Kiedy dowiedziałem się, że Pani marszałek będzie kandydować na urząd Prezydenta pomyślałem, że mogę mieć wielki problem, jeśli przejdzie do drugiej tury. Niestety pamiętam, że jako marszałek Sejmu „zamroziła” nowelizację ustawy łowieckiej, czym wydatnie przysłużyła się do odebrania PZŁ samorządności.
Chciałem wierzyć, że była – w tamtym czasie – pod presją kilku posłów, którzy próbowali zdemontować ówczesny model łowiectwa. Naiwnie myślałem, że teraz jako kandydatka do najważniejszego urzędu, będzie zabiegać również o nasze głosy.
Jednak dwie wideokonferencje – które powinien obejrzeć każdy myśliwy – uświadomiły mi, że poglądy Pani Kidawy-Błońskiej na temat ochrony przyrody i praw zwierząt zostały poważnie skrzywione przez organizacje antyłowieckie.
Nie mogłem uwierzyć, że Pani marszałek – jako kandydat na Prezydenta – w czasie pandemii, kiedy umierają ludzie, bankrutują firmy i rośnie bezrobocie – zajmuje się dokarmianiem bezpańskich kotów na terenie Sejmu.
To śmieszne i mało poważne, ale dużo większym problemem jest fakt, że jako doświadczony polityk i parlamentarzysta, słuchując przedstawicieli organizacji pozarządowych nie umie podsumować dyskusji i prawidłowo zdefiniować problemu.
Teoretycznie znęcanie się nad zwierzętami nie dotyczy myśliwych i łowiectwa. Jak się okazuje dzięki sprytnemu zestawieniu – które wykreowali aktywiści organizacji antyłowieckich – można skutecznie mieszać w głowach nie tylko politykom.
Znęcanie się nad zwierzętami
Problem znęcania się nad zwierzętami dotyczy nie tylko zwierząt domowych, ale również gospodarczych, co będzie powodem kolejnej zmiany prawa. Niestety nie kto inny jak Platforma Obywatelska w 2013 roku znowelizowała ustawę o ochronie zwierząt i… Dopuściła w art. 7 ust 3 możliwość odbierania zwierząt przez upoważnionych przedstawicieli organizacji społecznych, co stworzyło nową patologię.
Wielu prawników ma duże wątpliwości do tego zapisu, ponieważ Konstytucja daje obywatelom prawo do ochrony: miru domowego, własności, prywatności oraz tworzy prawo, które zapewnia bezstronne postępowanie sądowe.
Tymczasem działacze różnych „dziwnych” organizacji – często przebrani w uniformy, które przypominają umundurowanie policji – wdzierają się na posesję bez zgody właściciela, a niekiedy również podczas jego nieobecności i konfiskują zwierzęta. Dokonują tego aktu zaboru na podstawie własnej – z natury rzeczy nieobiektywnej – oceny.
Aby zyskać społeczne poparcie produkują filmy z takich wtargnięć i publikują je w mediach. Często ujawniają wizerunek i dane osobowe napastowanych obywateli, a swoimi komentarzami nadają całemu zdarzeniu charakter – publicznego linczu. Trudno uwierzyć, że Pani marszałek nie widzi w tym procederze łamania Konstytucji!
Państwo nie może i nie powinno zrzucać swoich obowiązków na organizacje pozarządowe i udawać, że problem rozwiązało. Już dawno powinna powstać Państwowa Straż Przyrody, która będzie miała kompetencje policji i zajmie się całościowo – ochroną przyrody oraz zwierząt.
Tendencyjne mylenie pojęć?
Wideokonferencje Pani Kidawy dobitnie pokazują, że jako kandydat na Prezydenta nie ma żadnego pomysłu jak „uwieść” Polaków. Jej wyborcza taktyka polega głównie na przytakiwaniu – między innymi aktywistom antyłowieckim i pro-zwierzęcym.
Z ubolewaniem należy stwierdzić, że nie ma zamiaru być Prezydentem wszystkich Polaków, co powinno być priorytetem dla każdego kandydata. Zaproszenie do dyskusji różnych stron konfliktu pozwoliłoby pokazać, że kandydatka Koalicji Obywatelskiej będzie w przyszłości mediatorem wychodzącym z inicjatywą mądrych aktów prawnych.
Tymczasem woli spokojnie dryfować na fałszywych tezach i opiniach wegan, którzy klepią się po plecach. Ich celem jest wprowadzenie zakazu polowań, a później obłożenie mięsa wysokim podatkiem. W tym konkretnym przypadku, aby zaatakować myśliwych wykorzystali projekt dotyczący uczestniczenia dzieci w polowaniach.
Jak zwykle powtórzyli wszystkie zaklęcia na temat łowiectwa. Niestety nie mają żadnych – podkreślam żadnych – badań naukowych, na temat negatywnego wpływu polowania na psychikę nieletnich. Dlaczego? Nikomu na świecie nie przyszło do głowy badać wymyślony przez wegan problem.
Próba polemizowania z „wybitnymi specjalistami”, którzy – moim zdaniem – nie mają zielonego pojęcia o polowaniu nie ma sensu, ale… Chyba po raz pierwszy wystąpiła pani dr Barbara Błońska, która pracuje w Katedrze Kryminologii i Polityki Karnej Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się prostytucją i prawami człowieka. Jak widać jest osobą bardzo kompetentną, aby zabrać głos na temat dzieci.
Niestety jej wywód – pewnie w sposób całkowicie niezamierzony – nie dotyczył tematu, co jednak nie przeszkodziło Pani doktor zbudować tezy i wygłosić publicznie kolejnej opinii – opierając się jedynie na wróżeniu z fusów. Czy kłamała? Nie! Oczywiście używała bardzo mądrych słów i terminów oraz przywoływała szereg – wszystkim doskonale znanych – badań, które dotyczyły…
Znęcania się nad zwierzętami DOMOWYMI i powiązaniami między okrucieństwem wobec nich, a późniejszą przestępczością. Przedstawiając wyniki można ominąć pewne subtelne szczegóły, co łatwo wprowadzi w błąd nie tylko laików.
Kto się znęca
Bardzo często przywoływane są badania, które przeprowadzono w Rumuni. Okazało się, że w tym kraju prawie 86 procent nastolatków uważa za „normalne” zabijanie bezdomnych zwierząt.
Pamiętać jednak należy, że na ulicach każdego rumuńskiego miasta i miasteczka żyje dziesiątki tysięcy psów. Klasyfikowane są jako „robactwo”, a ich liczebność kontroluje się poprzez – łapanie i zabijanie. Badanie wykazało, że kulturowo występuje tam przemoc domowa. Prawie wszyscy rodzice stosują kary cielesne. Poziom znęcania się i agresji w szkołach, zarówno przez nauczycieli, jak również dzieci – w tym wykorzystywania seksualnego – jest wysoki!
Rumunia była studium przypadku, które zdemaskowało tak zwane „ogniwo”, przejścia od bycia świadkiem agresji do… Agresji! W Wielkiej Brytanii 13 procent skazanych morderców, 22 procent gwałcicieli dzieci oraz 99 procent winnych okrucieństwa wobec dzieci zostało również skazanych za przestępstwa związane z okrucieństwem wobec zwierząt, które powszechnie klasyfikujemy jako DOMOWE!
Badania jednoznacznie wykazują, że przemoc wobec zwierząt DOMOWYCH koreluje się z przemocą wobec ludzi. Dodatkowo jest narzędziem przemocy domowej. Agresywni członkowie gospodarstwa domowego często grożą zranieniem lub nawet zabijają zwierzęta towarzyszące. Ponad połowa kobiet przebywających w schroniskach dla ofiar przemocy domowej twierdzi, że opóźniły ucieczkę ze strachu o swoje zwierzęta.
Być może dla panów Zdrojewskiego z koalicji „Niech żyją”, Ślusarczyka z „Pracowni na rzecz wszystkich istot” oraz pani posłanki Jachiry z Koalicji Obywatelskiej – spalenie żywcem kota, zabicie szczeniaków młotkiem lub urywanie im głowy jest równoznaczne z zastrzeleniem rogacza przez myśliwego, ale przyszły Prezydent chyba powinien widzieć różnicę?
Emocje kontra rzeczywistość
Każdego dnia w różnych mediach dziennikarze i politycy dyskutują o polowaniu. Wszystkie mają negatywny wydźwięk i nikogo nie powinno to dziwić. Przeciętny Polak ma zerową wiedzę, ale nie ma problemu wypowiadać się na temat ochrony przyrody, psychologii i prawach natury. Zabicie pięknej sarenki, czy słodkiego dziczka jest według nich zwykłym barbarzyństwem.
Jesteśmy sadystami, zestawia się nas z pedofilami, a rozhisteryzowane polityczki twierdzą, że nie potrafimy wychowywać NASZYCH dzieci!
Nie jesteśmy grupą szczególnego szacunku? Przecież zdaliśmy egzamin łowiecki, przebadał nas lekarz i psycholog, jesteśmy osobami niekaranymi, policja każdego sprawdziła i zrobiła wywiad środowiskowy, a jednak parlament nam nie ufa i musi ograniczać prawa rodzicielskie? Być może posłanki powinny się przyjrzeć wszystkim lekarzom, którzy nas badają, wymienić dzielnicowych i ukarać sąsiadów ukrywających nasze psychopatyczne skłonności?
Możemy się wyśmiewać z aktywistów, ale musimy popracować nad nową opowieścią, w którą uwierzą Polacy. Kilkadziesiąt lat temu wystarczyło pokazać w kronice filmowej łowcę z workiem siana, który przedziera się przez zaspy, aby uzyskać powszechny szacunek w społeczeństwie. Zmieniły się czasy, ludzie i myśliwi.
Jeśli tylko będziemy wrzucać fotografie z ustrzeloną zwierzyną do mediów społecznościowych – to musimy się liczyć z kolejnymi atakami i utrudnianiem polowania oraz skracaniem listy gatunków łownych. Czy mam receptę? Mam, ale lekarstwo nie jest słodkie!
Centrala, okręgi, koła i myśliwi muszą – tak jak dawniej – szukać szerokiego poparcia w każdym ugrupowaniu politycznym i profesjonalnie sprzedawać wszystkie wydarzenia, które „ocieplają wizerunek”. Nie traćmy czasu na dyskusje z weganami. Zawsze były jałowe!