sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościLisiak kontra Malec

Autor

Lisiak kontra Malec

Myśliwi przesyłają mi nagrania ze spotkań, jakie organizują okręgi z Pawłem Lisiakiem. Z siedziby PZŁ na Nowym Świecie płynie przekaz, że wystąpienia „naszego’ łowczego są nagradzane owacjami na stojąco…

Słuchając relacji myśliwych mam odmienne wrażenie. W mojej ocenie, to kolejna kompromitacja partyjnego nominata, który od trzech lat kieruje naszym związkiem i nie ma na swoim koncie ani jednego sukcesu!

Przed powołaniem na stanowisko łowczego krajowego był członkiem NRŁ. Miał niepowtarzalną szansę naprawienia relacji z łowieckim parlamentem i ograniczania niekorzystnych skutków nowelizacji ustawy łowieckiej, jaka miała miejsce w 2018 roku. Niestety, kiedy został nominowany przez Solidarną Polskę na stanowisko łowczego krajowego popełniał dokładnie te same błędy, co jego poprzednicy.

Reklama

Dyskredytacja NRŁ

Żaden nominat „zjednoczonej prawicy” zasiadający w fotelu łowczego krajowego nie chciał współpracować z Naczelną Radą Łowiecką, która jest wybierana przez myśliwych. Przez pięć lat – opłacani z naszych składek komisarze – koncentrowali swoje działania na dyskredytowaniu organu kontrolnego umocowanego w ustawie łowieckiej.

Moim zdaniem celem spotkań, jakie organizuje Paweł Lisiak jest nieudolna próba przerzucenia odpowiedzialności za brak sukcesów na członków NRŁ. Myśliwi nie kupują tej tezy, ale część naszego środowiska nie rozumie istoty sporu pomiędzy Naczelną Radą Łowiecką, a Pawłem Lisiakiem.

Reklama

Nie ma żadnej wojny na górze! Obecny spór nie toczy się w gronie myśliwych, czy władz Polskiego Związku Łowieckiego. Na miarę naszych możliwości nasi przedstawiciele walczą o przetrwanie związku z ministerstwem i jego nominatami.

Wybrana przez myśliwych NRŁ chce wypełniać swoje obowiązki i kontrolować wydatkowanie naszych składek przez partyjnych nominatów, którzy nie udostępniali Naczelnej Radzie Łowieckiej dokumentów źródłowych. Nie przedstawiali również w ustawowym terminie sprawozdań finansowych!

Nominaci Henryka Kowalczyka Piotr Jenoch i Albert Kołodziejski w latach 2018 i 2019 wygenerowali stratę w wysokości 15 milionów. Przez pięć lat nikt nie chce ujawnić, jaki był powód tej „zapaści”…

Paweł Lisiak twierdzi, że „uratował” finanse związku, ponieważ przez ostatnie trzy lata nie wydaje wszystkich środków, jakie wpływają z naszych składek. Moim zdaniem patrząc na całkowity brak aktywności nie można tego nazwać sukcesem!

Brak efektów

W mojej ocenie ostatnie pięć lat to najgorszy okres w historii Polskiego Związku Łowieckiego, a marazm i całkowity brak efektów pracy Zarządu Głównego PZŁ jest porażający. Lansowanie się członków Zarządu Głównego PZŁ w „Łowcu Polskim” i stronie internetowej naszego związku może budzić wyłącznie niesmak.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości w 2018 roku – realizując postulaty środowisk antyłowieckich – odebrali nam możliwość wybierania władz związku, zakazali zabierania dzieci na polowania i wprowadzili obowiązkowe badania dla myśliwych.

Edward Siarka – który NIE głosował za nowelizacją w 2018 roku -kiedy został ministrem zdołał przekonać polityków „zjednoczonej prawicy”, aby wycofali niekorzystne zapisy z ustawy o broni i amunicji dotyczące obowiązkowych badań. Ze zrozumiałych względów Paweł Lisiak próbuje „podpiąć” się pod ten sukces…

Z moich informacji wynika, że nie ma w tym „sukcesie” żadnych zasług. Doskonale pamiętamy, że w decydującym momencie podczas debaty w senackiej komisji nie było ani jednego przedstawiciela Polskiego Związku Łowieckiego, a przeciwnicy łowiectwa bezkarnie mogli nas opluwać.

Propaganda sukcesu

Wszyscy myśliwi mają świadomość, że priorytetem dla PZŁ powinna być promocja łowiectwa. Niestety związek, którym kierują partyjni nominaci nie zdołał opracować strategii i nie prowadzi w tym zakresie żadnych działań. Powołany do życia dział medialny skupia się wyłącznie na promocji członków ZG PZŁ…

Komisarze postanowili zakończyć finansowanie magazynu „Ostoja”, który docierał do dwóch milionów telewidzów TVP. Zaniechali również organizacji programu edukacji ekologicznej dla dzieci i młodzieży „Ożywić Pola”…

Wcale mnie nie dziwi, że nie zleca się badania opinii publicznej na temat postrzegania myśliwych i łowiectwa przez społeczeństwo. Wynik pokazałby skalę upadku i mielibyśmy twardy dowód na brak kompetencji trzech ostatnich łowczych krajowych.

Gloryfikacja Rosji

Zamiast szukać nowych sprzymierzeńców i budować szeroką koalicję Paweł Lisiak postanowił zerwać porozumienie ze Związkiem Kynologicznym w Polsce (ZKwP) – jedyną organizacją, z jaką współdziałaliśmy od 1938 roku!

Odwołane zostały wszystkie próby i konkursy, więc właściciele rodowodowych psów myśliwskich nie mają możliwości zdobycia dokumentów hodowlanych. Nie mogę uwierzyć, że podczas spotkania w Bydgoszczy partyjny nominat Suwerennej Polski, jako alternatywę dla ZKwP promował rosyjską organizację kynologiczną…

„Ja nie jestem bogiem, żebym powiedział teraz… Wszyscy hodują psy bez papierów. Nie… Ja sobie hoduję w ZKwP, ale są również inne organizacje na przykład rosyjska, przecież związek kynologiczny, który bardzo lubię, którego jestem fanem nie jest, ani organizacją najstarszą, ani organizacją największą na świecie.”

Kynologia łowiecka w wykonaniu Pawła Lisiaka to jedno wielkie pasmo porażek, a kolejna próba wprowadzenia certyfikowania psów myśliwskich – co jest sprzeczne z prawem łowieckim – nie ma akceptacji w naszym środowisku. Dla „naszego” łowczego nie ma to jednak żadnego znaczenia. W tym celu powstaje lista „Sędziów Pracy Psów Myśliwskich”, którymi zostali również członkowie ZG PZŁ. Paweł Lisiak, Ewa Kraska i Damian Przestacki. Sami się powołali, co jest sprzeczne z naszym statutem i Główny Rzecznik Dyscyplinarny porwadzi postępowanie wyjaśniające…

Paraliż związku

Propaganda w wykonaniu ZG PZŁ jest żenująco słaba, a Paweł Lisiak jest mistrzem w wywoływaniu konfliktów. Toczy wojnę z Naczelną Radą Łowiecką, ZKwP i również z firmą TORN o elektroniczną książkę. Teraz próbuje przekonać myśliwych, że największym naszym problemem jest Rafał Malec. Obrzuca błotem prezesa i Naczelną Radę Łowiecką na każdym kroku.

Między innymi insynuuje, że rada pisała razem ze Sławomirem Izdebskim projekt nowej ustawy łowieckiej, a prezes Rafał Malec chciał zatrudniać w PZŁ swoich znajomych. Takie zarzuty wśród delegatów, którzy nie śledzą na bieżąco wszystkich wydarzeń pewnie budzą zdziwienie…

Paweł Lisiak nie dopowiada, że tym „pisaniem ustawy” było uczestniczenie członków prezydium NRŁ w spotkaniu, na które zaprosił ich minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Gościem był również Sławomir Izdebski, który zaprezentował założenia swojej „kulawej” ustawy łowieckiej. Przedstawiciele Polskiego Związku Łowieckiego NIE poparli tego projektu!

W kwestii zatrudniania w PZŁ „znajomych” przez prezesa NRŁ warto przypomnieć, że podpisuje umowę o pracę tylko z jedną osobą zatrudnianą przez Polski Związek Łowiecki i jest nim łowczy krajowy. Wszystkie inne zatrudnia i wypłaca wynagrodzenia lub honoraria Paweł Lisiak…

W sądzie pracy

Obsługą Naczelnej Rady Łowieckiej powinien się zajmować Zarząd Główny PZŁ. Członkowie rady nie mieli jednak zaufania do prawników zatrudnianych przez partyjnych nominatów. Przez pięć lat NRŁ wskazywała kancelarie, z którymi ZG PZŁ podpisywał umowy i wypłacał wynagrodzenie.

Dlaczego w 2023 roku stało się to problemem? Być może powodem jest przystąpienie prezesa NRŁ Rafała Malca do rozprawy, jaka toczy się przed sądem pracy…

W zeszłym roku Paweł Lisiak został wyrzucony dyscyplinarnie z pracy. Od tej decyzji odwołał się do sądu pracy i jednocześnie, jako ZG PZŁ umocował mecenasa Krzysztofa Grochalskiego, który miał reprezentować pozwany Polski Związek Łowiecki.

Od listopada 2022 roku PZŁ reprezentuje mecenas Grzegorz Sobolak, który obsługuje również Naczelną Radę Łowiecką. O tego momentu Paweł Lisiak bez podania powodu wymówił umowę i przestał mu wypłacać honorarium. Czyżby liczył, że prawnik Naczelnej Rady Łowieckiej zrezygnuje i „nasz” łowczy znów będzie mógł toczyć spór sam ze sobą?

Nowa kadencja

Wszystko wskazuje na to, że do wyborów parlamentarnych Paweł Lisiak będzie zasiadał w fotelu łowczego krajowego. Jego spotkania z delegatami nie mają żadnego wpływu na wybór nowych członków Naczelnej Rady Łowieckiej. Okręgowe Zjazdy Delegatów wybierają myśliwych, którzy mają jasno sprecyzowane zdanie na temat samorządności Polskiego Związku Łowieckiego!

Jestem pewien, że nie będą tolerować: łamania Statutu PZŁ, niewykonywania uchwał NRŁ i trwonienia naszych składek. W demokratycznych wyborach kandydaci wspierani przez komisarzy przegrywają z kretesem, co ponoć bardzo frustruje „naszego” łowczego.

Koniec kadencji to naturalny czas podsumowania. Członkowie Naczelnej Rady Łowieckiej – w mojej ocenie – popełnili wiele błędów, ale całą odpowiedzialność za panujący marazm ponoszą nominaci „zjednoczonej prawicy”, którzy uczynili z naszej organizacji partyjną przybudówkę i zmarnowali pięć lat!

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Prezes Możdżonek zapowiada wyższe s...

W dniu poprzedzającym posiedzenie Naczelnej Rady Łowieckiej prezes Możdźonek zapowiedział podwyższenie składki na 2025 rok.

Dziki w szkole i przedszkolu

Nasze ministerstwo środowiska neguje redukcję dzików, a Szwajcaria chroniąc kraj przez wirusem ASF będzie serwować dziczyznę w szkołach i przedszkolach.

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Premier z myśliwymi

W obecnej koalicji rządzącej - interesów myśliwych oraz leśników broni tylko jedno ugrupowanie polityczne.