niedziela, 24 listopada, 2024

Autor

Etyczne polowanie

Opisując obecne wydarzenia bardzo często wspominam Macieja Łogina. Był wytrawnym myśliwym w pełnym tego słowa znaczeniu. Prawdziwym leśnikiem, społecznikiem i nade wszystko wspaniałym kolegą… Często się zastanawiam, jakie miałby zdanie na temat nowoczesnych technik redukowania dzików, zakazu zabierania dzieci na polowania, czy odebrania przez polityków prawa wyboru władz w Polskim Związku Łowieckim. Z wielką przyjemnością wracam do tekstów, które napisał w całkowicie innej rzeczywistości. Okazuje się jednak, że po prawie 15 latach są nadal wyjątkowo aktualne…

Paweł Gdula

Początki etyki łowieckiej sięgają najdawniejszych czasów, kiedy to polowanie traciło swoje bezpośrednie odniesienia do magii, pozostając nadal jednym z głównych zajęć człowieka. Wprawdzie długo jeszcze niektóre gatunki dzikich zwierząt poświęcone były konkretnemu bóstwu i z tego powodu uśmiercenie ich wymagało specjalnego rytuału, który łagodził gniew bogów wobec łowcy, ale z biegiem czasu miejsce magicznych odniesień zastąpiły przeżycia mieszczące się w kategoriach moralnych.

Zadawanie śmierci nie dawało się bowiem do końca wytłumaczyć koniecznością zaspokojenia głodu i zmuszało myśliwych do szukania moralnego uzasadnienia swej pasji. Tym bardziej, że relacje człowieka z przyrodą w dalszym ciągu zachowywały swój wymiar metafizyczny.

Aby złagodzić okrucieństwo związane z zabijaniem stworzono cały szereg zakazów i nakazów, które nie tylko „wyrównywały szansę” w pojedynku człowieka ze zwierzęciem, ale także podkreślały jego wrażliwość i prawość. Etykę łowiecką, podobnie jak kulturę owych odległych czasów, tworzyły warstwy panujące i dlatego przepojona była ona w swej istocie etosem rycerskim.

Reklama

Opierała się jednak na założeniu, że to człowiek jest panem świata. Łaskawym, szlachetnym, wspaniałomyślnym, ale jednak panem. Tak myślano i odczuwano jeszcze sto lat temu. Od pewnego czasu optyka postrzegania świata uległa poważnej zmianie. Coraz bardziej jesteśmy świadomi swojego związku z otaczającą nas przyrodą i wzajemnych współzależności.

Rozumiemy, że nasza alienacja w stosunku do przyrody była poważnym błędem, za który płacić będą przyszłe pokolenia. Rozumienie oraz respektowanie praw przyrody stało się jednym z głównych elementów naszych relacji z otaczającym nas światem. Na nowo podejmujemy zatem szereg, zdawałoby się zamkniętych tematów, związanych z naszymi relacjami z przyrodą. Jednym z nich jest kwestia zadawania cierpienia i śmierci zwierzęciu.

Reklama

Myśliwska gra

W tym kontekście myśliwi są częstokroć bardzo negatywnie oceniani. W obiegowych opiniach uchodzimy za barbarzyńców, którzy zabijają dla przyjemności. Jednym z najważniejszych sposobów obrony łowiectwa jest dbanie o wizerunek myśliwego, jako wrażliwego na piękno przyrody gospodarza łowisk i bytującej w nich zwierzyny.

Kluczem do tego jest etyka łowiecka. Świadomość, że polowanie związane jest z zadawaniem zwierzynie śmierci a także fakt, że istnieje ogromna przewaga człowieka nad zwierzęciem, którego szanse na przeżycie spotkania z myśliwym są coraz mniejsze nakłada na myśliwych szczególny obowiązek etycznego postępowania.

Etyka ma nie tylko „wyrównywać szanse”, ale także wyrażać nasz emocjonalny, pozytywny stosunek do zwierzęcia. Obejmuje ona cały szereg ustanowionych na przestrzeni wieków zachowań i zasad odnoszących się do polowania.

Któż z nas nie pamięta z pierwszej lekcji łowiectwa o przykazaniu, aby nie strzelać do zająca stawiającego słupka czy kaczki siedzącej na wodzie? Budziło to z początku zdziwienie, bo zanim poznaliśmy tajemnicę prawdziwego myślistwa wydawało się, że nie ma różnicy kiedy zostanie zabity.

Prawdziwy myśliwy

W „grze myśliwskiej”, jak niektórzy nazywają polowanie, po jednej stronie staje myśliwy wyposażony w bardzo skuteczną broń zaopatrzoną w precyzyjne przyrządy celownicze, po drugiej zwierzyna, której jedynym atutem są wyostrzone zmysły i umiejętność szybkiej ucieczki.

Nikt nie ma wątpliwości, kto w tej „grze” uzyskał już dawno przewagę. I to właśnie stworzyło niepisaną zasadę, świętą dla każdego prawdziwego myśliwego, a mianowicie obowiązek dawania zwierzynie szansy na ujście z życiem.

Stara zasada głosi, że nie wolno strzelać do zwierzyny grubej, która żeruje i ma opuszczony łeb. Gwizdnięcie czy złamanie suchej gałązki ma właśnie dać jej tą szansę na dostrzeżenie zagrożenia i ocalenie życia.

Łowieckie fair play

Z czasów mojego „terminowania” myśliwskiego, a było to niestety dawno temu, utkwiły mi w pamięci wpajane wówczas zasady, które traktuję do dziś, jak coś zupełnie normalnego i oczywistego. Takie pojęcia jak „mięsiarstwo”, „strzelectwo”, czy „trofeomania”, budzą we mnie naturalny odruch niechęci i niesmaku.

Spór o strzeloną sztukę zwierzyny, niezależnie od tego czy jest to piękny odyniec, czy zabiedzony szarak, jest czymś tak niestosownym, że odczuwam ją jak kłótnię w maglu. Jednym z najszlachetniejszych i najbardziej etycznych odruchów jest powstrzymanie się od naciśnięcia spustu w sytuacjach nie gwarantujących pewnego strzału, szczególnie, gdy w lunecie widzimy kapitalne trofeum.

Brak umiejętności powstrzymania się od strzału w niepewnej sytuacji, to jedna z najczęstszych przyczyn ranienia zwierzyny a nawet jej utraty, gdy pozostaje niepodniesiona mimo poszukiwań. Fot Shutterstock

Polowanie w kopnym śniegu, gdy zwierzyna ma ograniczone możliwości ucieczki jest zaprzeczeniem zasady „fair play”. Podobnie jak polowanie na zwierzynę w okresie rozrodu jest nie tylko nieetyczne, co wręcz niehumanitarne!

Zazwyczaj obowiązuje wówczas okres ochronny, choć istnieją wyjątki odnoszące się do niektórych drapieżników, na przykład lisów, na które można polować bez ograniczeń w łowiskach, gdzie występuje głuszec bądź cietrzew.

Tu sprawa pozostaje do indywidualnej oceny. Gdy wybieramy pomiędzy dwoma racjami, z których każda broni jakiejś pozytywnej wartości, a więc w sytuacjach trudnego wyboru musimy odwołać się do własnej wrażliwości i postępować zgodnie z nią. Dlatego do ewentualnego odstrzału lisów w okresie, gdy wyprowadzają młode, jeżeli jest to konieczne, skierowałbym najbardziej wytrawnych i etycznych myśliwych. Należy wówczas zaufać ich doświadczeniu i wyczuciu. Sam, osobiście, bym się w takiej sytuacji zawahał…

Podobnie strzał do lisa w okresie noszenia futra letniego, a więc nieprzydatnego nikomu, mimo, że w łowiskach z cietrzewiem i głuszcem dozwolony. W moim kole zabroniony też był strzał do lisa kulą półpłaszczową ze względów czysto estetycznych i praktycznych: raz – ze względu na przykry widok rozbitej tuszki, dwa – zmarnowanie skórki.

Gdy wybieramy pomiędzy dwoma racjami, z których każda broni jakiejś pozytywnej wartości, a więc w sytuacjach trudnego wyboru musimy odwołać się do własnej wrażliwości… Fot Shutterstock

Myśliwskie grzechy

W dawnych czasach dzikich kaczek było mnóstwo i z niecierpliwością oczekiwałem wakacji studenckich, aby wyruszyć na łowy, które szczególnie sobie upodobałem. Niestety po kilku dniach intensywnego polowania kiedy dom, znajomi i prominenci, którym wypadało posłać kaczkę zostali zaspokojeni, a sąsiadki przezornie zmykały przede mną drzwi, strzelba wędrowała pod klucz.

Ojciec nie pozwalał strzelić choćby jednej sztuki, która miałaby się zmarnować, bo wówczas nie było ani lodówek, ani tym bardziej zamrażarek. Mało tego, kaczki musiały być zawieszone elegancko na trokach, pióra wygładzone i oczywiście wykulkowane, o czym rzadko się dziś pamięta, nie mówiąc już, że wielu myśliwych po prostu nie wie o co chodzi.

To samo dotyczyło innej zwierzyny. Zające i lisy wygładzone, zawieszone na drążkach karawanu studziły się i prezentowały doskonale. Oskubanie kaczora i nie zachowanie loków lub słonki bez pozostawienia piórek malarskich oraz bródki, było ciężkim grzechem myśliwskim.

Powinno się strzelać tylko na taką odległość, która daje pewność natychmiastowego zabicia zwierzęcia, używając właściwej broni i amunicji dla danego rodzaju polowania. Jest to szczególnie ważne w naszych czasach, gdy nowy sztucer o rewelacyjnych osiągach kusi, by spróbować trafić wszystko, co pokaże się w zasięgu wzroku.

Szacunek dla trofeum

Czynności wykonywane po oddaniu strzału przez etycznego myśliwego są przemyślane i obowiązkowe – sprawdzenie zestrzału i ustalenie skutku oddanego strzału, a gdy zwierzyna uszła zraniona rozpoczęcie poszukiwań po upływie określonego czasu, zależnego od miejsca trafienia (np. na miękkie nawet kilka godzin, a minimum, jak mawiają palacze na „długość wypalanego papierosa”) i wreszcie obowiązkowe dostrzelenie postrzałka. Żałowanie w takiej sytuacji naboju jest nie do przyjęcia!

Zachowaniom tym towarzyszą zwyczaje, które podkreślają jeszcze bardziej szacunek myśliwego dla upolowanego zwierzęcia. Znany powszechnie zakaz podchodzenia do zwierzyny grubej, gdy „pisze testament” ma jej oszczędzić widoku człowieka i dodatkowego stresu.

Wkładanie do pyska „ostatniego kęsa” w postaci części złomu z gałązki jedliny, świerka, czy sosny ma symbolizować szacunek do pokonanego zwierza podobnie jak pożegnanie na pokocie sygnałami czy też przez samego myśliwego na polowaniu indywidualnym, to także hołd dla pokonanego w „grze myśliwskiej”.

No i oczywistym dla każdego jest gromadzenie trofeów, jako nie tylko pamiątki po upolowanej sztuce, ale także po łowisku gdzie je zdobyliśmy, psach nam towarzyszących i towarzyszach łowów.

„Kończąc polowanie zawsze odwróć się i spójrz na swoje łowisko po raz ostatni, aby dobrze zapamiętać ten obraz – prawdopodobnie nigdy więcej tego nie zobaczysz!”

Wychowanie łowieckie

Mówiąc o etyce wobec zwierząt łownych stosunkowo mało wspomina się o obchodzeniu się ze zwierzyną upolowaną, jakby to było sprawą drugorzędną, koncentrując się zwykle na zachowaniach myśliwego przed strzałem. W moim przekonaniu to sprawa nie mniej ważna i również świadcząca czy mamy do czynienia z myśliwym etycznym, czy też nie?

Otóż, nie widzę różnicy pomiędzy zmarnowaną sztuką w wyniku zaniechania dochodzenia postrzałka, bo nie chciało się dokładnie obejrzeć zestrzału, a zmarnowaniem tuszy na wskutek na przykład: złego transportowania, czy patroszenia. Łamie to bowiem podstawową zasadę etyczną, że nie wolno strzelać dla samego zabicia lecz jedynie dla zdobycia zwierza.

Oznacza to, że każda upolowana sztuka musi być spożytkowana przez polującego przez spożycie dziczyzny, wyprawienie skóry czy też oddana do punktu skupu w jak najlepszym stanie. To było jednym z podstawowych elementów wychowania łowieckiego.

Właściwe obchodzenie się z ubitą zwierzyną w czasach nam współczesnych pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy zapytać w punktach skupu, a prawdziwy karawan rzadko można spotkać na polowaniach zbiorowych. Lis rzucony pod ławkę w „bonanzie” lub do bagażnika, zdeptany i brudny, niepodobny do siebie, traktowany jak nikomu niepotrzebna rzecz, straszy swym wyglądem, dając świadectwo braku kultury i bezcelowego zabijania…

„Człowiek, który łowi ryby lub strzela do zwierzyny, musi ją przygotować do jedzenia – przed snem. W przeciwnym razie wszystko jest marnotrawstwem.”

Normy etyczne, zwyczaje i obyczaje ulegają zmianom i przekształceniom z biegiem czasu, jak wszystko w życiu. Można się spierać, które z nich są bardziej lub mniej pasujące do współczesnego łowiectwa, tworzyć nowe, ale nie wolno o nich zapominać, bo bez nich nasza pasja straci sens.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Dywagacje o badaniach

Hołowniacy złożyli w Sejmie projekt ustawy wprowadzający obowiązkowe badania dla myśliwych. Nie „przywracający” - jak to przedstawiają ciemnemu ludowi - bo nie można przywracać czegoś, czego nigdy nie było. Ale to nie jedyne ich kłamstwo!

Dziki w szkole i przedszkolu

Nasze ministerstwo środowiska neguje redukcję dzików, a Szwajcaria chroniąc kraj przez wirusem ASF będzie serwować dziczyznę w szkołach i przedszkolach.

Szkodliwe dokarmianie

Wielu myśliwych uważa, że dokarmianie jest naszym „obowiązkiem”. Jednak taka interwencja powoduje więcej szkody niż pożytku.

Obwód Prezydenta Mościckiego

Lasy gminy Hażlach koło Cieszyna nie mogły równać się bogactwem zwierzyny w Puszczy Białowieskiej, ale to w tym miejscu lubił polować Prezydent RP Ignacy Mościcki.

CZ 600+ na polowania zbiorowe

Czeski producent broni po trzech latach uzupełnia swoją popularną serię CZ 600. Model ERGO będzie dostępny w dwóch wariantach.

Polska bez myśliwych

Zielone bolszewiki twierdzą, że można zaprzestać polowań. Pokazujemy - na konkretnym przykładzie - jakie będą tego koszty takiej decyzji dla budżetu naszego państwa.