poniedziałek, 21 kwietnia, 2025
Strona głównaAktualnościCzy leci z nami rzecznik

Autor

Czy leci z nami rzecznik

Zazwyczaj takie informacje rozchodzą się lotem błyskawicy. Tym razem wszystko jest spowite tajemniczą gęstą mgłą. Jedno jest pewne Piotr Szalaty powołany na to stanowisko w ostatnich dniach urzędowania Alberta Kołodziejskiego nie jest już twarzą PZŁ.

Reklama

W ostatnich dniach pełnienia funkcji zaangażował się w obronę samorządności Polskiego Związku Łowieckiego. Razem w wieloma myśliwymi pracował nad zmianą kontrowersyjnego zapisu, który zezwolił ZG PZŁ samodzielnie wydatkować środki PZŁ na walkę z koronawirusem.

W oparciu o pismo jakie przygotowało prezydium NRŁ napisał odezwę, aby myśliwi oraz sympatycy łowiectwa wysyłali listy do Prezydenta, który miał możliwość skierowania tego artykułu do Trybunału Konstytucyjnego. Niestety Zarząd Główny szybko interweniował i rozesłał do okręgów wiadomość, że jest to prywatne stanowisko pana Piotra. W efekcie nie udało się przekonać Prezydenta Dudy. Ustawa funkcjonuje, a tym samym ZG PZŁ może wydawać nasze związkowe pieniądze, bez żadnej kontroli Naczelnej Rady Łowieckiej.

Reklama

Piotr zanim został rzecznikiem pracował z zespole stworzonym przez związek hodowców zwierząt futerkowych. Razem z kolegami opracował nową skuteczną strategię komunikacji. Odnieśli niewątpliwy sukces blokując bardzo niekorzystne zmiany legislacyjne.

W PZŁ pracował tylko pół roku, więc trudno oceniać jego pracę, ale warto zauważyć próby wyjścia z komunikacją poza nasze środowisko oraz działania na rzecz budowania szerokiej koalicji, która w swych założeniach miała być przeciwwagą dla radykalnych przeciwników łowiectwa, broni i hodowli zwierząt.

Reklama

Jako jeden z nielicznych rozumiał, że Polski Związek Łowiecki powinien być organizacją apolityczną. Potrafił przekonywać do łowiectwa polityków Lewicy i jednocześnie szukać wsparcia u Tadeusza Rydzyka.

Starał się nie dzielić myśliwskiej społeczności na lepszych i gorszych. Szukał płaszczyzny, w której wszyscy mogliby współpracować. Z racji swoich prywatnych zainteresowań był przekonany, że należy pielęgnować pamięć o kolegach, którzy tworzyli nasz związek. Na przykład o zmarłym niedawno Franciszku Szydełko – niestety zderzył się z osobami, dla których liczy się tylko teraźniejszość.

Jego autorskim projektem było włączenie myśliwych do zespołów ratowniczych, które poszukują zaginionych ludzi. Chciał w ten sposób stworzyć pozytywne relacje współpracy pomiędzy myśliwymi i policją.

Całkowicie niesłusznie był krytykowany, przez niektórych myśliwych za brak organizacyjnego munduru oraz kapelusza z piórkiem. Gdy został rzecznikiem od razu pomyślałem, że ten „nowoczesny” wizerunek będzie zgrzytał wszystkim „działaczom”, dla których najważniejsze są sztandary, medale i dystynkcje.

Niezależnie od tego jak oceniamy pracę rzeczników prasowych, takie osoby jak Diana Piotrowska, czy Piotr Szalaty walczyli w naszym imieniu o łowiectwo. Kiedy odchodzą – w moim mniemaniu – należy się im podziękowanie, na które, jak widać nie stać kolejnych łowczych!

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Myśliwska Wielkanoc

Jednym z najbardziej skutecznych sposobów zachowania tradycji było i jest nasze dziedzictwo kulinarne.

Czekamy na trupa

W ciągu kilkunastu ostatnich dni miały miejsce trzy ataki wilków na ludzi. Politycy nie dostrzegają zagrożenia i bezczynnie czekają na tragedię.

Czerwona kartka dla celebryty

Marcin Możdżonek kolejny raz potwierdził, że nie dorósł do funkcji prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej. Wsparł Mentzena czym szkodzi wszystkim myśliwym.

Działanie na szkodę myśliwych

Atakowanie Urszuli Pasławskiej i nazywanie skandalem przerwy w obradach komisji środowiska jest dowodem, że funkcja prezesa rady przerosła Marcina Możdżonka.

Ministra kontra Możdżonek

Mikołaj Dorożała na posiedzeniu podkomisji został sponiewierany przez Marcina Możdżonka. Paulina Hennig-Kloska zdjęła z boiska swojego podsekretarza i osobiście znokautowała prezesa NRŁ.

Niemy zjazd

XXV, a właściwie XXVI Krajowy Zjazd Delegatów Polskiego Związku Łowieckiego za nami. Przez dwa dni ponad 260 delegatów siedziało w hotelu i generalnie milczało.