WildMen

Fot. Shutterstock

Bajki i manipulacje

Mamy najlepszy, czy najgorszy model łowiectwa w Europie...
Reklama

Niezależny portal internetowy to doskonałe narzędzie do przedstawiania najnowszych informacji, ale również prowadzenia interesujących dyskusji o naszych sukcesach, ale również problemach Przez ostatnie lata bliżej poznałem myśliwych, którzy mają odmienne poglądy na temat modelu łowiectwa jaki funkcjonuje w naszym kraju…

Reklama

Jednym z nich jest Arek Płotka. Jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Czytelników portalu WildMen niemających ochoty tam zaglądać informuję, że mój Kolega chciałby zmienić model łowiectwa. W komentarzach podaje różne dane oraz swoje opinie…

Cieszę się, że możemy dyskutować. Dzięki takim myśliwym WildMen staje się platformą wymiany poglądów, a nasze teksty budzą emocje i docierają do tysięcy czytelników!

Reklama

Prawdziwe argumenty

Staram się odpowiadać na wszystkie komentarze pod naszymi artykułami. Niestety formuła mediów społecznościowych nie zawsze się sprawdza, dlatego dzisiaj postanowiłem odpowiedzieć na argumenty, które przedstawia Arek Płotka…

Moim zdaniem jest bardzo płynna granica między manipulacją, a rzeczową dyskusją. A każdy myśliwy podając nieprawdziwe lub niepełne dane musi mieć świadomość, że wprowadza w nasze dyskusje – świadomie lub nie – chaos.

Reklama

Więcej strzelają…

Arek Płotka używa argumentu, że w innych krajach myśliwi więcej strzelają… Pomijając wiarygodność danych warto się zastanowić, czy w związku z tym mają lepszy model łowiectwa? Moim zdaniem takie „działanie” jest błędem merytorycznym, bo czy można porównać odstrzał kaczek w Polsce i Francji?

Moim zdaniem nie! Na południe Europy przylatują wszystkie gatunki ptaków wędrownych. Włosi, Hiszpanie oraz wspomniani Francuzi, co roku nie mogą się doczekać jesiennej migracji…

Reklama

Z poziomu naszych łowisk trudno zrozumieć, ale we Francji każdego roku strzelają 25 milionów ptaków, w Wielkiej Brytanii 22 miliony, a słonecznej Italii 17 milionów. Nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy – dużo mniej, ale też mogą się pochwalić wynikiem, który przekracza dwa miliony! Jak w tych statystykach wygląda nasz kraj? Zaledwie 90 tysięcy…

Niestety mamy pechowe miejsce na mapie i europejskie kaczki nie chcą taplać się w naszych zimnych sadzawkach, ale również lecąc na zimowiska omijają nasz kraj… Niezależnie od modelu łowiectwa nigdy w naszym kraju nie będziemy strzelać 25 milionów kaczek!

Czy zatem możemy się porównać z Czechami? Też nie!

Nasi południowi sąsiedzi strzelają rocznie ponad 200 tysięcy kaczek! W Polsce tylko 45 tysięcy i Arek Płotka, który znajdzie w Internecie taką informację napisze, że mają lepszy model łowiectwa, a to nieprawda, ponieważ Czesi hodują kaczkę krzyżówkę i ten „wysoki” odstrzał jest wynikiem tzw. polowań „klatkowych”.

Prawo do polowania…

Mój internetowy Kolega zaprasza na polowania do Polski swoich znajomych – myśliwych ze Szwecji – z którymi jeśli się uda zrobimy w tym roku wywiad. Arek na ich zaproszenie poluje w Szwecji, więc osoby, które czytają jego komentarze są przeświadczone, że ma rozległą wiedzę. Niestety podaje fałszywe dane…

W Szwecji NIE strzela się 130 tysięcy łosi! Wszystkie skandynawskie portale opisują tragiczną sytuację – całkowitego załamania populacji. Aktualna prognoza przewiduje, że tegoroczny odstrzał będzie oscylował w okolicy 60 tysięcy…

Myśliwi w Szwecji biją na alarm! Łosi jest coraz mniej! Nigdy nie było tak niskiego stanu! W wielu rejonach zasadne będzie ograniczenie polowań, aby osiągnąć efekt ponownego wzrostu populacji łosi…

Dlaczego tak wygląda sytuacja łosia w Szwecji? Składa się na to wiele czynników, ale głównym powodem są myśliwi, którzy ostro strzelają. W skandynawskich mediach pojawia się coraz więcej komentarzy mocno krytykujących właścicieli gruntów za eksterminację łosia…

Model, w którym prawo do polowania wynika z aktu własności ma negatywne skutki, o których Arek milczy. Właściciel dba wyłącznie o swój interes. W przypadku Szwecji chcą za wszelką cenę wyeliminować szkody w lasach i wybili łosia!

W naszym kraju było podobnie. Na początku lat 90 ubiegłego wieku leśnicy postanowili wyeliminować łosia… Fot. Shutterstock

Rekordy nie są wskaźnikiem

Arek wielokrotnie podpiera się prawdziwymi danymi na temat rekordowych trofeów. Polska w tych zestawieniach blado wygląda. Czy to jest powód złego modelu łowiectwa?

Moim zdaniem, to kolejny merytoryczny błąd, ponieważ strzelenie rekordu świata nie zależy od modelu, ale warunków, jakie stwarza łowisko! Specjalnie pomijam tym razem temat zagrodowej hodowli, ale wszyscy wiemy, że część komercyjnych łowisk w różnych częściach Europy oszukuje bogatych myśliwych i podstawia im w otwartych łowiskach sztucznie wyhodowane złotomedalowe osobniki…

Negatywnie z Arkiem oceniamy zasady selekcji osobniczej, ale to nie znaczy, że mamy podobne zdanie na temat rekordowych trofeów. Zarządzanie odnawialnymi zasobami przyrodniczymi w warunkach, gdzie prowadzona jest intensywna gospodarka leśna i rolnicza nie jest proste…

Celem selekcji populacyjnej – jaką prowadzimy – to właściwa struktura odstrzału. Chcielibyśmy, aby najcenniejsze osobniki mogły dożyć wieku, w którym mają największe poroże. Czy będą rekordem świata? Nie i tego mój adwersarz chyba nie rozumie, albo specjalnie…

Nie wolno manipulować!

Możemy inaczej oceniać model łowiectwa. Wielu myśliwym może się nie podobać Polski Związek Łowiecki oraz obowiązkowa przynależność do tej organizacji. Można krytycznie oceniać sposób wyłaniania dzierżawcy obwodów łowieckich oraz ich wielkość, ale nie wolno manipulować…

Zawsze w naszym środowisku byli i będą myśliwi, którzy chcą polować w prywatnym obwodzie. Jeśli system organizacji łowiectwa im na to pozwala, to zamożni kapitaliści wydzierżawiają lub kupują wielkie łowiska, a biedniejsi zadowalają się mikroskopijnym np. 50 hektarowym rewirem.

Rozumiem Arka oraz jego kolegów, ale nie akceptuję wspomnianej manipulacji, którą stosuje mój Kolega próbując obalić podnoszony w tej dyskusji ważny argument – oceny naszego modelu przez zagranicznych myśliwych…

Ich opinie nie wynikają wyłącznie z faktu niskich cen, jakie muszą zapłacić za polowanie zbiorowe, czy medalowego byka. Wielu myśliwych z Niemiec, Czech i Słowacji zdało w Polsce egzaminy i zapisało się do Polskiego Związku Łowieckiego. Część poluje w kołach łowieckich, a niektórzy korzystają z naszej gościnności…

Mają właściwy dystans, ale przede wszystkim możliwość porównania „modeli”. Ich opinie nie pozostawiają złudzeń. Zazdroszczą nam możliwości polowania na dużych obwodach, zasobnych w zwierzynę, za relatywnie niewielką kwotę dzierżawy.

Nie liczę, że spotkam w moim obwodzie rogacza, którego parostki będą nowym rekordem świata… Cieszyć się będę koziołkiem 500 gramowym, a jeśli go nie znajdę – co jest bardzo prawdopodobne – to będę się delektował polowaniem, czego również życzę Arkowi i wszystkim czytelnikom portalu WildMen.

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów