Izba Lordów widzi sens polowania. Nauka i rozsądek zwyciężyły w drugim czytaniu ustawy o zakazie importu trofeów łowieckich do Wielkiej Brytanii.
Wszystko wskazuje, że w Wielka Brytania po zmianie premiera zmienia swoje nastawienie do łowiectwa. To Boris Johnson forsował chore zapisy na temat dobrostanu i praw zwierząt, które mu do ucha szepta jego narzeczona.
Zainteresowanie prawie sześćdziesięcioletniego Johnsona zmianami klimatycznymi i wspomnianym dobrostanem zwierząt wzrosło dopiero od czasu objęcia przez niego funkcji premiera, porzucenia drugiej żony i związania się z 32-letnią Carrie Symonds, która aktywnie działa na rzecz zwierząt…
Trudno było w to uwierzyć, ale niewiele brakowało, aby Wielka Brytania, jako pierwszy kraj na świecie wprowadziła zakaz importowania trofeów łowieckich. Na szczęście Izba Lordów zdecydowała, że w obecnym kształcie projekt ustawy bardziej zaszkodzi ochronie dzikich zwierząt niż im pomoże.
Według analizy przeprowadzonej przez profesorów i pracowników naukowych z Uniwersytetu Oksfordzkiego okazało się, że w latach 2000-2021 do Wielkiej Brytanii sprowadzono 3494 trofea myśliwskie z 73 gatunków wpisanych na listę CITES, czyli średnio 166 sztuk w ciągu roku.
Zdaniem naukowców: „Legalne polowanie na trofea nie stanowi zagrożenia dla istnienia któregokolwiek z gatunków.” Twierdzenia, że „brytyjski zakaz importu trofeów myśliwskich uratuje tysiące zwierząt zagrożonych wyginięciem”, było zwykłym kłamstwem!
Obecna ocena rządu na temat zakazu importu trofeów zasadniczo się zmieniła. „Dowody pokazują, że polowanie na trofea zachęca do ich ochrony. Zakaz legalnego przemieszczania trofeów zwierzęcych może mieć niezamierzone konsekwencje, w tym zwiększenie nielegalnego handlu częściami dzikich zwierząt.” Ocena sugeruje, że „Potencjalne korzyści zakazu polowań na trofea opierały się raczej na założeniach niż na twardych dowodach.”
Drugie czytanie w Izbie Lordów doskonale pokazało przepaść między dowodami, a emocjonalnym podejściem obrońców zwierząt, którzy opowiadają bajki. Przeciwnicy polowania powtarzali bzdury typu: „nie ma miejsca w nowoczesnym, współczującym społeczeństwie, a ci, którzy nadal uczestniczą w tej działalności są pogardzani przez zdecydowaną większość Brytyjczyków”.
Emocje stłumiły fakty. Okazuje się, że tylko 100 trofeów w skali roku pochodzi od gatunków zagrożonych, ale należy na te statystyki spojrzeć z perspektywy szacunków, które pokazują, że w Afryce każdego dnia 96 słoni pada ofiarą kłusowników!
Przeciwnicy polowania i łowiectwa prowadzą cały czas bardzo skuteczne kampanie. Ich celem jest wywołanie negatywnych emocji w stosunku do myśliwych. Społeczeństwo oderwane od natury łyka te bzdury, a nasze środowisko niestety cały czas nie umie pokazać faktów. Brytyjska debata powinna być dla nas przykładem, że twarde dowody zdobywa się dzięki finansowaniu badań naukowych i budowaniu szerokiej koalicji!