wtorek, 1 lipca, 2025
Strona głównaAktualnościZabijać dziki nocą

Autor

Zabijać dziki nocą

Większość kół łowieckich już otrzymało informację o rozporządzeniach wojewodów w sprawie odstrzału sanitarnego. Lekarze weterynarii w tym roku postanowili znacząco go zwiększyć. Wszyscy myśliwi zaniemówili i przecierają oczy ze zdumienia, bo przecież miało być tak pięknie…

Kiedy pokazała się strategia walki z afrykańskim pomorem świń, pracownicy ministerstwa rolnictwa opowiadali bajki, że w tym roku odstrzał sanitarny będzie uruchamiany tylko w wyjątkowych sytuacjach – na przykład w przypadku nowych ognisk. Twierdzili, że główny nacisk zostanie położony na odstrzał wynikający z planowego odstrzału.

Okazuje się jednak, że koncepcja się zmieniła. Zarządzający weterynarią całkowicie się pogubili, ale mają plan zagonienia myśliwych na śmierć. Jak widać, w ich mniemaniu mamy porzucić nasze domy, żony i dzieci i nocami strzelać dziki!

Reklama

Gang Olsena

Byłem pewien, że władze naszego związku zaprotestują. Spotkają się z ministrem rolnictwa poproszą o spotkanie z Głównym Lekarzem Weterynarii i wytłumaczą, że las to nie obora. Tutaj nie liczymy inwentarza, tylko szacujemy liczebność, opierając się na całorocznych obserwacjach, ponieważ od dwóch lat nie możemy przeprowadzić próbnych pędzeń z powodu pandemii.

Ponoć to nas nie usprawiedliwia. W oczach służb weterynaryjnych jesteśmy oszustami i specjalnie zaniżamy liczebność dzików. Dlatego powiatowi lekarze dostali dyspozycję, żeby zebrać dane o inwentaryzacji i odstrzale dzików, a wyniki przeanalizowali „geniusze” od walki z wirusem. Po długiej dyskusji postanowili zeszłoroczny odstrzał sanitarny pomnożyć przez trzy!

Reklama

Tym sposobem w łowisku, gdzie bytuje 10 dzików, mamy ich teraz odstrzelić 100. Większość myśliwych krzyknie, że to jest niemożliwe, ale się mylą i nie rozumieją rządowej strategii zwalczania ASF-u, która – przypominam – nie płaci za odstrzał loch. Mamy je oszczędzać, żeby zapewnić przyrost na poziomie 1000 procent. To jest naprawdę dobry plan. Tylko nie wiem, dlaczego przed oczyma mam „Gang Olsena”.

Klawo jak cholera!

Pewnie większość czytelników zapyta, gdzie jest Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego. Tak się składa, że znam odpowiedz. W pełnym składzie przebywali w Ośrodku Hodowli Zwierzyny, gdzie polowali oraz przygotowywali świąteczną kiełbasę, którą na miejscu poświęcił kapelan PZŁ.

To nie jest żart. Każdy może obejrzeć relację z tej „uroczystości” na kanale PZŁ „Kuchnia na dziko” – odcinek specjalny. Zaprasza sam łowczy krajowy w pięknej kucharskiej czapce.

Zarząd i etatowi pracownicy zajęci są również tematem ubezpieczeniowym i nie mają czasu na tłumaczenie skomplikowanych zawiłości gospodarki łowieckiej i etycznych dylematów lekarzom weterynarii, którzy ich zdaniem i tak nic z tego nie zrozumieją.

Egon mam plan!

W akcie desperacji postanowiłem zinwentaryzować słonki. Pomyślałem, że „kiedy słońce nad horyzontem zapłonie pożogą czerwieniejącego złota, rozlanego w formie aureoli nad zębatą linią lasu…” uspokoję się i nie będę myślał o zabijaniu dzików, ale mój plan nie wypalił, ponieważ, kiedy spytałem kolegów mieszkających w łowisku, czy są ciągi – żaden nie wiedział.

W tym momencie przypomniał mi się żałosny „misio” z mediów społecznościowych, który ostatnio zamieścił nocną fotkę z dzikiem i termowizorem, uzupełniając je komentarzem: „sezon rozpoczęty”. Jak widać, zdecydowana większość myśliwych „poluje” już tylko nocą!

Każdy ma nokto i termo. Znajduje dziki, ustawia się pod wiatr, podchodzi i wykonuje wyrok. Moim zdaniem to nie ma nic wspólnego z otwarciem sezonu polowań i łowami. Czy zatem jesteśmy jeszcze myśliwymi, czy też, jak chcą tego służby weterynaryjne, staliśmy się płatnymi zabójcami?

Być może ministerstwo powinno przemyśleć i zalegalizować strzelanie nocą do jeleni i do saren! Przy takim scenariuszu można spokojnie zakazać zbiorówek. Nie będziemy rzucać się w oczy przeciwnikom polowań, a nałożony przez Państwo plan odstrzału wykonamy z pewnością!

Czekając na słonkę przypomniał mi się Mark Salivan – zawodowy myśliwy – który poluje z expresu bez lunety. Podchodzi bawoły, lwy i słonie na kilkanaście metrów. Ciekawe czy wyznawcy nocnych „łowów” rozumieją o czym opowiada. W ich mniemaniu jego polowanie jest bez sensu, bo przecież powinien sobie kupić temowizor.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Akceptacja i poczucie bezpieczeństw...

Rośnie akceptacja łowiectwa. Społeczeństwo oderwane od natury i nie umiejące posługiwać się bronią obawia się nie tylko zwierzyny.

Rycerze w gumofilcach

Nie potrafimy zdefiniować roli łowiectwa w XXI wieku, a jednocześnie gubimy etos i tożsamość, który budowało wiele pokoleń myśliwych.

Moratorium – sabotowanie polowania

Przeciwnicy polowań w całej Europie próbują wprowadzać moratorium na polowania. Ich działania nie mają nic wspólnego z ochroną przyrody – to wyłącznie próba skracania listy gatunków łownych.

Myśliwy u lekarza

Prezydent Czech podpisał poprawkę do ustawy o broni palnej. Teraz lekarze będą musieli sprawdzać, czy ich pacjenci mają pozwolenie na broń....

Paraliż amerykańskiego modelu łowie...

Strategia przeciwników polowania ma na celu masowe przejmowanie licencji na odstrzał, co może całkowicie sparaliżować tegoroczne polowania na niedźwiedzie.

Myśliwy czy kłusownik

Powszechne użytkowanie termo i noktowizji wywołuje pytanie: czy nowoczesna technika zamieni myśliwych w kłusowników? Dyskusja nabiera tempa i budzi duże kontrowersje w naszym środowisku.