niedziela, 24 listopada, 2024
Strona głównaPolowanieWabienie czerwonego korsarza

Autor

Wabienie czerwonego korsarza

Lis jest najpospolitszym drapieżnikiem w Europie. Występuje w każdym środowisku nawet w dużych miastach. Musimy pamiętać, że każdy ma swój rewir, którego broni przed innymi lisami. Dlatego zareaguje, nawet jeśli nie jest głodny.

Powodzenie polowania zależy od zrozumienia tego drapieżnika. Myśliwy może zwabić go w wybrane przez siebie miejsce, lecz musi być zaakceptowane także przez lisa.

Te łowy można spokojnie porównać do gry w szachy. Każdy ruch myśliwego na szachownicy powoduje odpowiednie posunięcie lisa. Poznanie tych reguł zwiększa nasze szansę, a nawet niekiedy zmusza naszego przeciwnika do popełnienia śmiertelnego błędu.

Reklama

Niestety w tej grze każdy błąd myśliwego z całą pewnością lis wykorzysta. W polowaniu z wabikiem nie wystarcza opanowanie samej techniki wydawania dźwięków. Trzeba odpowiednio rozeznać i przygotować teren. Wybrać porę dnia, uwzględnić kierunek wiatru i zgodnie ze sztuką podejść do stanowiska.

W tej grze chodzi o wciągnięcie lisa w pułapkę i zwabienie go dokładnie w to miejsce, w którym możemy oddać strzał.

Reklama

Wabik to instrument

Większość myśliwych kupuje pierwszy z brzegu wabik i po kilku nieudanych próbach zniechęcony wrzuca go szuflady. Niestety najczęściej powodem niepowodzenia nie jest sam wabik. Tylko brak wiedzy i doświadczenia.

Wabik to tylko instrument. Trzeba się zatem nauczyć grać. I to w taki sposób, aby wypowiadane „słowa” były zrozumiałe dla drapieżników.

Lisy reagują na dwa typy odgłosów. Pierwsze z nich są związane z pożywieniem, czyli dźwiękami wydawanymi przez ich potencjalne ofiary. Dlatego właśnie pisk myszy – gatunku podstawowego w ich menu – doskonale przywabia je w pobliże naszego stanowiska. Nie będzie żadnym wyjątkiem przysznurowanie lisa na pisk i płacz koźlęcia, a w okolicach rzek, cieków i oczek wodnych zwabią go również odgłosy kaczek.

Drugi typ dźwięków używanych do wabienia to odgłosy samych lisów. Trudno w to uwierzyć, ale badacze zwyczajów tego gatunku zinwentaryzowali ponad sto różnych odgłosów wydawanych przez lisy. W praktyce myśliwskiej wykorzystujemy zaledwie szczek oraz skolenie.

Myśleć jak lis

Wybór miejsca, wiedza o tym, gdzie lis jest i jak będzie do nas podchodził, to decydujące punkty dla pomyślnego przebiegu polowania. Generalnie wabimy z ziemi, ale mniej doświadczeni myśliwy mogą rozpoczynać swoją grę z ambony.

Lisy potrafią zlokalizować dźwięki z dokładnością do jednego metra. Zwłaszcza starsze doskonale wiedzą, że umierające zające rzadko siedzą na drzewach. Szczególnie na wysokości 5 metrów. Dlatego zawsze wabimy w kierunku przeciwnym z którego spodziewamy się lisa i kierujemy wabik w dół.

Przy każdym polowaniu na wab obowiązuje podstawowa zasada: „im mniej, tym lepiej”. Nie ma sensu udawać, że zając w tym samym miejscy umiera, co kilka czy kilkanaście minut! Takie „wabienie” sprawia, że nawet mniej doświadczone młode lisy stają się podejrzliwe.

Dlatego kniaziamy tylko raz. Najlepiej w trakcie poruszać głową w prawo i lewo, aby lisa trochę zdezorientować co do kierunku.

Prawdziwa przygoda

Aktywny myśliwy strzela przeciętnie trzy do pięciu lisów rocznie:. Dobry wabiarz taki rozkład z łatwością osiąga w czasie jednego wyjścia. Wielu myśliwych uważa go za szkodnika. Tymczasem jak każdej zwierzynie należy mu się szacunek, a polowanie na niego nie musi być eksterminacją, lecz prawdziwą łowiecką przygodą.

Mimo że sezon na lisy rozpoczyna się od czerwca, to warto rozpocząć polowania dużo później. Stare prawidła mówiły, że na lisy powinno się polować, gdy w pierwszym śniegu wyczyszczą swoje futro.

Teraz to trudne, bo pierwszy śnieg mamy niekiedy dopiero w lutym. Jednak ponowa, mróz i bezwietrzna pogoda to idealne warunki. Wcześniejsze otropienie, znajomość lisich weksli i odpowiednie zajęcie stanowiska to połowa sukcesu.

Zbyt głośne poruszanie się po łowisku lub pozostawienie śladów na spodziewanym szlaku lisa zniweczy wszelkie starania już na starcie. Po odczekaniu kilkunastu minut, kiedy wszystko się uspokoi, czas na wab.

Zaczynamy od pisku myszy. Jeśli lis jest gdzieś w pobliżu doskonale reaguje na taki wab. Kniazienie w tej sytuacji tylko by go wystraszyło. Jeśli po zawabieniu myszką żaden lis się nie pojawi, przystępujemy do kniazienia.

Lis z łatwością potrafi wychwycić każdy fałsz. Żeby wabienie było skuteczne, należy opowiedzieć mu historię, że oto w jego rewirze jakiś zając został zaatakowany, walczył o swoje życie i na koniec został zdławiony.

Taką pełną pieśnią wabię na otwartych przestrzeniach, w lesie natomiast stosuję tylko dwie ostatnie zwrotki. „Zdławienie” to najistotniejsza część.

Skutecznie zawabiony lis potrafi wyskoczyć wprost na stanowisko myśliwego. Częściej jednak dojdzie na dystans 70–150 metrów. Z tej odległości będzie bardzo czujnie nasłuchiwał i obserwował, często stara się okrążyć myśliwego, by złapać wiatr.

Oczywiście, na tym dystansie śmiało można strzelać kulą, dla wabiarza jednak właśnie wtedy zaczyna się prawdziwa gra. Gotowy do strzału, pojedynczymi piskami myszki podciągamy mykitę na śrutowy strzał. Jeden nieuważny ruch, jeden fałszywy ton lub zawabienie, gdy lis stoi czy siedzi, i po polowaniu.

Właśnie dla tych wielkich emocji i prawdziwego wyzwania polujemy na lisy z wabikiem.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Dywagacje o badaniach

Hołowniacy złożyli w Sejmie projekt ustawy wprowadzający obowiązkowe badania dla myśliwych. Nie „przywracający” - jak to przedstawiają ciemnemu ludowi - bo nie można przywracać czegoś, czego nigdy nie było. Ale to nie jedyne ich kłamstwo!

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Szkodliwe dokarmianie

Wielu myśliwych uważa, że dokarmianie jest naszym „obowiązkiem”. Jednak taka interwencja powoduje więcej szkody niż pożytku.

Obwód Prezydenta Mościckiego

Lasy gminy Hażlach koło Cieszyna nie mogły równać się bogactwem zwierzyny w Puszczy Białowieskiej, ale to w tym miejscu lubił polować Prezydent RP Ignacy Mościcki.