Nominat Suwerennej Polski – piastujący stanowisko łowczego krajowego – lekceważy resort środowiska i nie publikuje uchwały NRŁ o wysokości składki na 2024 rok.
W odpowiedzi na pismo resortu środowiska – w którym wezwano „naszego” łowczego do opublikowania uchwały NRŁ z 6 listopada o wysokości składki na 2024 rok – wczoraj na stronie ZG PZŁ pojawiła się informacja…
„Złe duchy”
Zarząd Główny PZŁ powołany przez Suwerenną Polskę nie będzie publikował uchwał „starej” rady, którą paraliżował i dyskredytował. Paweł Lisiak – pomimo zmiany rządu – nadal żyje w przeświadczeniu, że stanowi prawo w Polskim Związku Łowieckim i odpowiada tylko przed swoim mocodawcą!
Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego trzech kolejnych łowczych krajowych nie potrafiło zrozumieć, że prawidłowe i skuteczne działanie związku zależy od współdziałania Zarządu Głównego PZŁ i Naczelnej Rady Łowieckiej. Być może powodem były „złe duchy” w ich otoczeniu oraz chore ambicje…
Wyczekiwana normalność
Politycy „koalicji 15 października” urzędują dopiero od tygodnia, ale jeśli nie będzie z ich strony szybkich decyzji, to sytuacja w PZŁ całkowicie się zagmatwa. Moim zdaniem jakiekolwiek próba merytorycznego przekonywania Pawła Lisiaka nie miała żadnej szansy powodzenia.
Powiedzmy sobie szczerze! Największym problemem PZŁ są destrukcyjne działania Zarządu Głównego PZŁ, który powinien zostać odwołany w dniu objęcia stanowiska przez nowego Ministra Klimatu i Środowiska.
Publikowanie kolejnych opinii opartych na interpretacjach poprzedniego rządu jest tylko zaklinaniem rzeczywistości. Myśliwi oczekują szybkiego przywrócenia normalności w Polskim Związku Łowieckim. Dzisiaj chcemy zapłacić składkę i spokojnie polować po 1 stycznia.
Oświadczenie „naszego” łowczego, że Naczelna Rada Łowiecka zbierze się 28 grudnia i ponownie uchwali składkę na 2024 rok są niewiarygodne. W okresie między świętami może nie być kworum, a przeprowadzenie posiedzenia w zapowiadanym trybie hybrydowym jest niezgodne z prawem.
Nowe otwarcie
Kilku moich dobrych kolegów bardzo żałuje, że przyłożyło rękę do powołania w 2000 roku członka NRŁ Pawła Lisiaka, który miał mandat myśliwych z okręgu kaliskiego i był jednym z największych krytyków działań Piotra Jenocha i Alberta Kołodziejskiego. Wszystko wskazywało, że będzie współpracował z radą i przeprowadzi związek przez bardzo trudny czas.
Po trzech latach zarządzania Polskim Związkiem Łowieckim przez Pawła Lisiaka i Ewę Kraskę możemy wyłącznie wymieniać ich grzechy i przewinienia. Nie tylko nie poprawili wizerunku łowiectwa, ale w oczach polityków stworzyli z PZŁ przystawkę „zjednoczonej prawicy”.
Pozostawiają po sobie związek pogrążony w chaosie. Ich następcy będą musieli po nich długo sprzątać żeby ruszyć z miejsca, w którym się zatrzymaliśmy w 2018 roku!