Minister Ardanowski ma problem z afrykańskim pomorem świń. Wypowiadając się w mediach twierdzi, że najważniejszym problemem jest odstrzał sanitarny dzików i depopulacja. Chwali rolników za stosowanie bioasekuracji, a leśników za pomoc w postawieniu 200 kilometrów płotu. Myśliwi w jego pinii nie współpracują i specjalnie odmawiają strzelania dzików.
Niestety Zarząd Główny PZŁ zajmuje się dzisiaj ważniejszymi sprawami – czyli wewnętrzną walką z NRŁ – i nie ma czasu na koordynację działań pomiędzy związkiem a resortami. Szeregowy myśliwy, koła łowieckie, a nawet zarządy okręgowe muszą sobie same radzić, ponieważ nie mają ze strony centrali żadnego wsparcia.
W mediach jesteśmy atakowani z każdej strony. Minister rolnictwa nas straszy, a dawny resort środowiska przez przypadek został rozmontowany. W zachodnich województwach gdzie mamy już ASF myśliwi nie mogą strzelać dzików, bo nie ma chłodni. Służby weterynaryjne dopiero rozpisały przetarg i przygotowują się pisania planu budżetowego. Lekarze powiatowi spokojnie studiują dokumenty i uczą się nieznanych procedur.
Popłoch panuje jedynie w resorcie rolnictwa, ale tam wszyscy od ponad pięciu lat doskonale wiedzą, że wirusa nic nie zatrzyma. Tylko nie ma odważnego, który powie rolnikom, że w naszym kraju nie będzie można hodować świń przez następne dziesięciolecia, chyba że…
Antyterroryści na polowanie
Jedyną szansą dla świń i rolników jest szczepionka. Minister też wie, że nie ma sposobu skutecznego zabezpieczenia chlewni. Wirusa roznoszą w kolejne miejsca ludzie, a tam do akcji wkraczają owady, a nawet kleszcze.
Dzik jest rezerwuarem, dlatego naszym zadaniem jest maksymalne rozrzedzenie populacji. Niestety wszyscy bardzo skutecznie nas ograniczają. Z jednej strony organizacje antyłowieckie, które złapały wiatr w żagle i blokują polowania. Z drugiej resort rolnictwa oraz weterynarze, który skupiają się na wymyślaniu kolejnych dokumentów i przepisów.
Myśliwych, którzy mają okazję polować w „kolorowych” strefach ogarnia pusty śmiech kiedy słuchają oficjalnych wystąpień polityków. Gołym okiem widać, że minister Ardanowski prowadzi tajemniczą grę.
Opowiada, że zmobilizuje wojsko oraz policję i wystrzela dziki. Ciekawe kto będzie naganiał, a kto pociągał za spust? Możemy się pośmiać z tych pomysłów. To kolejny pozorny ruch resortu, który ma społeczeństwu pokazać „walczący” resort! Minister musi mieć świadomość, że nie można „wysłać” Komendy Głównej Policji, Sztabu Generalnego, czy jednostki antyterrorystycznej Grom na polowanie!
W prywatnych rozmowach politycy rządzącej partii rozkładają ręce. Wiedzą, że wiosną będą musieli przyjąć potężne uderzenie, które może być nokautem. Zaraza się rozleje i weterynarze będą utylizować setki tysięcy świń, a z budżetu trzeba będzie wydać miliardy złotych, żeby udobruchać rolników.
Premier ministrowie i posłowie będą tłumaczyć suwerenowi, że robili wszystko żeby nie dopuścić do takiej sytuacji. Przecież nawet uruchomili służby mundurowe, ale i to nie powstrzymało zarazy.
Problemy i rozwiązania
Nasze państwo nie umie rozwiązywać problemów! Wszyscy boją się podejmować decyzji. Doskonałym przykładem jest ASF. Kiedy dotarł do Polski minister zakazał polowania, a media snuły domysły, kto nam porzucił chore dziki. Czesi ogrodzili elektrycznym pastuchem zapowietrzony teren i jak na razie są krajem wolnym od zarazy.
W naszym kraju kiedy 150 krów wybrało wolność, to też nikt nie umiał podjąć decyzji. Trudno w to uwierzyć ale 20 lat żyły na wolności. Stwarzały zagrożenie i robiły szkody. Powiatowy lekarz weterynarii musiał wystąpić do sądu, bo sam bał się podjąć decyzję. A kiedy zapadł prawomocny wyrok do akcji rzuciły się organizacje pozarządowe.
Krowy Deszczna zostały na kilka miesięcy „uratowane”, ale ich „wybawiciele” już wiedzą, że nie mają kasy i pewnie odprowadzą swoich podopiecznych do rzeźni.
Jak takie sprawy załatwiają nasi południowi sąsiedzi? Dwa tygodnie temu uciekło sześć jałówek z czeskiego gospodarstwa. Policja uznała, że stwarzają zagrożenie i wczoraj zostały zastrzelone. Jakie to proste i skuteczne. Tylko trzeba mieć…
ASF obnaża
Poprawność polityczna w dłuższym okresie czasu się nie opłaca! Świat szybko się zmienia i trzeba umieć zmieniać narzędzia. Jeśli ktoś zabiera się za politykę to musi mieć świadomość, że społeczeństwo oczekuje od niego decyzji.
Czy wszystkie będą oklaskiwane? Nie! Zbyt wiele jest grup interesów. W przypadku wirusa ASF wszyscy wiedzieli, że rolnicy muszą się wycofać z hodowli świń, ale łatwiej jest mamić społeczeństwo, że rząd „walczy”!
Dla myśliwych też był to sprawdzian! Czy zdaliśmy ten egzamin? Jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa, ale nie wyglądamy na wygranych. Doskonale pamiętam jak „fachowiec” Jurek opowiadał w ministerstwie rolnictwa, że jak dostanie termos to w dwa tygodnie wybije wszystkie dziki.
Dzisiaj wielu z nas „poluje” z takimi urządzeniami i przekonało się, że nie tylko wystrzelanie nie jest możliwe, ale nawet redukcja stwarza duży problem.
Minister nas straszy karami. Trudno powiedzieć jakie ma pomysły, bo projekt specustawy jest jak zwykle ściśle tajny, ale dobrze radzę – dialog i współpraca da nieporównywalnie większe rezultaty!