Reaktywację ogarów i gończych zawdzięczamy myśliwym Piotrowi Kartawikowi oraz Józefowi Pawłusiewiczowi. Przed i po drugiej wojnie światowej prowadzili hodowlę dwóch odmiennych typów, które na początku były uznane za jedną rasę.
Piotr Kartawik (1918-1969) hodował psy większe i cięższe. Sprowadził je z Kresów Wschodnich z okolic Smorgonia w 1959 roku, gdzie jakim cudem przeżyły wojenną zawieruchę, a były dowodem naszej Polskiej obecności na tych ziemiach. Dwie suki i pies: Zorka, Czika i Burzan dały początek powojennej hodowli ogarów polskich. Rasa została oficjalnie uznana przez FCI w 1965 roku.
Drugim kynologiem był Józef Pawłusiewicz (1903-1979). Mieszkał i polował w Bieszczadach. Był niezwykle cenionym kynologiem, sędzią pracy psów myśliwskich, honorowym członkiem Związku Kynologicznego w Polsce (ZKwP).
Jego psy miały doskonałe cechy użytkowe: węch, odwagę, szybkość i wytrwałość w pracy. Z racji tego, że wzorzec ogara polskiego opracowano na bazie psów Piotra Kartawika „ogary Pawłusiewicza” hodowano przez 20 lat poza związkiem kynologicznym.
Pasja Józefa Pawłusiewicza doprowadziła jednak do tego, że w 1983 roku ZKwP uznał istnienie odrębnej polskiej rasy i nadał jej oficjalną nazwę. W 2000 roku związek kynologiczny zatwierdził wzorzec, który poza kolorem czarnym podpalanym dopuszcza również czekoladowy podpalany oraz rudy. Gończy polski jako rasa został uznany 10 listopada 2006 roku. Oficjalnie ogłosił to prezydent FCI Hans Müller podczas uroczystości zakończenia Światowej Wystawy Psów Rasowych w Poznaniu.
Geneza rasy
W dawnych czasach kiedy lasy były pełne zwierza – ale znalezienie go nie było łatwe – myśliwi do polowań używali głównie psów gończych, które najpierw szukały ciepłego tropu, a po znalezieniu podążały za nim „grając”, aby łowca wiedział gdzie się znajdują i czy gonią po ciepłym tropie, na oko lub, że już osaczyły zwierza. Psy musiały być bardzo wytrzymałe i obdarzone doskonałym dolnym wiatrem, aby w pełnym biegu „trzymać” trop.
Dzisiejsi kynolodzy czytając o dawnych hodowlach pewnie wyrywają sobie resztki włosów, ponieważ dla naszych przodków liczyły się głównie walory użytkowe. Pojęcie chowu w czystości rasy nie istniało. Stąd u gończych polskich występowały częste różnice eksterieru…
O hodowanych sukcesach i użytkowych cechach świadczą zachowane zapisy w starych kronikach. Dawniej każdy łowca posiadał przynajmniej jedną sforę gończych, ale byli też tacy, którzy utrzymywali psiarnie liczące po kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt psów. Pewnie dlatego pod koniec XV wieku czytamy, że „psy więcej kosztują niźli uszczują”, ale również „o szlachcicach, których majątki psy zjadły”.
Literatura z dawnych czasów łącznie z wybitnym dziełem hrabiego Jana Ostroroga „O myślistwie z ogary” pomija opisy eksterieru uważając to za sprawę oczywistą. Najwięcej uwagi poświęcano użytkowości. Do czasów rozbiorów gończych używano nie tylko do osaczenia, ale również do wypchnięcia uchodzącego zwierza na myśliwych zajeżdżających konno. Niekiedy gończe i charty używano razem szczując na polach chartami zwierza wypchniętego z lasu przez gończaki. Lżejszy gończy polował w rejonach górskich, a ogar był niezastąpiony na nizinach.
Dobry wybór
Dzisiejsze gończe polskie charakteryzują się doskonałym wiatrem zarówno górnym jak i dolnym. Najbardziej komunikatywne mają wyjątkowo jak na tą rasę predyspozycje do aportowania, co w takich przypadkach można rozwijać. Przez ostatnie dziesięciolecia poprawił się eksterier i ustabilizowała psychika, więc dla wielu myśliwych gończy polski to dobry wybór.
Może być nieocenionym pomocnikiem, ale od małego wymaga wiele uwagi. Gończy ma dużą pasję do polowania, ale trzeba pamiętać, że Józef Pawłusiewicz chciał, aby jego gończe sprawdzały się w Bieszczadach jako psy stróżujące.
Poznałem wiele gończych, z którymi właściciele nie umieli sobie poradzić. Wielu myśliwych zapomina, że historycznie ta rasa nie była psem „salonowym” i bardzo często miały zadanie pilnować obejścia. Dzisiaj te geny w połączeniu z błędami przy układaniu wywołują konsternację u właścicieli.
Gończy potrafi zaatakować bez ostrzeżenia. Szczególnie obcych odwiedzających nasz dom, a domowników potrafi szybko zdominować. Jeśli gończy jest Waszym pierwszym psem myśliwskim to musicie pamiętać, że jak każdy „stróż” może stanowić zagrożenie, więc przynajmniej jego właściciel powinien przejść szkolenie.
Gończy w akcji
Moim zdaniem swoją wielką popularność gończe polskie zawdzięczają podkładaczom, którzy obsługują polowania zbiorowe. To dzięki ich pracy wielu myśliwych ma okazję zobaczyć i usłyszeć gończe w akcji.
Wszyscy myśliwi polujący z tą rasą cenią w tych psach wytrzymałość. Szczególnie polując w trudnych warunkach terenowych przez kilka dni z rzędu. Takie „maratony” wytrzymują jedynie nasze gończe, słowackie kopovy i łajki, ale szpice pierwotne są dużo trudniejsze w układaniu.
Wielu myśliwych decyduje się na zakup gończego, ponieważ potrafi skutecznie wypchnąć dziki z gęstwiny, ale również szybko namierzyć je w miocie. W momencie trafienia na świeży trop natychmiast to oznajmia swoim donośnym głosem, który elektryzuje myśliwych stojących na linii.
Dziedzictwo kulturowe
Wybierając szczeniaka należy zrobić dobre rozeznanie w hodowlach. Omijać szerokim łukiem psy bez rodowodów ZKwP. W „zagrodowych hodowlach” jest moim zdaniem najwięcej agresywnych i trudnych w prowadzeniu psów. Wybierając prawdziwą hodowlę też nie podejmujmy decyzji zbyt pochopnie. Najlepiej zobaczyć jak pracują rodzice waszego przyszłego towarzysza łowów. Na polowaniu warto obserwować ich posłuszeństwo, ale również pasję, która niekiedy u gończych jest zbyt wielka. Niektóre psy po pierwszym kontakcie z dzikami jadą na szycie do weterynarza.
„Granie” sfory zawsze zachwycało myśliwych. Opiewali je wielcy poeci i pisarze. Dawniej polowano z nimi na Kresach Wschodnich i w górach, gdzie ich przydatność do pracy w trudnych warunkach była bardzo doceniana. Dzisiaj możemy zaryzykować twierdzenie, że gończy polski to najpopularniejsza rasa polskich psów ras myśliwskich.
Józef Pawłusiewicz z całą pewnością miał świadomość, że gończe to nasze dziedzictwo kulturowe, ale pewnie nie marzył, że jego psy zyskają tak wielką popularność wśród braci łowieckiej. To niewątpliwie wielki sukces naszej kynologii.