WildMen

Fot Shutterstock

Wilk ludożerca

Przerażająca historia ataku wilka na pięcioletniego chłopca powinna być przestrogą dla polityków, którzy chcą narażać ludzi i chronić wilcze watahy.
Reklama

Temat ochrony wilka w całej Europie nie schodzi z żółtych pasków i pierwszych stron gazet. Większość ludzi nie rozumie fascynacji akurat tym gatunkiem, ale garstka fanatyków zdołała jednak skutecznie spacyfikować media głównego nurtu, a tym samym części społeczeństwa.

Reklama

Fascynacja do pieniędzy

Czytając teksty lub oglądając wypowiedzi prawdziwych „fachowców” od wilków, każdy może odszukać dwa powody, dla których broniony będzie ten drapieżnik do ostatniej kropli krwi. Pierwszy to fascynacja do pieniędzy jakie otrzymują organizacje pozarządowe na badania i ochronę, a drugi to chora wizja zastąpienia myśliwych wilczymi watahami.

Nie ukrywam, że ten tekst ma być odpowiedzią na artykuł Adama Wajraka „Wilk na celowniku”. Dziennikarz „Gazety” walczy „o piękne i potrzebne zwierzęta”. Jednak na jego celowniku są jak zwykle myśliwi. Zdaniem pana Wajraka nie ma nad nami żadnej kontroli, więc państwo musi stworzyć super policję i zaostrzyć kary. Pan Wajrak nie artykułuje tej tezy wprost, ale miedzy wierszami daje jasny przekaz, że najlepszym sposobem ochrony przyrody jest zakazanie chodzenia po lesie z bronią.

Reklama

Mamy przecież cudownego drapieżnika, który jest panaceum na wszelkie problemy „Wilki są zwierzętami niezwykle ważnymi dla zachowania naturalnych procesów w lasach. Odnowienie naturalne – a takie najlepiej zapewnia trwałość lasów w epoce zmian klimatu – nie jest możliwe bez wilków.” – pisze w swoim artykule Adam Wajrak.

Panie Adamie proszę się nie martwić!

Siedem milionów myśliwych doskonale sobie radzi z ograniczaniem dzików, jeleni i saren w całej Europie. Powiem więcej nie robimy tego za unijne i rządowe subwencje. Sami kupujemy broń, amunicję i w wolnym czasie chronimy uprawy oraz lasy. Zdobywamy tym samym zdrową i wyjątkowo smaczną dziczyznę, którą pan chciałby karmić wilcze watahy.

Reklama

Można się śmiać z niewiedzy dziennikarza i utopijnych wizji, które nieudolnie moim zdaniem sprzedaje „miejskim ekologom”, ale pan Adam sugeruje również, że środowisko myśliwych „lansuje mit złego wilka”.

Moim zdaniem tylko przypominamy fakty i ostrzegamy, ale zdaniem dziennikarza… „Nagonka na internetowych profilach i myśliwskich pismach, wypowiedzi dla prasy niedwuznacznie sugerują, że wilki będą zabijać ludzi.”

Reklama

Weganie rządzą

Wizje świata, w którym człowiek nie musi zabijać i pożerać mięsa nie są fikcją. W Hiszpanii prozwierzęce organizacje dostały się do parlamentu i rządzą. Rozbrajają obywateli, wprowadzają ograniczenia i kary dla myśliwych, a teraz przeforsowali również zakaz odstrzału wilka!

Mieszkańcy hiszpańskiej wsi uważają, że zostali oszukani i zdradzeni przez polityków. Bez naukowych, a tym bardziej prawnych argumentów, przegłosowano umieszczenie wilka na liście dzikich gatunków objętych systemem specjalnej ochrony.

Hiszpania jest domem dla drugiej co do wielkości populacji wilków w Europie. Iberyjska populacja szacowana jest na około 2400 osobników, a Sierra de la Culebra to miejsce na świecie o największej koncentracji wilków.

Rolnicy są przerażeni i zamierzają walczyć o swoje prawa przed krajowymi i europejskimi sądami! Każdego dnia watahy wilków atakują ich gospodarstwa. Doskonale pamiętają czasy kiedy bure drapieżniki zagryzały hiszpańskie dzieci!

Przerażająca historia

Pięcioletni chłopiec Manuel Suárez 21 lipca 1958 roku bawił się niedaleko galicyjskiego miasteczka Coruña. Nie był sam, towarzyszył mu przyjaciel Alberto. Blisko choć poza zasięgiem wzroku byli ich wujowie, którzy pracowali na polu. Dwóch maluchów myślało, że są sami, ale byli w błędzie…

Obserwował ich głodny wilk. Prawdopodobnie samica, która wychowywała młode i już wiedziała, że mały człowiek nie stanowi dla niej zagrożenia. Kiedy zaczęła biec w kierunku chłopców, Alberto ją zauważył i podniósł alarm.

Maluchy nigdy nie widziały na żywego wilka, ale gdy się pojawił, nie mieli żadnych wątpliwości. Obaj zaczęli uciekać w kierunku dorosłych. Starszy o kilka lat chłopak zdążył uciec. Kiedy Manuel postawił stopę na kamiennej ścianie wilk go złapał!

Pięciolatek próbował się bronić, ale im bardziej się rzucał tym wilk bardziej nim potrząsał. Manuel doskonale pamięta, że gdy przestał stawiać opór wilk uniósł go, a on w tym momencie stracił przytomność.

Wujkowie rozpaczliwie go szukali. Zaczęli wydawać rozdzierające krzyki, które pewnie wilk usłyszał i ukrył chłopca między kamieniami w pobliskim kamieniołomie.

Dopiero po około 20 minutach znaleźli Manuela. Leżał nieprzytomny i krwawił. Zanieśli go do domu. Słysząc głos matki, chłopak na chwilę odzyskał przytomność. Na grzbiecie konia dotarł do wioski, gdzie miejscowy lekarz uznał, że musi trafić do szpitala, ponieważ – jego zdaniem – potrzebował transfuzji krwi.

Dopiero po pięciu godzinach od zdarzenia otrzymał fachową pomoc lekarską. Na szczęście wyzdrowiał, choć blizny pozostały mu na całe życie. Nikt nie przypuszczał, że będzie sławny, a nawet traktowany jak osoba święta. Kiedy wychodził na spacer z mamą, ludzie chcieli go dotykać – co miało dać im szczęście.

Prawdopodobnie ta sama wilczyca w latach 1957-1959 zagryzła dwoje dzieci. Pierwszą śmiertelną ofiarą był chłopiec o imieniu Jesús Vázquez, drugą był cudownie uratowany Manuel, a trzeci atak miał miejsce w 1959 roku. Wilk zabił kolejnego pięciolatka Manuela Sar Pazosa. Być może nieprzypadkowo wszystkie ofiary miały około 18 kilogramów?

Wilczyca, która prawdopodobnie zagryzła dwoje dzieci w 1974 roku

Ataki ustały dopiero kiedy udało się zabić dwa wilki w tej okolicy. Niestety nie były to ostatnie ataki na dzieci w Hiszpanii. Kolejne przypadki odnotowano w 1974 roku. Bohaterką ponownie była wilczyca, która zagryzła dwoje dzieci!

Ataki wilków na ludzi – to nie bajki!

Opowiadania o wspaniałych i pięknych drapieżnikach jest zwyczajnie nieodpowiedzialne! Przekaz powinien być zgodny z prawdą. Wszędzie, gdzie występują wilki – nie wolno pozostawiać dzieci bez opieki osób dorosłych!

Wilki nie boją się ludzi szczególnie jeśli nie są stale redukowane. Dlatego mamy „wysyp” różnego rodzaju filmików. To nie „fake newsy”, które zdaniem pana Wajraka „podkręcają nienawiść”. Ludzie mieszkający w pobliżu wilków boją się i jest to prawidłowa reakcja, ponieważ wataha złożona z kilkunastu osobników może zaatakować i zabić nawet dorosłą osobę!

Żona dziennikarza „Gazety Wyborczej” jest naukowcem i bada duże drapieżniki. Moim zdaniem z tego powodu powinien być bardziej obiektywny, a przynajmniej dokładnie sprawdzać fakty.

Adam Wajrak kłamie!

Nie przystoi tej klasie fachowcowi pisać, że wilki atakują psy, bo „trwa bezwzględny odstrzał dzików”. Moim zdaniem pan Adam tym stwierdzeniem zwyczajnie się ośmieszył, ale…

Najbardziej mnie dziwi, że mając pod ręką tylu myśliwych i leśników zwyczajnie kłamie. Jestem pewien, że powodem nie jest zła wola, ale źli doradcy, którzy od dawna już nie polują.

Zarzucając dziennikarzowi „Gazety” kłamstwo muszę zamieścić konkretny cytat z tekstu „Wilk na celowniku”:

„Ponieważ nie ma obowiązku banderolowania zwierząt – taka banderola powinna być przypisana do odstrzału – policjant nie jest w stanie stwierdzić, czy napotkany myśliwy upolował zwierzę legalnie. Innymi słowy nie tylko wilki, ale wszystkie zwierzęta zostały pozostawione sam na sam z myśliwymi.”

Panie Adamie, każdy kto wchodzi ze strzelbą do lasu musi mieć nieposzlakowaną opinię. Myśliwy, który ustrzeli dzikie zwierzę ma przy sobie pozwolenie na broń, legitymację PZŁ i pisemne zezwolenie dzierżawcy obwodu na odstrzał indywidualny, w którym przed podjęciem czynności transportowych wpisuje wykonanie tego odstrzału. Jeśli zabiera zwierzynę z polowania zbiorowego organizator wystawia – świadectwo pochodzenia zwierzyny!

Wszystkie służby, czyli Państwowa Straż Łowiecka, Straż Leśna i Policja może skontrolować każdego łowcę i będzie wiedzieć, czy jego odstrzał był legalny!

Koniec zielonej dyktatury

Bardzo podoba mi się stwierdzenie, że wilki nie są, ani złe, ani dobre. Dzięki ochronie możemy dzisiaj powiedzieć, że w Europie nie zagraża im wyginięcie.

Dlatego każdy kraj Unii Europejskiej powinien – według jasnych kryteriów – prowadzić stały monitoring, wyznaczyć miejsca, gdzie mogą bytować te drapieżniki i liczbę, która zapewni odpowiedni poziom ochrony.

Moim zdaniem politycy nie mogą dopuścić, aby garstka aktywistów antyłowieckich organizacji stawiała wilcze watahy – ponad ludzkie życie!

Reklama

ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW

Galeria zdjęć

Więcej artykułów