Portal „Do Rzeczy” opublikował „wywiad”, który całkowicie ośmiesza „naszego” łowczego oraz prawicowy tygodnik.
Wczoraj na portalu „Do Rzeczy” ukazał się „wywiad” z dr Lisiakiem, który ponoć wyprowadził Polski Związek Łowiecki z wielkiego kryzysu finansowego. „Nasz” łowczy za wszelką cenę próbuje wykreować się na zbawcę myśliwych, a wszystkie swoje niepowodzenia zrzuca na demokratycznie wybieraną Naczelną Radę Łowiecką.
Wbrew twierdzeniom Lisiaka ZG PZŁ notorycznie łamie ustawę łowiecką i Statut PZŁ. Jest odpowiedzialny za paraliż związku i marazm, jaki panuje od pięciu lat. Nie dopuszcza Komisji Kontroli i Nadzoru do dokumentów źródłowych. Myśliwi nie mają możliwości skontrolowania jak wydawane są składki. Przez ponad trzy lata nie dowiedzieliśmy się, w jaki sposób powstała strata 15 milionów, którą wygenerowali partyjni nominaci „zjednoczonej prawicy” w 2018 i 2019 roku.
Moim zdaniem wszystko wskazuje, że zbliża się koniec kariery w Polskim Związku Łowieckim wszystkich partyjnych nominatów Suwerennej Polski, którzy pokazują całkowity brak kompetencji i swoją bezradność!
Ośmieszanie Suwerennej Polski
Propagandowy bełkot „naszego” łowczego nie jest skierowany do czytelników „Do Rzeczy”, ponieważ opublikowaną treść mogą rozumieć wyłącznie myśliwi! Ten fakt świadczy, że w Zarządzie Głównym PZŁ nie ma ani jednej osoby, która rozumie czym są kanały komunikacji…
Dla wszystkich jednak brak nazwiska redaktora, który „zadawał” pytania powinno być dowodem, że tekst został napisany w siedzibie naszego związku. Wcale się nie dziwię, że pod takim „wywiadem” nikt z redakcji „Do Rzeczy” nie chciał się podpisać z imienia i nazwiska.
To była medialna „odpowiedź” na publikację obszernego artykułu pani redaktor Agnieszki Sowy w tygodniku „Polityka”, w którym blisko 100 tysięcy czytelników przeczytało zarzuty, jakie stawia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Rafał Malec Zarządowi Głównemu PZŁ. Z „wywiadu” zamieszczonego w prawicowym tygodniku wyszedł zmoknięty kapiszon, który całkowicie ośmiesza „naszego” łowczego i redakcję „Do Rzeczy”.
Czytajcie „Politykę”
Nie wiem jak mogło dojść do takiej wpadki w tygodniku, który ma prawie 30 tysięcy czytelników. Jedynym sygnałem dla osób, które zdołały przeczytać ten bełkot, jest zachęta do kupienia „Polityki”, w której opisano wszystkie nieprawidłowości.
To kolejny przykład, że Paweł Lisiak jest osobą niekompetentną. Kazał wysłać do ogólnopolskiej gazety tekst, który czytał przed kamerą na początku maja…
Brak odpowiedzi na zarzuty
Paweł Lisiak nie zamierza odpowiedzieć myśliwym na zarzuty, jakie publicznie postawiła Naczelna Rada Łowiecka. Bez wątpienia wszystkich bulwersuje fakt utajniania uchwał ZG PZŁ, na podstawie, których Paweł Lisiak mógł podejmować działania na szkodę naszego związku.
Ponad rok temu „nasz” łowczy został zwolniony dyscyplinarnie przez prezesa NRŁ. Od kwietnia 2022 roku nie ma prawa pobierać wynagrodzenia. Rada zobowiązała Rafała Malca do podpisania nowej umowy o pracę, ale pomimo kilkukrotnych wezwań Paweł Lisiak odmawia. Wszystko wskazuje, że nadal pobiera wynagrodzenie z naszych składek…
Nie chce podpisać umowy o pracę z prezesem NRŁ, ponieważ wytoczył proces naszemu związkowi. Liczył na szybki finał. Polski Związek Łowiecki reprezentował prawnik, któremu pełnomocnictwa udzielił ZG PZŁ pod światłym przewodnictwem Pawła Lisiaka. Obecnie rozprawa została zawieszona. Sąd Pracy uznał, że skład ZG PZŁ jest niepełny. Prawdopodobnie problemem jest pani prokurator Ewa Kraska. Ustawa o prokuraturze nie pozwala zasiadać czynnym zawodowo prokuratorom w organach firm i organizacji, które prowadzą działalność gospodarczą.
Pod butem Suwerennej Polski
Nowelizacja prawa łowieckiego, jaką zafundowała nam „zjednoczona prawica” w 2018 roku wprowadziła bolesne dla naszego środowiska zakazy oraz zabrała prawo wybierania władz związku, który utrzymuje się ze składek. W ciągu pięciu lat staliśmy się partyjną przybudówką jednego ugrupowania politycznego, popieranego przez jeden procent społeczeństwa, co będzie miało w przyszłości bardzo przykre konsekwencje.
Paweł Lisiak moim zdaniem zwyczajnie kłamie, że organy kontrolne Naczelnej Rady Łowieckiej mają możliwość kontroli finansów. Ukrywane są wynagrodzenia, a Zarząd Główny PZŁ bez stosownych uchwał NRŁ cały czas ściąga środki z okręgów.
Znamienne, że na pytanie, w którym Paweł Lisiak miał powiedzieć, jakie informacje opublikowane w tygodniku Polityka były manipulacją, bądź kłamstwem „nasz” łowczy nie umiał znaleźć ani jednego!
Zarządzanie przez konflikt
Zarząd Główny PZŁ obsadzony przez partyjnych nominatów Suwerennej Polski prowadzi wojnę na każdym odcinku swojej działalności. Nie współpracuje z demokratycznie wybraną Naczelną Radą Łowiecką. Zerwał porozumienie i współpracę ze Związkiem Kynologicznym w Polsce, co skutkowało odwołaniem wszystkich imprez kynologicznych. Myśliwi hodujący psy rasowe nie mają możliwości zdobycia stosownych dokumentów.
Wytoczył również działa przeciwko firmie, która jest właścicielem systemu informatycznego. W momencie, kiedy myśliwi pilnowali zasiewów doszło do zablokowania elektronicznej książki ewidencji polowań…
„Nasz” łowczy ma doskonały humor. Jeździ po kraju i przedstawia statystyki, które mają być dowodem jego skuteczności. Moim zdaniem przez trzy lata nic nie zrobił!
Kynologia leży i kwiczy. Strategii budowania pozytywnego wizerunku łowiectwa brak. Sukcesów w zwalczaniu afrykańskiego pomoru nie widać. Nikogo z partyjnych nominatów nie interesuje również kwestia zniesienia zakazu zabierania dzieci na polowania. Koła łowieckie płacą coraz większe kwoty za tenuty dzierżawne, a odszkodowania łowieckie rujnują budżety!
Artykuł sponsorowany
Problemów, z jakimi muszą się mierzyć myśliwi jest dużo więej. Najbardziej jednak boli, że nawet, kiedy toczy się debata w parlamencie nad wyrzuceniem z ustawy o broni niekonstytucyjnego zapisu o obowiązkowych badaniach – na sali nie było przedstawicieli Polskiego Związku Łowieckiego. Przeciwnicy łowiectwa mogą bezkarnie wylewać na myśliwych wiadra pomyj!
Czytając niby „wywiad” z dr Lisiakiem w tygodniku „Do Rzeczy” – w którym „nasz” łowczy kolejny raz nie odpowiada na zarzuty – widzę, że partyjni nominaci marnotrawią czas i nasze składki. Mam wrażenie, że jest to typowy artykuł sponsorowany. Zgodnie z cennikiem taka „reklama” kosztuje 30 tysięcy. Jeśli kiedyś okaże się, że ZG PZŁ zapłacił za „wywiad”, to moim zdaniem mamy do czynienia z ewidentnym działaniem na szkodę Polskiego Związku Łowieckiego.
Paweł Lisiak jest osobą, która bezpośrednio odpowiada za wszystkie nieprawidłowości i chaos. W 100-letniej historii Polskiego Związku Łowieckiego zapisze się, jako najgorszy łowczy krajowy. Moim zdaniem każdego dnia kompromituje myśliwych, dlatego powinien zostać natychmiast odwołany!
LINK do „wywiadu” dr Lisiaka zamieszczonego na portalu „Do Rzeczy”