Szwajcarski Instytut Ornitologiczny opublikował najnowsze wyniki projektu jaki realizuje w regionie Klettgau. Dzięki współpracy tego ośrodka badawczego z władzami samorządowymi, rolnikami i myśliwymi region stał się modelowym przykładem dobrych praktyk jakie należy prowadzać w środowisku rolniczym. Największym beneficjentem dotychczasowych działań jest zając, ale również wiele innych zagrożonych gatunków czuje się w tym rejonie – jak w domu.
Na trzech intensywnie użytkowanych przez rolników obszarach od 1991 r. prowadzi się działania ochronne, które miały uratować kuropatwy. Historia jest długa, ekscytująca i mocno frustrująca. Widząc dramatyczny spadek tego gatunku wdrożono w życie projekt „Dzikie gatunki zwierząt w środowisku rolniczym”. Celem była radykalna poprawa warunków siedliskowych.
Kuropatwa w tym czasie występowała już w niewielkich ilościach w kantonie genewskim. Władze samorządowe oraz rząd federalny wspierał projekt finansowo, ale pomimo udanej modernizacji siedlisk kuropatwa wymarła w 1996 roku. W porozumieniu z przedstawicielami rządu federalnego w 2001 roku uruchomiono wsiedlanie kuropatwy. Zainteresowane grupy, czyli naukowcy, rolnicy i myśliwi utworzyli okrągły stół. Poprawiano siedliska i zwiększono odstrzał lisów, a potem wypuszczono kilkaset kuropatw.
Jednak mimo wielu nowych odkryć naukowych, praktycznych doświadczeń, szerokiego know-how metodologicznego, bogatych partnerów, ulepszania siedlisk, zwiększonego odstrzału drapieżników – kuropatwy nie przetrwały.
Wszystkim zależało na tym gatunku, ale jego wymagania siedliskowe są bardzo wysokie. Niezwykle trudno jest przekształcić siedlisko i wdrożyć niezbędne praktyki. Nikt w Szwajcarii nie umie wymyślić jak pogodzić interesy społeczne, i gospodarcze z ochroną przyrody.
Czytając opracowania naukowe zawsze trudno odszukać konkretnych działań „poprawiania” siedlisk. W tym przypadku tworzono „kolorowe” ugory i żywopłoty. Plan zakładał zagospodarowanie 10 procent użytków rolnych. Między innymi z myślą o ptakach wysiewa się tutaj dziką pszenicę. Jej kłosy po dojrzeniu rozpadają się, a ziarno stanowi w pełni naturalne pożywienie.
Tak jak w innych krajach, gdzie prowadzone są takie projekty, znacząco przyrasta populacja szaraków. Ostatnie szacowanie wykazało 16 zajęcy na km², czyli pięć razy więcej niż wynosi średnia w Szwajcarii. To doskonały wynik biorąc pod uwagę, że na przyległym obszarze, na którym udział cennych ekologicznie użytków jest znacząco mniej, inwentaryzuje się tylko dwa zające na km².
Beneficjentem tych działań są ptaki, one również korzystają z rolnictwa ekologicznego. Generalnie jest ich w tym miejscu pięciokrotnie więcej niż na innych terenach. Występuje tu nawet doskonale nam znany trznadel, który jest gatunkiem bardzo rzadkim w Szwajcarii.
Ważną dla myśliwych informacją, która powinna nas motywować do działania to fakt, że populacja zająca znacząco już przyrasta gdy pięć procent gruntów stanowią będą kwiatowe łąki oraz żywopłoty. W Klettgau udział ten jest już dwukrotnie wyższy i wynosi obecnie 12 procent!
Sukces udało się osiągnąć dzięki intensywnej redukcji drapieżników. To jedno z działań, które musi bardzo frustrować organizacje antyłowieckie. Ich zdaniem myśliwi są zbędnym elementem w ochronie przyrody. Na terenie badawczym szacunki ujawniają tylko dwa lisy na km²!
Bardzo żałuję, że w naszym kraju nie udało się nigdy zainicjować takiego projektu. Może zamiast samochodów dostawczych dla ministra zdrowia – obecne władze podejmą takie wyzwanie? Zanim to nastąpi proszę o kontakt wszystkich myśliwych, którzy podejmują podobne działania w swoich łowiskach – każde pozytywne działanie motywuje nasze środowisko!
Fot w tekście: www.vogelwarte.ch