Partia Zielonych wchodząc w koalicję z Platformą pierwszy raz wprowadziła trzech posłów do naszego parlamentu. Rafał Trzaskowski chcąc zyskać poparcie tego ugrupowania podpisał się pod programem tej partii, co w moim odczuciu jest wielkim błędem. Zyskał poparcie niewielkiej grupki, która i tak by na niego głosowała, a zraził sobie kilka milionów Polaków!
Zadeklarował, że będzie wspierał działania, które doprowadzą do: zaprzestania spalania węgla w naszych domach za dziesięć lat i wycofania go z gospodarki do 2040 roku. Przyszły Prezydent zobowiązał się również: do powołania Rady ds. Klimatu i Transformacji Energetycznej, zatrzymania przekopu Mierzei Wiślanej, powiększenia obecnych i stworzenia nowych parków narodowych, powołania rzecznika praw zwierząt, wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra, chowu klatkowego i uboju rytualnego. Wprowadzenia do szkół edukacji klimatycznej. Przyspieszenia wymiany starych pieców, zaostrzenia kontroli nad emisjami przemysłowymi, uchwalenia nowej ustawy o lasach, zaostrzenia ustawy o ochronie przyrody pod kątem wycinki drzew, stworzenia programu walki z suszą, nadania koniom statusu zwierząt towarzyszących i na koniec wprowadzenia moratorium na polowania na ptaki.
Czytając te ekologiczne bajki przypomniał mi się Prezydent Aleksander Kwaśniewski, który pod koniec swojej kadencji powiedział, że może jeszcze zatańczyć i zaśpiewać! I tego mi właśnie w deklaracji
Rafała Trzaskowskiego zabrakło!
A tak na poważnie! Mam wrażenie, że niewielu Polaków kiedykolwiek czytało naszą Konstytucję, pewnie dlatego tak często mylony jest urząd Prezydenta z Premierem. Wiedzą o tym osoby pretendujące do najważniejszego stanowiska i bez żadnego zastanowienia deklarują swoje poparcie dla całkowicie irracjonalnych pomysłów, których nigdy nie będą musieli realizować!
Jedno jest pewne! Większość proekologicznych pomysłów może się podobać społeczeństwu, ale tylko do momentu, w którym ktoś opowie o ewentualnych konsekwencjach i kosztach ich wprowadzenia.