Jess Coltharp od 14 lat liczy łososie podczas tarła. Większość badań przeprowadzana jest z samolotów, ale wiele mniejszych strumieni jest zarośniętych, co wymusza wysyłanie pracowników w teren. W tym czasie wszystkie rzeki i strumienie jak magnes ściągają niedźwiedzie, ale do ataków dochodzi bardzo rzadko.
Feralnego dnia dwu osobowy zespól zakończył pracę około godziny 17. Strażnicy wracali do lodzi ścieżką oddaloną od rzeki około 20 metrów. W pewnej chwili 31-letni Coltharp usłyszał szelest krzaków i niedźwiedź rzucił się na niego: „To był całkiem normalny dzień. Widzieliśmy wiele niedźwiedzi na całej długości strumienia – opowiadał po zdarzeniu poszkodowany Coltharp – nagle usłyszałem jak pękają krzaki, z których wypadł wielki stary niedźwiedź brunatny.”
Coltharp zdążył odskoczyć. Miał świadomość, że niedźwiedź jednym uderzeniem w głowę potrafi zabić człowieka. Szarżujący drapieżnik złapał go jednak za lewą nogę tuż nad kolanem i potrząsał Colthharpem na boki.
Zarówno Coltharp, jak i jego kolega byli uzbrojeni strzelby typu pump-action, ale nie zdążył jej użyć. „Kiedy niedźwiedź mnie dopadł i rzucał mną pamiętam, że krzyczałem „Zastrzel go! Zastrzel! Strzelaj! – opowiada Coltharp.”
Walloch powiedział: „Miałem strzelbę i od razu wiedziałem, że będzie to najbezpieczniejszy strzał, jaki kiedykolwiek wykonałem. Strzeliłem i niedźwiedź padł. Od razu wystrzeliłem jeszcze dwa razy, aby mieć pewność, że się nie podniesie.” Samiec miał około dwóch metrów długości i ważył ponad 200 kilogramów.
Standardowym wyposażeniem pracowników Alaska Department of Fish and Wildlife – pracujących w pobliżu niedźwiedzi – jest Remington 870 w kalibrze 12, który jest zawsze załadowany kulami typu Brennecke. Wszyscy mają przeszkolenie medyczne, więc Walloch profesjonalnie zatamował krwawienie i wezwał samolot, który zabrał poszkodowanego do szpitala. Coltharp przeszedł operację i wraca do zdrowia. Ma nadzieję na szybki powrót do pracy.
Oczekując na pomoc Coltharp poprosił swojego kolegę o zrobienie pamiątkowego zdjęcia. Na fotografii widać niesamowitą ranę po ugryzieniu. Twierdzi, że badając łososie spotkał na swojej drodze około 1000 niedźwiedzi brunatnych. Nigdy nie został zaatakowany: „Jeśli robisz dużo hałasu to niedźwiedzie omijają ludzi. To było wyjątkowo dziwne zdarzenie.”
Na pewno warto mieć wiedzę jak się zachować podczas spotkania z niedźwiedziem. Są niebezpieczne i jeśli poczują się zagrożone atakują ludzi nie tylko na Alasce. Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce na Słowacji. Wniosek może być tylko jeden! Nie powinno się samotne przebywać w lasach, w których bytują duże drapieżniki.