niedziela, 6 lipca, 2025
Strona głównaPolowanieSamodzielne tropienie

Autor

Samodzielne tropienie

Wielokrotnie pracujemy po innych psach, dowiadując się o tym zupełnie przypadkowo. Zdecydowana większość myśliwych wie, że nie ułatwia to pracy kolejnemu psu, więc niechętnie o tym mówi. Jednak niewielu zdaje sobie sprawę, że prawdziwe kłopoty mogą wystąpić dopiero wówczas, gdy to oni sami postanawiają tropić postrzałka.

Podekscytowani nemrodzi

Problem pojawia się i rośnie wraz z ilością odnalezionej farby i liczbą jej poszukiwaczy. Podekscytowani nemrodzi, nieświadomie roznoszą ją na własnych butach, krążąc w promieniu kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset metrów.

Zaprzestają poszukiwań dopiero wtedy, gdy nie mogą jej odnaleźć, choć zdążyli „oznaczyć” już cały teren jej intensywnym zapachem. A wtedy nawet dobry tropowiec może okazać się bezradny…

Reklama

Tylko w łowisku

W przypadku, gdy postrzałek nie farbuje takie zagrożenie jest minimalne, gdyż sam zapach nie jest już tak łatwy do przeniesienia. Z kolei wyszkolenie tropowca do podejmowana poprawnej pracy po innych psach, to tylko i wyłącznie kwestia treningu i praktyki, które uczą go, że tylko jego wytrwała praca przynosi oczekiwany skutek i sukces.

Rozwiązywania tych wszystkich problemów, pies uczy się tak naprawdę tylko w łowisku. Na takich kłopotach polegnie niestety większość świeżych i młodych, psich adeptów sztuki tropienia z najlepszymi certyfikatami, gdyż przyznawane są one im bardzo wcześnie, bez stosownego i niezbędnego w takich przypadkach doświadczenia i praktyki!

Reklama

Zapotrzebowanie na tropowca

Gdy powraca kapryśna zima – a wraz z nią opady śniegu – spada zapotrzebowanie na pracę tropowca. Wtedy często myśliwi przejmują sprawy postrzałków w swoje ręce, bo ich niezawodne oczy, powinny wyręczyć psi nos. Ale i tu natura płata figle.

Tym razem po strzale do byka daniela, czerwone plamy na śnieżnej bieli wprost zachęcały myśliwych do takiej próby. Ruszyli dziarsko we dwóch, choć zapadał już zmrok, a im dalej szli, tym kłopotów przybywało.

Wcześniejsze dokonania

Nie zrażeni niepowodzeniem rankiem wznowili poszukiwania. Szło im lepiej, ale farby było coraz mniej. a trop przestawał być widoczny, bo zawiał go śnieg.

Zrezygnowani przypomnieli sobie o ostatniej desce ratunku jakim jest mój Cezar. Zjawiamy się u Pawła. Podążając za Cezarem, „czytam” ich wcześniejsze dokonania…

Brniemy do przodu

Widzę ślady ich butów. Na szczęście idą obok dobrze widocznego tropu. Po kilkuset metrach trop byka – zawiany śniegiem – zanika. Nieskazitelnie czysta, biała pokrywa puchu przekonała ich szybko, że dalsze wysiłki będą bezcelowe.

Mój orzeł zatacza szersze kółko w tym miejscu, gdzie oni zakończyli poszukiwania. Szybko odzyskuje niewidzialny dla nas trop postrzałka i brniemy dalej do przodu.

Teraz wchodzimy w sosnowe, wyrośnięte młodniki, gdzie gąszcz suchych gałęzi i okiść utrudnia nam widoczność i swobodnie podążanie za pracującym w tych warunkach psem. Po kilometrze takiej pracy zaczynam mieć wątpliwości, co do śmiertelnego trafienia byka.

Labirynt tropów i zapachów

Lecz nagle moja nawigacja informuje, że Cezar zatrzymał się 40 metrów przede mną. Gdy docieram do niego, jak zwykle w takich przypadku odnoszę wrażenie, że jest lekko zawiedziony i machając nieśmiało ogonem, informuje mnie z odrobiną satysfakcji, że zakończył swoją pracę.

Przed nim leżał martwy byk daniela! Tym razem Cezar nie musiał wspinać się na wyżyny swoich umiejętności, aby rozwikłać pozostawiony labirynt tropów i zapachów.

Szerokie kręgi

Moi koledzy w tych warunkach – dzięki własnej rozwadze – wiedzieli jak iść i kiedy należy się wycofać. Tym niemniej na śniegu widać było jak łatwo ulegamy złudzeniu, że potrafimy wyręczyć tropowca, szczególnie w takiej sytuacji.

Lecz gdy śniegu zabraknie, poszukiwania wielokrotnie zataczają szerokie kręgi, a wtedy najlepszy psi praktyk, może niestety nie pomóc…

Byk otrzymał wysoki postrzał badyla z uszkodzeniem mostka. Prawdopodobnie odłamek kuli dotarł do jego płuc…

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Śmiertelne upały

Gorące lato może zabić więcej bażantów niż mroźna i śnieżna zima.

Akceptacja i poczucie bezpieczeństw...

Rośnie akceptacja łowiectwa. Społeczeństwo oderwane od natury i nie umiejące posługiwać się bronią obawia się nie tylko zwierzyny.

Rycerze w gumofilcach

Nie potrafimy zdefiniować roli łowiectwa w XXI wieku, a jednocześnie gubimy etos i tożsamość, który budowało wiele pokoleń myśliwych.

Moratorium – sabotowanie polowania

Przeciwnicy polowań w całej Europie próbują wprowadzać moratorium na polowania. Ich działania nie mają nic wspólnego z ochroną przyrody – to wyłącznie próba skracania listy gatunków łownych.

Paraliż amerykańskiego modelu łowie...

Strategia przeciwników polowania ma na celu masowe przejmowanie licencji na odstrzał, co może całkowicie sparaliżować tegoroczne polowania na niedźwiedzie.

Myśliwy czy kłusownik

Powszechne użytkowanie termo i noktowizji wywołuje pytanie: czy nowoczesna technika zamieni myśliwych w kłusowników? Dyskusja nabiera tempa i budzi duże kontrowersje w naszym środowisku.