WildMen

Szerokie plany łowczego

Paweł Lisiak zaprezentował plan, w którym zdradza, że będzie dalej centralizował PZŁ, przeprowadzi lifting naszego logotypu, a zwalczanie ASF będzie polegać na liczeniu odstrzelonych dzików…
Reklama

„Nasz” łowczy, dzięki decyzji Naczelnej Rady Łowieckiej, dostał wiatr w żagle. Dyscyplinarka zostanie zastąpiona nową umową o pracę. Paweł Lisiak pewnie dostanie uposażenie na poziomie 30 tysięcy złotych, więc rusza w tournée po okręgach, gdzie prezentuje „spektakularne sukcesy” swojej dwuletniej kadencji.

Reklama

Dotarłem do ciekawego dokumentu, w którym „nasz” łowczy zdradza cele, jakie będzie chciał zrealizować w 2022 roku. „Plan Działalności ZG PZŁ” ma styczniową datę, więc część opisywanych działań jest już za nami, ale mimo wszystko pozostało kilka ciekawostek, które warto omówić. Tym bardziej, że dokument ma 30 stron i wielu czytelników najważniejsze fragmenty może przez przypadek pominąć.

Centralizacja związku

„Zjednoczona prawica” całymi garściami czerpie sprawdzone rozwiązania z PRL-u. Głównym marzeniem jest pełna kontrola, a jedynym sposobem osiągnięcia tego celu jest centralizacja. Paweł Lisiak – zgodnie z linią partii, która go desygnowała – „pacyfikuje” okręgi i zerka łapczywie w stronę kół łowieckich.

Reklama

W dokumencie czytamy, że Zarząd Główny zlikwiduje w 2022 roku stanowiska księgowych w Zarządach Okręgowych oraz związkowych OHZ-ach. „Cały proces wpłynie na wprowadzenie transparentności finansowej oraz zmniejszenie kosztów osobowych”.

Obecnie łowczy okręgowy nie tylko nie może bez wiedzy i zgody łowczego krajowego pojechać na spotkanie z wójtem gminy, ale również kupić papieru do drukarki, czy zapłacić lektorom za prowadzenie kursów. Nie wiem, gdzie „nasz” łowczy widzi w tym działaniu transparentność, ale ja dostrzegam kolejny „sposób” na bezprawne wyciąganie kasy z okręgów. W konsekwencji, ZG PZŁ będzie miał armię księgowych i całkowity paraliż terenowych struktur, co pozwoli na rzucenie tezy, że należy zlikwidować 49 okręgów i powołać w to miejsce struktury wojewódzkie oraz powiatowe.

Reklama

Znikające miliony

W zeszłym roku Zarząd Główny wypowiedział w trybie natychmiastowym umowę z firmą brokerską. Nowy broker obiecywał PZL bardzo wiele. Wszystko zostało dokładnie opisane w piśmie skierowanym do prezydium NRŁ. Zarząd Główny informował organ nadzorczy, że firma WDB między innymi złożyła deklarację zawarcia stosownej umowy i wypłaty wynagrodzenia na poziomie nie mniej niż 1 800 000 złotych rocznie na cele statutowe!

Być może „nasz” łowczy i firma WDB zapomniała o tej deklaracji… W swoim planie Paweł Lisiak, opisując ubezpieczenia, chwali się jedynie tym, że jego działania pozwoliły na wypracowanie lepszych (w porównaniu z latami ubiegłymi) warunków ubezpieczeń na 2022 rok…

Reklama

Nie będę się wgłębiał i opisywał wszystkich tych „korzyści”, ale muszę przyznać, że jeden zapis mnie ubawił. „Do zakresu terytorialnego zostały włączone tereny przygraniczne.” Czyżby Paweł Lisak planował organizację zbiorówki w obwodzie kaliningradzkim? Moim daniem ten zapis świadczy, że firma WDB, ale również cały Zarząd Główny PZŁ ma zerowe pojęcie o prawnych aspektach polowania.

Nowy broker złożył deklarację zawarcia stosownej umowy i wypłaty wynagrodzenia na poziomie nie mniej niż 1 800 000 złotych rocznie na cele statutowe i wszyscy milczą o tym sukcesie…
Fot Shutterstock

System EKEP

Wielkim marzeniem Pawła Lisiaka jest pełna kontrola kół łowieckich. W lutym 2020 roku do zarządów okręgowych rozesłał „zarządzenie”, które wywołało głębokie zdziwienie w naszym środowisku. „Nasz” łowczy domagał się w nim wprowadzenia w ciągu miesiąca systemu elektronicznej książki w kołach łowieckich na terenie całego kraju.

Wszyscy szeroko otwierali oczy ze zdumienia, ponieważ nasz statut wyraźnie określa, że Zarząd Główny podejmuje „uchwały”, a ustawa łowiecka dopuszcza również papierową książkę, więc żadna wewnętrzna regulacja nie może tego zmienić.

Krytyka tego idiotycznego pomysłu spłynęła po panu Lisiaku, jak woda po kaczce. Wizja codziennego raportowania ministrowi, ile ubito dzików zawładnęła umysłem naszego komisarza…

Dla spełnienia tego chorego marzenia rząd covidową nowelizacją już niedługo wprowadzi nam obowiązek korzystania z elektronicznej książki, więc Paweł Lisiak w 2022 roku zakłada dalsze prace nad rozwojem i udoskonalaniem systemu. Między innymi będzie „szukał wsparcia w znalezieniu rozwiązania na przywrócenie funkcjonalności komunikacji SMS-owej.” Być może WDB będzie nam wysyłać ofertę i zapłaci za „przywrócenie komunikacji”…

Od samego początku wszyscy, którzy pracowali nad systemem elektronicznej książki, mieli poważne wątpliwości, czy takie „narzędzie” spełnia wymogi ochrony danych osobowych. Szczególnie po wejściu w życie unijnego rozporządzenia w skrócie nazywanego RODO.

Myślę, że nikt zdrowy na umyśle nie zgodzi się, aby ktokolwiek przetwarzał informacje na temat gdzie, kiedy i z kim polował. Prawdopodobnie Zarząd Główny już zrozumiał, że działa niezgodnie z prawem, dlatego w planach na 2022 rok wpisał: „Stworzenie zgodnych z prawem kart ewidencji myśliwych w systemie” – przypuszczam, że będziemy proszeni o podpisanie – ciekawej w treści – zgody na przetwarzanie naszych danych.

Nikt zdrowy na umyśle nie zgodzi się, aby ktokolwiek przetwarzał informacje na temat gdzie, kiedy i z kim polował.
Fot Shutterstock

„Lifting logotypu”

Wielokrotnie pisałem o strategii promocji łowiectwa, więc nie będę naśmiewał się ze wszystkich bzdur, jakie wypisuje nasz komisarz, ale nie mogę przemilczeć kolejnej próby złamania Statutu Polskiego Związku Łowieckiego.

„Zarząd Główny zdecydował o konieczności uregulowania w 2022 roku kwestii korzystania ze znaku słowno-graficznego PZŁ chronionego prawem ochronnym Urzędu patentowego RP oraz stworzenia stosownego regulaminu użytkowania”.

Tak się składa, że kolejne Statuty PZŁ kompetencje dotyczące znaku graficznego „godła” naszego związku pozostawiały w dyspozycji Krajowego Zjazdu Delegatów. Na miejscu Pawła Lisiaka zanim zastrzeże „logo” i zrobi „regulamin” poszukałbym właściwej uchwały KZD, a zapewniam, że będzie ogólna konsternacja…

W tym kontekście wyjątkowo zabawnie brzmi „najważniejsze zadanie” na 2022 rok naszego komisarza, który planuje „lifting logotypu i identyfikacji wizualnej PZŁ”. Zanim podpisze umowę z fachowcami od tej wizualizacji powinien dokładnie przeczytać § 81 punkt 5 Statutu PZŁ, który stanowi, że do wyłącznej kompetencji Krajowego Zjazdu Delegatów należy: ustanawianie godła, sztandaru, pieczęci, flagi i barw Zrzeszenia.

Ochrona środowiska głupcze!

Moim zdaniem kluczem do poprawy wizerunku łowiectwa jest finansowanie badań naukowych oraz prowadzenie projektów ochrony czynnej. W całej Europie organizacje łowieckie szeroko prezentują swoje programy. Tym samym edukują społeczeństwo i udowadniają, że myśliwi są niezbędnym elementem w systemie ochrony przyrody.

„Nasz” łowczy jak zwykle poszedł w ślepą uliczkę. Planuje program wsiedlania gatunków chronionych na terenie Ośrodka Hodowli Zwierzyny Gola, gdzie zlikwidował jedyną hodowlę kaczki krzyżówki. Trudno w to uwierzyć, ale zamierza hodować następujące gatunki: podgorzałkę, świstuna, rożeńca i hełmiatkę. Proces ma obejmować klucie i wsiedlanie do środowiska. Muszę przyznać, że takiej bzdury w historii PZŁ jeszcze nie było.

Prawdopodobnie „plan Lisiaka” w tej kwestii pozostanie wyłącznie na papierze, a z całą pewnością zostanie wyśmiany przez organizacje antyłowieckie, ponieważ jest szkodliwy w założeniach, ale również nie ma szans odwrócić negatywnych trendów wśród tych gatunków. Nasze działania muszą się skupić na poprawie warunków bytowania i odbudowie siedlisk wodno-błotnych, a nie wolierowej hodowli!

Paweł Lisiak w tym punkcie obszernie opisał projekt naukowy pt. „Struktura krajobrazu a letalny i nieletalny wpływ lisów na zające”. Ma go prowadzić Stacja Badawcza PZŁ w Czempiniu. Celem jest poznanie wpływu struktury krajobrazu na letalne i nieletalne oddziaływanie drapieżników na ich ofiarę…

Nie wiem, kto jest twórcą tego projektu, ale na podstawie wielu badań jakie już przeprowadzono w Europie możemy zaoszczędzić skromne środki ZG PZŁ i udowodnić, że zróżnicowane środowisko polne zapewnia większą przeżywalność dla zająca szaraka, a pospolity w naszych łowiskach lis jest największym zagrożeniem.

Regres wszystkich gatunków kaczek jest wynikiem utraty siedlisk!
Fot. Shutterstock

Konik łowczego

Paweł Lisiak zanim trafił do Naczelnej Rady Łowieckiej był jednym z bohaterów afery związanej z norowaniem. Konkursy na sztucznych norach, gdzie dochodziło do walki lisa z psem, w wielu krajach zostały zakazane. „Nasz” łowczy nie mógł się pogodzić z decyzją Naczelnej Rady Łowieckiej, która zakazała „kontaktu” i na wniosek Komisji Kynologicznej NRŁ wprowadziła do regulaminu tzw. „rondo”.

Od ponad trzech lat Paweł Lisiak jest przewodniczącym tej komisji i nie potrafi przygotować nowelizacji regulaminu prób i konkursów, aby był zgodny z ustawą łowiecką. Wśród zadań, jakie sobie wyznaczył na 2022 rok w zakresie kynologii, wymienia: wydanie regulaminu oceny pracy psów i konkursów, zawarcie porozumienia ze „Związkiem Kynologii w Polsce” i wybór osób dokonujących kwalifikacji psów do pracy w łowiskach…

Pominę milczeniem fakt, że Paweł Lisiak nie zna poprawnej nazwy ZKwP, ale muszę skomentować ostatni punkt. Możemy domniemywać, że nasz komisarz niezmiennie dąży do wprowadzenia na wzór niemiecki tzw. „certyfikatu użyteczności” czyli obowiązkowego świadectwa dla psa, które będzie uprawniać do polowania – moim zdaniem to totalna bzdura!

Od wielu lat trwa batalia aby wprowadzić obowiązkowe egzaminy dla psów myśliwskich.
Fot Shutterstock

Prasowa fuzja?

Aby nikt mi nie zarzucił, że tylko krytykuję – dwie pochwały dla „naszego” łowczego. Pierwsza dotyczy zapowiedzi związanej z tytułem „Łowiec Polski”. W roku 2022 nasz komisarz „zakłada utworzenie odrębnej strony czasopisma, co pozwoli na zamieszczanie atrakcyjnej treści związanej zarówno z działalnością wydawniczą, jak również bieżącymi tematami oraz stworzenie nowych funkcjonalności w zakresie prenumeraty i zamówień innych produktów”.

Cieszę się, że po dwóch latach od zlikwidowania obu internetowych serwisów „Łowca Polskiego” (www.lowiecpolski.pl oraz www.lowiec.info), które zakładałem i prowadziłem z moimi kolegami, łowczy krajowy wraca do sprawdzonych i efektywnych kanałów promocji związkowego miesięcznika.

Druga pochwała należy się Pawłowi Lisiakowi za reaktywację programu edukacji ekologicznej dla dzieci i młodzieży. Z planu komisarza niezbicie wynika, że zamierza rozpropagować projekt „Ożywić pola”. W tym kontekście wspomina o trójstronnym porozumieniu zawartym pomiędzy „Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwem klimatu i Środowiska i Klimatu a PZŁ”.

Gołym okiem widać, że w ZG PZŁ brakuje korektorów. Nawet w nazwie nadzorującego ministerstwa Paweł Lisiak potrafi nieźle nabałaganić. Być może z tego powodu „nasz” komisarz planuje jakąś fuzję „Łowca Polskiego” i „Braci Łowieckiej’, ponieważ w działaniach medialnych i promocyjnych związanych z tytułem „Łowiec Polski” czytamy: „Zorganizowanie debaty na temat przyszłości łowiectwa i antyłowieckiej propagandy we współpracy z czasopismem „Brać Łowiecka” z udziałem zaproszonych ekspertów i mediów”.

Po przeczytaniu „Planu Działania ZG PZŁ” utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że kierowanie Polskim Związkiem Łowieckim Pawła Lisiaka stanowczo przerasta. Komisarz i jego ekipa nawet nie potrafi napisać planu, więc ministra Edwarda Siarkę nie powinno dziwić, że myśliwi domagają się jego odwołania i po czterech latach marazmu oddania nam samorządności.

Plan Działalności ZG PZŁ na 2022 rok

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów