Naukowcy z Hiszpanii potwierdzili, że dziki przenoszą wirusowe zapalenie wątroby typu E na mieszkańców Barcelony.
Naukowcy z Uniwersytetu w Barcelonie wykryli podobieństwa molekularne między szczepami wirusa zapalenia wątroby typu E u dzików i ludzi. Czyli tym samym potwierdzili, że dziki w obszarze Barcelony przenoszą groźną dla życia ludzi chorobę.
Z dzika na ludzi
Wirusowe zapalenie wątroby typu E, to powszechny problem w Chinach oraz regionach Afryki Północnej oraz Indii. Wirusa wyizolowano po raz pierwszy w 1997 roku. Należy do grupy wirusowych zakażeń wątroby, prowadzących do jej zapalenia.
Jest niebezpieczny, ponieważ przenosi się głównie drogą pokarmową i występuje u ludzi oraz zwierząt. Ten fakt stwarza dla nas bardzo duże niebezpieczeństwo, bowiem sam kontakt z chorym zwierzęciem oraz spożycie zakażonego mięsa może powodować, że zachorujemy na wirusowe zapalenie wątroby typu E.
Pierwsze objawy podobne są do grypy. Chorzy skarżą się wówczas na ogólne złe samopoczucie, osłabienie, bóle mięśniowo-stawowe, nudności i wymioty oraz mają gorączkę. Drugim etapem jest żółtaczka i może prowadzić do niewydolności wątroby, a nawet zgonu. Niestety nie zawsze te objawy są łatwe do zdiagnozowania.
„Jestem z dzikiem”
Dziki stanowią w miastach bardzo duże zagrożenie. W mediach bardzo często pojawiają się informacje o kolizjach z pojazdami oraz atakami na psy i ludzi, ale dotychczas całkowicie pomijany był problem roznoszenia groźnych dla ludzi wirusów.
Władze Barcelony nie potrafią rozwiązać tego problemu, ponieważ to obszar 36 gmin, gdzie mieszka ponad trzy miliony ludzi redukcja dzików jest tam nieustannie wstrzymywana przez aktywistów organizacji antyłowieckich.Być może najnowsze wyniki badań zmienią nastawienie polityków.
Przebadanie zostały odchody dzików, co potwierdziło obecność w nich wirusa zapalenia wątroby typu E, którym – według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – zaraża się, co roku ponad 20 milionów ludzi na całym świecie, a około 50 tysięcy chorych umiera. Wirus jest szczególnie niebezpieczny dla kobiet w ciąży, gdzie śmiertelność sięga 30 procent!
Inwazja na miasta
Naukowcy z Barcelony podkreślają, że ich badanie powinno służyć, jako podstawa do podjęcia środków zapobiegawczych, czyli opracowania i wprowadzenia programów monitorowania, nadzoru oraz kontroli. Zalecane środki zapobiegawcze powinny obejmować unikanie bezpośredniego kontaktu z dzikami, niespożywanie surowego lub niedogotowanego mięsa dzików, zapobieganie kontaktowi zwierząt domowych, takich jak koty i psy z odchodami dzików oraz zabezpieczenie śmietników, w których dziki szukają pożywienia.
Wdrożenie programów kontroli oraz podnoszenie świadomości społecznej są zdaniem naukowców niezbędne dla ochrony zdrowia obywateli na obszarach metropolitalnych, gdzie występuje duże zagęszczenie dzików. Władze miast powinny prowadzić akcje ich eksterminacji i brać przykład z Madrytu, gdzie łucznicy skutecznie kontrolują populację tego gatunku w miejscach, gdzie nie jest to możliwe użycie broni palnej.
W tym kontekście należy przypomnieć, że podsekretarz Dorożała razem z organizacjami antyłowieckimi szykują dla mieszkańców dużych miast prawdziwą „bombę”. Pan Mikołaj podczas „II Ogólnopolskiej Narady o Lasach” z dumą ogłosił, że pierwsze uzgodnione obszary lasów o wiodącej funkcji społecznej wokół głównych aglomeracji – Wrocław, Katowice, Bydgoszcz, Toruń, Warszawa, Kielce – będą miały obszar 78 tysięcy hektarów, co znacząco powiększy powierzchnię, gdzie nie będzie można redukować populacji dzików…