Długo się opierałem Waszeci propozycji bowiem, serce moje mocno związane jest z naszym związkowym pismem, któremu oddałem swe pióro przez lat ponad dziesięć. Aliści ponieważ już drugi łowczy krajowy – Lisiak – imienia nie pomnę – dał mi „tajnego banana” na publikowanie w „Łowcu Polskim” doszedłem do wniosku, iż czas odpowiedzieć na Waszmości propozycję i poprosić o udostępnienie łamów.
O decyzji łowczego dowiedziałem się drogą pokątną, widać brakło rzeczonemu odwagi, by wprost to zakomunikować. Rozumiem, iż nie spodobało mu się, że podpisałem się pod wnioskiem o jego odwołanie.
Zrobiłem to bowiem pracę jego określam jako niedostateczny na szynach. Cóż stary dowcip urzędniczy mówi – nie podpisuj, a jak już podpisałeś to się nie dziw. Nie dziwię się, ale szukam ujścia dla mej pisarskiej aktywności i liczę na Pańską łaskawość.
Nie obiecuję częstego nadsyłania korespondencji, ale od czasu do czasu coś tam Waszeci skrobnę.
W ramach wkupnego co nieco o ASF
W ostatnich dniach koła w moim okręgu dostały pismo wysłane na polecenie kierownika Wydziału Hodowli Zarządu Głównego Marka Pudełko, w którym zwraca się z apelem o „intensyfikację odstrzału dzików”.
No kolegom z moich terenów gdzie jest ASF gul skoczył, ponieważ na zachodniej granicy dzika już generalnie NIE MA! Jeszcze gdzieś trafi się pojedyncza sztuka, ale większość populacji wirus wykończył.
Dam przykład tylko ze znanych mi łowisk. W kole „Borówka” z Zielonej Góry w minionym sezonie o tej porze mieli strzelone 73 dziki, w tym sezonie 5 (słownie pięć). W sąsiednim kole „Ponowa”, na terenie uchodzącym za wybitnie dziczy, odbyła się pierwsza dewizówka…
W dawnych czasach na takim polowaniu padało tam minimum 20 dzików. Padły: jedna łania, jeden dzik!
Dzika już nie ma!
Czy słyszeliście ten komunikat z ust wysokich przedstawicieli związku? Nie! Za to słyszeliście z ust Kołodziejczyka i Izdebskiego, że myśliwi nie chcą strzelać dzików, a wojewodowie nadal w swoich rozporządzeniach utrzymują wysokie stany dzików do odstrzału. Dzika nie ma, ale ASF w chlewniach jest!
Rolnikom udało się narzucić narracje, że ASF jest w chlewniach, ponieważ myśliwi nie strzelają dzików. Czy widzieliście kiedyś dzika wchodzącego do chlewni? Dzikiego dzika? Takiego co przyszedł z lasu? Założę się, że nie! A jednak nie przeciwdziałamy tej narracji!
Wręcz odwrotnie – wpisujemy się w nią jak najbardziej – a takie pisma z Zarządu Głównego utwierdzają rolników w przekonaniu, że mają rację. Bo skoro nawet sam Zarząd Główny PZŁ nakazuje swoim członkom zwiększenie intensyfikacji odstrzału to znaczy, że władza zwierzchnia uznaje, że podwładni się lenią…
Polacy dzików nie strzelają
Tu na Zachodzie słyszymy o tym, że podobno Niemcy mocno naciskają na stronę Polską, by przy granicy maksymalnie dzika strzelać. Wbrew bowiem optymistycznym przewidywaniom, mimo dużo lepszej niż u nas organizacji i o wiele szybszemu działaniu ich służb sanitarnych, ASF rozlewa się po Bundesrepublice.
Dlatego tam z kolei narracja jest oczywista – wszystkiemu winni są polscy myśliwi, którzy dzików nie strzelają!
Ba słyszy się, że podobno Polska strona ulega Niemcom i przyjmuje ich argumenty (suwerennie) i… Nakazuje polskim myśliwym zwiększyć odstrzał. Koło się zamyka.
A my? Mamy naturalnych sojuszników w niemieckich myśliwych oni bowiem doskonale zdaja sobie sprawę, ze dziś jeszcze zwala się winę na polskich nemrodów, ale za chwilę winni będą niemieccy jegrzy. Można, by zewrzeć szeregi. Można, by ale…
Dlatego się nie wahałem
Przeglądałem ostatnio swoje felietony publikowane na łamach Łowca 15 lat temu. Wiele z nich poświęcone było związkowemu PR-jarowi. Ze smutkiem konstatuje, że zmieniło się kilku łowczych krajowych, a beznadziejny PR na szczeblu krajowym jak mieliśmy tak mamy – niżej to trochę inna bajka.
Dlatego nie wahałem się podpisać pisma o odwołanie kolejnego nieudanego łowczego krajowego. Niestety coraz częściej nurtuje mnie pytanie… A może naprawdę powinni nas rozwiązać i zakazać polowań? Bo skoro nie umiemy obronić swojego hobby to czy zasługujemy na to by je uprawiać?
Kreślę te kilka słów do Pana , licząc na pańska przychylność i udostępnienie swoich nowoczesnych, internetowych łam dla starszego już Nemroda.
Z myśliwskim pozdrowieniem
Darz Bór!
Andrzej Brachmański
Wielce Szanowny Redaktorze Andrzeju!
Znamy się wiele lat i morze kawy wypiliśmy na Nowym Świecie rozprawiając o polowaniu i łowiectwie. Twoje felietony, a przede wszystkim artykuły budziły wielkie emocje i gorące dyskusje. Wiele z nich bez wątpienia warto „odświeżyć” i przypomnieć naszym czytelnikom…
Jestem zaszczycony i bardzo się cieszę, że będziemy ponownie mogli współpracować. Nie mam wątpliwości, że czytelnicy portalu WildMen – tak jak kiedyś „Łowca Polskiego” – z wielką niecierpliwością będą wypatrywać kolejnych Twoich tekstów.
Jednego jestem w stu procentach pewien – gorących tematów wartych skomentowania z pewnością nam nie braknie!
Paweł Gdula