WildMen

Sprostowanie łowczego

Myśliwi czytający felietony „naszego” łowczego mieli nadzieję, że wraca normalność. Okazuje się, że Paweł Lisiak nie panuje już nad tym, co pisze, lub nie czyta, co podpisuje!

Nasz komisarz – moim zdaniem – zalicza się do osób mocno niedowartościowanych. W dziennikarskim slangu mówi się o takich „celebrytach”, że mają parcie na szkło. Pracownicy związku prawie w każdym tekście publikowanym na stronie ZG PZŁ dają wzmiankę i fotografię wodza.

„Nasz” łowczy jest wszędzie, również w „Łowcu Polskim”, choć nie ma pomysłu na tę formę komunikacji i co miesiąc odgrzewa stare kotlety, czyli robi streszczenie ze swoich spotkań. W ostatnim wspomina o zebraniu z Państwową Strażą Łowiecką…

Czytelnicy naszego miesięcznika mogli odnieść mylne wrażenie, że pozycja „naszego” łowczego znacząco rośnie, ponieważ w spotkaniu miał uczestniczyć jako przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Henryk Kowalczyk. Byłby to sygnał, że siedzibę związku na Nowym Świecie jak za dawnych czasów odwiedzają politycy z najwyższej półki. Wszystko się wyjaśniło jak zwykle w piątek…

To wyjątkowy dzień tygodnia, w którym pracownicy ZG PZŁ zawsze coś smakowitego wysmażą i prosty myśliwy może się cały weekend dobrze bawić. Tym razem opublikowali – sprostowanie!

Okazuje się, że w spotkaniu uczestniczył nie Henryk tylko jakiś Wojciech Kowalczyk z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi…

Mam nieodparte wrażenie, że ktoś chce skompromitować „naszego” łowczego. Prawdopodobne pomysłodawca sprostowania postanowił podprogowo przekazać, że autorem publikowanych w „Łowcu Polskim” wypocin nie jest Paweł Lisiak – bo przecież nasz komisarz chyba wie z kim się spotyka…

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów