizacja będzie sobie leżakować, a rolnicy i hodowcy zbankrutują, ponieważ sama zapowiedź tak radykalnych zmian wywołała panikę na rynku. Ceny spadają, a banki wypowiadają umowy kredytowe. Kiedy ustawa wejdzie w życie – lista poszkodowanych będzie znacząco mniejsza.
Czy taki jest plan?