Jeśli ktoś mnie pyta, dlaczego nieustannie piszę o konieczności odzyskania samorządności przez Polski Związek Łowiecki, to ostatnie posiedzenie senackiej komisji, na której dyskutowano na temat myśliwych jest doskonałym przykładem!
Bezbronni myśliwi
Temat usunięcia z ustawy o broni i amunicji zapisu na temat okresowych badań wywołał szeroką dyskusję zarówno na posiedzeniu komisji jak i na sali plenarnej Senatu. Jak zwykle nie zabrakło organizacji antyłowieckich. Czy kogoś zdziwi informacja, że nie było przedstawicieli PZŁ?
Nikt nie bronił naszego środowiska! Nikt nie powiedział, że zapis jest sprzeczny z Konstytucją. Nikt nie powiedział, że wypadki na polowaniach są wynikiem nie przestrzegania zasad bezpiecznego posługiwania się bronią, a nie stanu zdrowia myśliwych…
Nawet przewodniczący sejmowej komisji deregulacyjnej Bartłomiej Wróblewski wywiesił białą flagę i zakomunikował, że będzie rekomendował w Sejmie, aby usunąć kontrowersyjny zapis dla dobra całej ustawy…
Komisarze na feriach
W Zarządzie Głównym PZŁ zarządzanym przez politycznych nominatów Solidarnej Polski pracuje ponad 40 etatowych pracowników. W Senacie nikt się nie pojawił! Nie interesują się losem ustawy i pozwalają, aby nasi przeciwnicy publicznie dyskredytowali nasze środowisko.
Nikt nie przygotował dla polityków krótkiego opracowania, w którym powinny być zebrane nasze argumenty oraz nie poprosił, aby zabrali głos Senatorowie i bronili myśliwych. Powód jest prosty dla komisarzy ważniejsze są ferie!
Jaki będzie los ustawy? Wszystko zależy od „zjednoczonej prawicy”, która popełniła błąd. W ustawie deregulacyjnej znalazła się poprawka, dzięki której zostaną opodatkowanie zbiórki publiczne. To wizerunkowa porażka dla tej formacji, dlatego mogą wyrzucić całą ustawę do kosza, a myśliwi będą zmuszeni do końca czerwca wykonać badania.
Silny związek
W całej Europie myśliwi są atakowani i wprowadzane są kolejne ograniczenia. W Hiszpanii lewicowy rząd forsuje ustawę o ochronie zwierząt. Królewska Federacja Łowiecka zorganizowała wielką demonstrację i cały czas wywierała presję na polityków.
W ostatniej chwili zdołali usunąć najgorsze dla myśliwych regulacje. Była realna groźba wprowadzenia zapisów, które oznaczały zakaz hodowli psów myśliwskich oraz surowych kar. Praktycznie każde wyjście na łowy z psem mogło się skończyć zarzutem znęcania się nad naszym towarzyszem i mandatem w wysokości 200 000 euro.
Hiszpański związek zaangażował do walki wszystkie autorytety. Naukowcy, politycy i wszelkiej maści celebryci publikowali swoje opinie na temat ustawy. Tłumaczyli społeczeństwu, że zwierzęta nie mają praw. To człowiek ma zakaz znęcania się nad nimi! Gdyby było inaczej, to przecież miłośnicy kotów nie mogliby ich kastrować…
We wszystkich mediach udowadniano, że psy myśliwskie są najszczęśliwszymi z udomowionych zwierząt, bo tak jak ich przodkowie – wilki – są zabierane przez myśliwych do łowiska tropią i szukają zdobyczy…
Wygrana bitwa o psy nie oznacza końca problemów hiszpańskich myśliwych. Doskonale wiedzą, że przeciwnicy łowiectwa będą dalej atakować, ale – w odróżnieniu od nas – mają samorządną, siną i gotową walczyć o myśliwych – Królewską Federację Łowiecką.