Wielu myśliwych na uprawach i łąkach będzie szuka medalowych rogaczy. Zakończenie rannego lub wieczornego wyjścia może się również skończyć celnym strzałem do dzika. Dlatego jeszcze przed wyjazdem na polowanie warto sprawdzić, czy mamy miejsce w lodówce lub zamrażarce i pamiętać o zabraniu ostrego noża.
W naszym bagażniku powinniśmy mieć również albo grubą folię ogrodniczą – co najmniej 50 cm większą niż sam bagażnik – lub wanienkę. Z mojego wieloletniego doświadczenia warto kupić w aptece i zawsze mieć w samochodzie, gazy opatrunkowe oraz jednorazowe rękawiczki.
Niezależnie od pory roku dla jakości dziczyzny ważny jest czas patroszenia, do którego przystępujemy natychmiast po celnym strzale, ponieważ naturalna bariera dla bakterii załamuje się w tuszy po około 30 do 45 minutach.
Tuszę i narogi układamy w taki sposób, aby jak najszybciej je ostudzić. Dlatego należy rozeprzeć powłoki brzuszne szeroko, używając do tego celu odpowiedniej długości patyków.
Bardzo ważne jest dokładne wytarcie tuszy w środku, najlepiej się do tego nadają wspomniane gazy. Jest to szczególnie ważne, gdy strzał uszkodził jelita lub żołądek. Tuszę wycieramy zaczynając zawsze od klatki piersiowej. Pamiętając, że farba upolowanej zwierzyny zawiera ogromną ilość aktywnych ciał odpornościowych, które w tym momencie jeszcze funkcjonują i działają.
Należy to wykorzystać i zawsze traktować ją jak najlepszy preparat do dezynfekcji, którym czyścimy zabrudzone – na przykład treścią pokarmową – części tuszy. Niewłaściwe, a nawet niedopuszczalne jest używanie wody, a zwykłą zbrodnią jest owijanie tuszy w folią.
Ze względu na dobrą izolację termiczną, jaką zapewnia skóra i tkanka tłuszczowa – szczególnie u dzików – tusza powinna wyruszyć jak najszybciej do chłodni, gdzie rozpocznie się proces dojrzewania. A jeśli zabieramy rogacza na użytek własny, to koniecznie należy przeciąć spojenie łonowe i odbić cewki już podczas patroszenia. Dobrze jest również podciąć głęboko łopatki.
Główną przyczyną zaparzenia dziczyzny jest niewłaściwe wystudzenie, co ma miejsce nie tylko w sytuacjach wysokiej temperatury jaką mamy latem. Wypatroszonej tuszy nie powinno się wystawiać na bezpośrednie światło słoneczne niezależnie od pory roku, a transport kilku „ciepłych” zdobyczy w bagażniku lub jeden na drugim to zwykła zbrodnia. Nawet pojedyncza sztuka może się zaparzyć – z jednej strony – jeśli leży zbyt długo w wanience.
Tuszę najlepiej wieszamy lub tak układamy, aby powierzchnia parowania była jak największa. Zaparzona dziczyzna pachnie stęchlizną, czasem nawet nieprzyjemnie jak siarkowodór. Mięso ma kolor czerwono-szaro-brązowy, a opłucna i otrzewna miedzianoczerwony. Pamiętajcie, że takie mięso nie nadaje się do spożycia przez ludzi!
Bez względu na to, jak wielka jest wasza radość ze zdobytego trofeum jelenia, dzika, czy rogacza sesję pamiątkowych fotografii przeprowadzamy jeszcze przed patroszeniem. Niedopuszczalnym błędem jest przetrzymywanie rogacza w bagażniku w oczekiwaniu na kolegę, który pstryknie fotkę…