wtorek, 10 grudnia, 2024
Strona głównaPolowanieWścieklizna na Mazowszu

Autor

Wścieklizna na Mazowszu

Pierwsze przypadki odnotowano wiosną ubiegłego roku. Klasycznie, u lisów, strzelanych w ramach monitoringu i znajdowanego w terenie lisiego truchła. Potem kilka kun, saren, jenot i pies. I prawdziwy wysyp padłych na wściekliznę kotów. W sumie ponad sto przypadków różnych gatunków.

27. kwietnia mazowiecki wojewoda wydał rozporządzenie, określające obszar zagrożony wścieklizną i wprowadził listę zakazów i nakazów, obowiązujących na takim terenie. Dla myśliwych ważny był zapis następujący:

Zakazuje się organizowania polowań i odłowów zwierząt łownych, za wyjątkiem odstrzałów sanitarnych dzików oraz polowań indywidualnych na dziki bez udziału psów i nagonki, na zasadach określonych przez właściwego terytorialnie powiatowego lekarza weterynarii.

Reklama

Istotny jest również kolejny fragment:

Na obszarze zagrożonym nakazuje się trzymanie psów na uwięzi, lub na ogrodzonym terenie zamkniętym.

Reklama

Rozporządzenie to było wielokrotnie nowelizowane. Zmiany polegały na dołączaniu kolejnych powiatów Mazowsza do obszaru zagrożonego wścieklizną. Najbardziej istotna dla gospodarki łowieckiej okazała się nowelizacja z dn. 20. lipca. Wprowadzony wówczas zapis, obowiązujący do tej pory, brzmi:

Zakazuje się organizowania polowań i odłowów zwierząt łownych, za wyjątkiem odstrzałów sanitarnych dzików, oraz polowań indywidualnych bez udziału psów i naganki, na zasadach określonych przez właściwego terytorialnie powiatowego lekarza weterynarii.

Poprzednie rozporządzenie dopuszczało indywidualne polowania na dziki. Nowe rozszerzało zgodę na polowania indywidualne na każdego zwierza, zgodnie z kalendarzem łowieckim. Oczywiście w obydwu przypadkach obowiązywał zakaz używania psów i naganki.

Dlaczego wojewoda dopuścił łowy na inne gatunki, niż dziki? Nie udało się zdobyć odpowiedzi na to pytanie w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim. Wiele wskazuje na to, że doszło do zwyczajnej pomyłki pisarskiej, na którą nikt nie zwrócił uwagi. Ważna jest jednak wersja opublikowana w Dzienniku Urzędowym Województwa, a ta zezwala na indywidualne polowania na każdego zwierza, objętego sezonem łowieckim.

Bez psa ani rusz!

Czy aby na pewno? Niestety, nie! Zaważyły zapisy Regulaminu Polowań. Nie można polować indywidualnie na ptactwo, bo takie łowy wymagają obecności psa. Par. 5 pkt 7 Regulaminu Polowań głosi kategorycznie: Polowanie na ptactwo może odbywać się pod warunkiem używania ułożonego w tym celu psa, z tym, że jeden pies przypada na nie więcej, niż trzech myśliwych.

Pióro zatem odpada. A co ze zwierzyną grubą inną niż sanitarne dziki? Niestety, nawet po lipcowej zmianie rozporządzenia wojewody, również tutaj nie ma dobrych informacji. Znów barierą jest Regulamin Polowań. Par.5 pkt 8 nie zostawia wątpliwości:

Polowanie na zwierzynę grubą może się odbywać pod warunkiem zapewnieni w poszukiwaniach postrzałka udziału ułożonego w tym celu psa.

Wiadomo, że w rygorach zagrożenia wścieklizną warunek ten nie jest możliwy do spełnienia. Poszukiwanie postrzałka jest częścią polowania. To nie budzi żadnych wątpliwości. Rozporządzenie wojewody zakazuje polowania z użyciem psa, zatem nie jest możliwe poszukiwanie ewentualnego postrzałka z psem. Skoro nie mamy, choćby pod telefonem, psa – nie wolno polować na zwierzynę grubą, bez względu na to, że zgadza się na to wojewoda.

W efekcie każdy, kto w obszarze zagrożonym wścieklizną, wyruszy na łowy na grubego zwierza, bez względu na to, czy strzeli, czy nie, popełni przewinienie łowieckie, polegające na polowaniu na zwierzynę grubą bez zapewnienia udziału psa przy ewentualnym poszukiwaniu postrzałka. Jest to wystarczająca przesłanka do wszczęcia przez okręgowego rzecznika dyscyplinarnego postępowania dyscyplinarnego i postawienia myśliwego przed sądem łowieckim. Zbliżony zarzut usłyszy łowca, który na obszarze zagrożonym wścieklizną pójdzie na kaczki, czy bażanty.

W praktyce dopuszczone jest tam jedynie indywidualne polowanie na drapieżniki, oczywiście bez udziału psa i naganki.

A co z odstrzałem sanitarnym dzików? Tu sprawa z pozoru prosta. Odstrzał sanitarny nie jest polowaniem. Jedyny związek odstrzału sanitarnego z Regulaminem Polowań to wymóg zachowania zasad bezpieczeństwa, opisanych w tymże dokumencie. Nie ma natomiast wymogu swoistego „pogotowia postrzałowego”.

Strzelanie dzików sanitarnych bez zapewnienia psa na postrzałki to czyn zgodny z prawem, lecz głęboko nieetyczny. Prawodawca jednak o to nie dba. To oczywiste, że celem odstrzału sanitarnego, w intencji władzy, jest eliminacja zwierza, choćby miał gasnąć godzinami i dniami w nieopisanych męczarniach.

Etyka ponad wszystko

Swoistym półśrodkiem, możliwym do wykorzystania przy odstrzale sanitarnym, jest poszukiwanie postrzałka z psem na otoku. Prawo nie jest wówczas naruszone. Poszukiwanie sanitarnego postrzałka nie jest polowaniem, zatem nie dotyczy tej sytuacji zakaz polowania z użyciem psa. Pies musi jednak być na otoku, by nie naruszać nakazu trzymania psów na uwięzi. Otok jest tu właśnie wymaganą przez wojewodę uwięzią. Jest to jednak opcja, na którą nie każdy przewodnik psa się zdecyduje.

Co wówczas? Odpowiedź jest w zasadach etyki łowieckiej. Przypomnijmy, ustęp 20., który głosi:

Myśliwy zobowiązany jest do sprawdzenia skuteczności strzału(…), do poszukiwania ranionej zwierzyny oraz jak najszybszego, humanitarnego skrócenia jej cierpień.

Jak najszybsze dojście postrzałka możliwe jest wyłącznie z użyciem psa. Niekiedy udział psa w poszukiwaniach warunkuje dojście ranionego zwierza. Stąd bardzo blisko do wniosku, iż strzelanie grubego zwiera bez zapewnienia udziału psa w ewentualnych poszukiwaniach, to pogwałcenie zasad etyki łowieckiej. Natomiast etyka łowiecka obowiązuje myśliwego zawsze. Nie tylko na polowaniu, ale również w trakcie wykonywania odstrzału sanitarnego.

Jakie skutki? Czy realizator odstrzału sanitarnego bez psa w pogotowiu może stanąć przed sądem łowieckim? Zdaje się, że tak!

Przypomnijmy, art. 35b Prawa Łowieckiego, które głosi, że członek Polskiego Związku Łowieckiego podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej między innymi za naruszenie statutu lub innych uchwał organów Polskiego Związku Łowieckiego.

Istnieje również mało znany, lecz ważny dokument, Kodeks postępowania myśliwego Rady Europy, przyjęty przez Radę Ministrów EWG 23.września 1985 roku. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej uznać należy, iż Kodeks obowiązuje polskich myśliwych. Dokument apeluje do łowców:

Skrupulatnie poszukaj postrzelonej zwierzyny.

Realizacja wszystkich powyższych zapisów bez udziału psa może się wydać nieetyczna. Stąd teza, iż „pies pod telefonem” w trakcie odstrzału sanitarnego to wymóg etyczny.

Trzeba jednak stwierdzić, iż w obecnym stanie prawnym powyższy pogląd wymaga głębszej analizy, choćby w świetle faktu, iż Ustawa Prawo Łowieckie za przewinienie łowieckie uznaje wykonywanie polowania w sposób sprzeczny z etyką łowiecką. Natomiast o wykonywaniu odstrzału sanitarnego z pogwałceniem zasad etyki ustawa milczy.

Światło w tunelu

Sprawa dotyczy sporej części Mazowsza. W najświeższym rozporządzeniu wojewoda objął rygorem obszaru zagrożonego w samej Warszawie dzielnice Wawer, Wesoła, Praga Południe, Wilanów i część Targówka. Na liście jest również cały powiat otwocki, garwoliński, kozienicki, radomski, zwoleński i wołomiński, a także gminy Dębe Wielkie, Halinów, Mińsk Mazowiecki, Siennica, Stanisławów, Latowicz i Cegłów w powiecie mińskim.

Warszawski łowczy okręgowy jest świadomy problemu i przyobiecał, że na najbliższym posiedzeniu Zarządu Okręgowego zaproponuje przesłanie wniosku do wojewody mazowieckiego o nowelizację rozporządzenia, polegającą na dopuszczeniu psa na otoku do poszukiwań postrzałka zwierzyny grubej zarówno w trakcie polowania indywidualnego, jak i odstrzału sanitarnego. Problem dotyczy jednak aż trzech okręgów łowieckich – warszawskiego, radomskiego i siedleckiego.

W tej sytuacji wydaje się właściwe, aby inicjatywę przejął Zarząd Główny PZŁ i wywalczył takie rozwiązanie wszędzie tam, gdzie ustanowiony będzie obszar zagrożony wścieklizną z równoległą zgodą na polowanie indywidualne i odstrzał sanitarny. Oczywiście z pełnym poszanowaniem sytuacji epizootycznej na danym terenie.

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Unia Europejska będzie redukować wi...

W Strasburgu odbyło się 44 posiedzenie stałego komitetu Konwencji Berneńskiej. Na wniosek Unii Europejskiej obniżono status ochrony wilków. To kolejny krok, aby w przyszłości aktywnie zarządzać tym gatunkiem.

Kontrola polowań

We Francji corocznie w czasie polowań zbiorowych dochodzi do ponad 100 wypadków, dlatego „straż łowiecka” od czterech lat prowadzi tam akcję kontroli myśliwych.

Zamach na Lasy Państwowe

Aleksander Jakubowski dyrektor departamentu leśnictwa i łowiectwa z resortu środowiska z pełną premedytacją za pośrednictwem swojego kolegi wrzuca „granat” do Lasów Państwowych.

Myśliwi tym razem wygrali

Zwyciężył zdrowy rozsądek. Myśliwi przebywający na terenach podmokłych NIE mogą być karani za posiadanie amunicji ołowianej.

Dziki – śmiertelne zagrożenie...

Naukowcy z Hiszpanii potwierdzili, że dziki przenoszą wirusowe zapalenie wątroby typu E na mieszkańców Barcelony.

Polowanie dla bogaczy

Czy NRŁ pod przewodnictwem Marcina Możdżonka zmienia model łowiectwa? Członkowie rady podnoszą składkę nie oglądając się na emerytów, ale również młodzież, którą mieliśmy przyciągać do polowania...