Robert Jurszo – dziennikarz Wyborczej – wczoraj opublikował tekst, w którym jak zwykle przedstawił argumenty tylko jednej strony – czyli organizacji antyłowieckich… Nie ukrywam, że bitwę o województwo śląskie traktuję bardzo poważnie. Moje macierzyste koło łowieckie „Beskid” z Żywca dzierżawi stawy w Kobiernicach, gdzie od dziecka jeździłem z tatą na kaczki.
Bardzo lubię polować na pióro i nigdy nie odmawiam indywidualnych polowań na kaczki i bażanty. Złośliwi koledzy mówią, że bywam skuteczniejszy od wyżła zarówno w okładaniu, jak i tropieniu, a nawet aportowaniu.
Spektakularne zwycięstwo
Organizacje antyłowieckie w całej Europie znajdują prawne sposoby ograniczania polowań. W 2018 roku dotarli do Jarosława Kaczyńskiego, którego przekonali do wprowadzenia zakazu uczestniczenia dzieci w polowaniach, wprowadzenia obowiązkowych badań dla myśliwych oraz znaczącego utrudnienia układania psów i sokołów.
To było spektakularne zwycięstwo, ponieważ równocześnie zbiegło się z odwołaniem śp. prof. Jana Szyszko – znienawidzonego przez obrońców Puszczy Białowieskiej i wyznawców uczłowieczania zwierząt.
Zmiany w prawie łowieckim wywołały szeroką dyskusję w mediach. Byliśmy łatwym celem, ponieważ równocześnie walczyliśmy na trzech frontach. Atakowali nas rolnicy, którzy likwidowali chlewnie z powodu wirusa ASF oraz zwolennicy komercjalizacji łowiectwa.
Polski Związek Łowiecki jest bezbronny, ponieważ nie może wybierać władz i działać zgodnie z ustawą. Kolejni komisarze skupiają się na polowaniach w związkowych OHZ-tach. Nie podejmują żadnych działań w obawie przed odwołaniem, co pogłębia kryzys wokół łowiectwa.
Uderzenie przez sejmik
Zgodnie z ustawą łowiecką okresy polowań na zwierzęta łowne ustanawia minister właściwy do spraw środowiska. Jednak w art. 44 jest punkt 2, który zezwala sejmikowi województwa „w uzasadnionych przypadkach” skrócić okres polowań. Ten zapis daje możliwość interweniować samorządowcom w nadzwyczajnych okolicznościach takich jak pożary, powodzie, czy zimy stulecia.
W Małopolsce udało się przeforsować skrócenie sezonu na kaczki w oparciu o „opinię” RDOŚ, który mocno wspierali liderzy antyłowieckich organizacji. W moim odczuciu sejmik przekroczył swoje kompetencje, ale całkowity brak reakcji ze strony Polskiego Związku Łowieckiego pogrzebał szansę na odparcie ataku.
Małopolską rządzi Prawo i Sprawiedliwość, ale 10 marca 2021 roku uchwałę o skróceniu sezonu polowań podjęto jednogłośnie. Tylko Stanisław Sorys z Polskiego Stronnictwa Ludowego wtrzymał się od głosu, a 37 samorządowców poparło wniosek wegan!
Walczyć skutecznie
Taki wynik nie tylko motywuje do kolejnych działań, ale pokazał naszym przeciwnikom, że tym sposobem mogą skutecznie sparaliżować łowiectwo w całym kraju. Jestem pewien, że będą w atakować nie tylko polowanie na ptaki…
Zwycięstwo jest możliwe, ale musimy znać przeciwników. Od wielu lat udowadniam, że toczymy wojnę religijną z weganami, co zaczyna ich uwierać. Szczególnie po idiotycznej wypowiedzi europosłanki i weganki Sylwii Spurek, która walczy o zakazanie polowania, wędkowania, hodowania i przeprowadzania badań na zwierzętach.
Nie jestem przeciwnikiem wegetarian czy wegan. Moim zdaniem każdy ma prawo decydować o swoim jedzeniu. Jako drapieżnik wybieram mięso. Moim zdaniem demokratyczne państwo nie może się wtrącać w kwestie moralne, dlatego w pełni popieram hasło „Wybór nie zakaz!”
Kłamstwa i przekłamania
Weganie chcą ogniem i mieczem narzucać swoją ideologię. Sposoby wywoływania negatywnych emocji w stosunku do myśliwych są opracowane przez specjalistów i dostosowywane do lokalnych warunków. Organizacje antyłowieckie w każdym kraju gromadzą wokół siebie celebrytów, dziennikarzy i naukowców, którzy mają uwiarygadniać swoimi nazwiskami oraz tytułami zakaz jedzenia mięsa.
Pod petycją do marszałka województwa śląskiego podpisali się aktywiści oraz 75 naukowców: „Jako naukowcy i organizacje zajmujące się badaniem oraz ochroną ptaków w pełni popieramy wyżej wymieniony wniosek. Ma on silne podstawy merytoryczne, wynikające z badań wielu zespołów naukowych.”
Podstawowym argumentem ma być polowanie w czasie lęgów, czego faktycznie zabrania dyrektywa ptasia. Dlatego przywołują badania, ale nie podają ich źródła. Zapomnieli? Nie! Takich badań nikt nie przeprowadził, co sami udowadniają w kolejnym zdaniu. „Płoszenie w tym czasie może skutkować śmiercią młodych osobników.” Użycie słowa „może” świadczy, że 75 badaczy ptaków: doktorów, doktorów habilitowanych oraz profesorów podpisanych z imienia i nazwiska ma pełną świadomość, że cała wegańska argumentacja opiera się wyłącznie na przypuszczeniach!
Kto kłamie?
Jak zwykle cel przeciwników polowań jest tylko jeden: „Ograniczenie polowań na ptaki (czy wręcz całkowity zakaz polowań) ma obecnie olbrzymie poparcie społeczne.” To zdanie powinno wszystkich śląskich samorządowców przekonać, że w tym przypadku nie chodzi o ochronę przyrody. To kolejny etap religijnej wojny.
Wprost żądają zakazania polowań do 15 października, ale nie mają żadnych dowodów dla tej daty, dlatego zasłaniają się brakiem jakichkolwiek przesłanek przyrodniczych i ekonomicznych przemawiających za ograniczaniem liczebności ptaków.
Oczywiście weganie mają prawo tak sądzić, ale… Stanowisko międzynarodowych organizacji zajmujących się ochroną przyrody jest jednoznaczne: „POLOWANIE JEST SKUTECZYM NARZĘDZIEM W WALCE O BIORÓŻNORODNOŚĆ”.
Brak merytorycznych argumentów wymusza użycie starych chwytów, czyli gry na emocjach: „Polowania w tym okresie powodują, że spłoszone hukami wystrzałów ptaki uciekają – dorosłe zrywają się do lotu, a nielotne młode szukają kryjówek przy brzegach. Dla większości młodych oznacza to najczęściej śmierć.” Poproszę o wyniki badań i pokazanie jaki procent lęgów w województwie śląskim ginie z tego powodu od 1 września do 15 października!
„Dobra zmiana”
W pierwszym szeregu – z kordelasem w dłoni – powinien stać łowczy krajowy. Niestety jego uwaga skupiona jest na obrzucaniu błotem Naczelnej Rady Łowieckiej, co skutecznie uniemożliwia przeprowadzenie kontroli działalności Zarządu Głównego powołanego przez Solidarną Polskę.
Tuż za łowczym powinien walczyć pan Michał Gawdzik (łowczy okręgowy z Katowic) razem ze swoją partnerką życiową Ewą Kraską (członkiem Zarządu Głównego PZŁ). Niestety ich nazwisk nie znajdziecie pod petycją…
Dlatego poprosiłem o pomoc Mariusza Miśkę – byłego łowczego katowickiego – nie odmówił pomocy. Mamy plan. Tak jak w dawnych czasach zaangażujemy wszystkich wpływowych myśliwych i będziemy przekonywać samorządowców, ponieważ nie wystąpił „uzasadniony przypadek” dla skrócenia okresu polowań!
P.S.
Pod petycją podpisało się już 1400 myśliwych!
Podpisy zbieramy tylko do niedzieli. Jeśli chcesz razem z nami zaprotestować – koniecznie złóż podpis!
Wszystkim którzy podpisali petycję bardzo dziękujemy!