WildMen

Potop

Z zainteresowaniem obejrzałem drugi odcinek „Z flanki” i nie mogę się zgodzić, z niektórymi spostrzeżeniami szanownych kolegów biorących udział w dyskusji...
Reklama

Zaczęliśmy nowy rok gospodarczy z olbrzymim poślizgiem, kiedy to niektóre z kół nie mogły polować przez bez mała dwa miesiące. Władze, tak naszego związku jak i niektóre samorządy, wykazały się kompletną indolencją nie przejmując się faktem, że każdy tydzień zwłoki w podpisaniu umów dzierżawy to dla kół (ale i rolników) wymierne straty. Rolnik o swoje się upomni, a koło nie ma gdzie!

Reklama

Tarcza dla myśliwych

„Bardzo dobrze się stało, że są obwody, które pozostały bez dzierżawcy – niech gospodarzy na nich „natura”, wszak ona sobie bez nas poradzi” – twierdzą niektórzy. Jak sobie poradzi wcale nietrudno przewidzieć…

Do opóźnień w wydzierżawianiu obwodów doszedł jeszcze jeden dowód lekceważenia nas przez rządzących w postaci drastycznego wzrostu tenuty dzierżawnej. Po dwóch latach mozolnego, „kulawego” przez idiotyczne przepisy (bądź taką ich interpretację) gospodarowania w czasie pandemii, kiedy to nie było polowań zbiorowych i dewizowych, myśliwi otrzymali „tarczę” od rządzących w postaci nierzadko dwukrotnego wzrostu opłat za obwód.

Reklama

Wszystkie te fakty pokazują po pierwsze stosunek rządu do PZŁ jako organizacji i do myśliwych jako ludzi, obywateli i wyborców, a po drugie słabość, żeby nie rzec beznadziejność łowczego krajowego jako instytucji, który jest marionetką nie reprezentującą myśliwych w żadnym aspekcie swojego działania i żadne polowania na stogach oraz charytatywne akcje tego obrazu nie zmienią, bo wyglądają jak przyklejanie plastra na ranę po urwanej nodze.

Agent „ŁK”

Działania rządu łowczego, który stał się partyjną komórką są tylko pozorne kiedy mają szansę być ukazane jako dobre, zaś z pełną siłą działają kiedy ich efekty mają nas dobić. Proporcje są po prostu druzgocące i najlepszy rzecznik prasowy nic nie wskóra bo tylko się ośmiesza – łuski z oczu spadły ludziom już dawno!

Reklama

Rację ma Andrzej Brachmański mówiąc, że pomocy państwa o szkody łowieckie nie będzie. Moim zdaniem nie będzie pomocy w żadnej kwestii dotyczącej łowiectwa, bo już z górą cztery lata temu podjęto decyzję o zrujnowaniu nie tylko modelu gospodarowania zwierzyną, PZŁ, ale również łowiectwa.

Konsekwencja rządu w odprawianiu myśliwych w niebyt jest doprawdy imponująca! Zakaz udziału dzieci w polowaniach, podwyżka tenut, blokada mediów państwowych w temacie łowiectwa, łamanie statutu przez agenta rządowego o pseudonimie „ŁK”, istny cyrk z NRŁ, „odsiew” myśliwych spowodowany koniecznością badań i nie chodzi tu o same badania, ale o konieczność dotarcia na nie, która zniechęci wielu z nas, obsadzanie stanowisk łowczych okręgowych po linii partyjnej, brak Okręgowych Rad Łowieckich, zapaść w pracach komisji problemowych – czy trzeba wyliczać więcej?

Reklama

Kuriozalna sytuacja

Rząd z lubością przygląda się konaniu PZŁ, a kiedy to się stanie kosztami szkód obciąży choćby Lasy Państwowe, które nie pisną ani jednego słowa sprzeciwu. Już nie raz sięgano do ich kieszeni i tak się pewnie stanie i tym razem.

Może i rolnicy będą musieli oddać kawałek swojej ciepłej kołderki partycypując w tych kosztach choćby w postaci szkody gospodarczo znośnej, o której wspomniał Andrzej Brachmański, czyli rozmiaru szkody za którą odszkodowanie się nie należy.

Doszliśmy do kuriozalnej sytuacji, kiedy to dobrowolnie zrzeszeni hobbyści, w dodatku słono dopłacający do swojego hobby, martwią się o stan gospodarki łowieckiej (przy tym i rolnictwa), a odpowiedzialny za nią Skarb Państwa robi wszystko, by tę gospodarkę obrócić w gruzy.

Wygląda na to, że rządzący twardo trzymają się maksymy „po nas choćby potop”. Nie wiem czy nie czas już zacząć sobie przygotowywać tratwę i wędkę…

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów