Koronawirus doprowadził do zamknięcia obywateli Hiszpanii w ich domach. To, co do piątku było zaleceniem, jest już obowiązkiem, a nie przestrzeganie wprowadzonego zakazu może się wiązać z wysokimi kosztami. Nie można wyjść na ulicę, a tym bardziej na polowanie. Korzystanie z dróg publicznych jest zastrzeżone tylko dla niezbędnych i uzasadnionych podróży.
Każdy spacer zgodnie z ustawą może skończyć się karą od 600 do 600 tysięcy euro, a oprócz grzywny myśliwym grozi również cofnięcie pozwolenia na broń i odpowiednich licencji na polowanie.
Pobliska Francja również doświadcza bezprecedensowych środków, ale jak na razie wzywają myśliwych do ograniczenia polowań, a szczególnie wspólnych wypraw z kolegami.
W naszym przypadku logiczne byłoby pozostawienie broni w sejfie na kilka tygodni, ale nie jest to takie proste. Przecież „musimy” wysyłać raporty do centrali i walczyć z wirusem ASF, ale z drugiej strony… Premier Morawiecki apeluje do rodaków, żeby ograniczyć swoją aktywność. Ciekawe, czy myśli również o myśliwych?
Trudno powiedzieć jak potoczy się sytuacja w naszym kraju. Czy również dojdzie do zakazu opuszczania domu? Na pewno podpisywanie planów nie będzie przebiegać łatwo – dzisiaj urzędy gmin zostały zamknięte – a za dwa tygodnie nowy sezon!
Moim zdaniem Zarząd Główny PZŁ zamiast liczyć strzelone dziki powinien rozmawiać z resortem środowiska o przejęciu przez państwo szacowania i wypłat odszkodowań od zwierzyny!
Jesteśmy przecież bardzo odpowiedzialną grupą społeczną i nasze działania nie mogą przyczynić się do rozprzestrzeniania wirusa.