czwartek, 21 listopada, 2024

Autor

Upokarzanie rady

W najnowszym „Łowcu Polskim” Paweł Lisiak – dokładnie tak samo jak jego poprzednik – próbuje zdyskredytować Naczelną Radę Łowiecką. To bardzo smutny obraz braku współpracy i „nakręcania” konfliktu przez partyjnego nominata i byłego członka tego organu.

Reklama

Zmiana ustawy łowieckiej w 2018 roku odebrała nam samorządność i uniemożliwiła samodzielne powoływanie etatowych pracowników. Wielu myśliwych miało świadomość, że zamach na Polski Związek Łowiecki musi wywołać paraliż naszej organizacji.

Naczelna Rada Łowiecka przez ostatnie trzy lata próbowała minimalizować straty. Większość członków tego społecznego organu miało pełną świadomość, że w otwartym konflikcie z ministrem nie mamy żadnych szans.

Reklama

Zarówno pod przewodnictwem Rafała Malca, jak i Pawła Piątkiewicza, NRŁ za wszelką cenę próbowała utrzymywać poprawne stosunki z partyjnymi nominatami. Nie udało się to z Piotrem Jenochem (od którego w prywatnej rozmowie usłyszałem wprost, że nie pozwoli sobie „skakać na pagony”) ani z Albertem Kołodziejskim, który chciał bezprawnie wyprowadzić środki z okręgów, ani z Pawłem Lisiakiem, co jest wyjątkowo przykre zważywszy, że przed objęciem funkcji łowczego krajowego aktywnie zwalczał patologiczne postawy swoich poprzedników.

Działania na szkodę

Wszyscy „komisarze” mają wspólną cechę. Chcą samodzielnie i bez nadzoru kierować 130-tysięczną organizacją pozarządową. Tymczasem minister Henryk Kowalczyk zaakceptował i podpisał się pod Statutem PZŁ, który nadał Naczelnej Radzie Łowieckiej bardzo duże prerogatywy.

Reklama

Przez ostatnie trzy lata nasze środowisko komentowało bardzo wiele przykładów łamania Statutu PZŁ, uchwał NRŁ, a nawet ustawy łowieckiej. Niestety, nie było żadnych rozliczeń, choć fakty są porażające! Brak społecznego nadzoru jest powodem wielomilionowych strat, które mogliśmy przeznaczyć na ochronę przyrody, czy promocję łowiectwa.

Piotr Jenoch wygenerował za 2018 rok 8 milionów straty, Albert Kołodziejski 7 milionów, a Paweł Lisiak – mimo, że mamy koniec sierpnia – wciąż nie ujawnia nam wyniku za 2020 rok.

Pozwy i prokuratura

Obecny łowczy ukrywa dokumenty źródłowe przed Komisją Kontroli i Nadzoru. Z tego powodu na ostatnim posiedzeniu NRŁ zmieniła strategię i postanowiła skierować doniesienie do prokuratury oraz radykalnie zreorganizować strukturę poborów łowczego, uzależniając ich wysokość od osiąganych sukcesów.

Powodów było wiele, ale przede wszystkim Paweł Lisiak okazał się osobą całkowicie niekompetentną. Przez ponad półtora roku nie rozwiązał żadnego problemu, skutecznie wywołując kolejne i generując dodatkowe koszty.

Baz żadnego uzasadnienia zwalnia doświadczonych pracowników związku, którzy składają pozwy do sądu pracy i bez problemów wygrywają duże odszkodowania. Na ich miejsce zatrudnia partyjnych nominatów – na stanowiska, których próżno szukać w zatwierdzanej przez NRŁ strukturze Zarządu Głównego PZŁ i regulaminie wynagradzania.

Moim zdaniem, Paweł Lisiak ma pełną świadomość, że działa na szkodę Polskiego Związku Łowieckiego. Dlatego za wszelką cenę chce ukryć pobory, jakie wypłaca pracownikom ZG PZŁ. Zasłania się RODO, co jest śmieszne, ponieważ każdy organ nadzorczy ma prawo wglądu do całej dokumentacji, w tym danych osobowych, czyli również umów o pracę.

Pan Lisiak nie sprawdza się jako łowczy krajowy, tak jak nie sprawdził się jako członek NRŁ ani nawet przewodniczący komisji kynologicznej. Zadaniem przekraczającym jego możliwości i kompetencje okazało się skuteczne wykorzystanie 20 milionów złotych, jakie Polski Związek Łowiecki otrzymał od Narodowego Funduszu Środowiska i Gospodarki Wodnej z przeznaczeniem na zakup chłodni. Tym samym wiele kół łowieckich nie może dzisiaj skutecznie walczyć z afrykańskim pomorem i jeśli wszystko potoczy się według dotychczasowego kursu, prędzej doczekamy się wynalezienia szczepionki niż zakupu chłodni i wsparcia kół łowieckich…

Szukanie winnych

Stając na czele Zarządu Głównego, Paweł Lisiak nie miał żadnego doświadczenia w zarządzaniu organizacją społeczną i nie umiał stworzyć kompetentnego zespołu. Tak jak jego poprzednicy postanowił samodzielnie rządzić Polskim Związkiem Łowieckim i to jest główny powód jego całkowitej klęski.

W swoich comiesięcznych felietonach w „Łowcu Polskim”, opowiada bajki o dropiach, walce z ASF i transparentności, „nasz łowczy krajowy” wystawia się na pośmiewisko wszystkich postronnych obserwatorów.

Jego atak na społeczników zasiadających w Naczelnej Radzie Łowieckiej jest czytelnym odwetem za decyzje tego organu w sprawie jego poborów. W tekście „Wojna o władzę” – pod którym najwyraźniej wstydził się podpisać – po raz kolejny dał pokaz swojej kultury osobistej, buty i arogancji!

Czas honoru

Naczelna Rada Łowiecka to w praktyce funkcjonowania Polskiego Związku Łowieckiego – najwyższa władza. W odróżnieniu do Pawła Lisiaka działa jako organ kolektywny i została demokratycznie wybrana przez myśliwych i zgodnie ze statutem jest pracodawcą łowczego krajowego. Ma pełne prawo kontrolować działania Zarządu Głównego – czy to się panu Lisiakowi podoba, czy nie!

Próba zdyskredytowania naszego łowieckiego parlamentu, w której nasz pracownik wylicza „merytoryczne” uchwały i porównuje wyniki ze swoimi, budzi nie tylko moje obrzydzenie. Przypominam, że – jak wynika z raportu Komisji Kontroli NRŁ, którym zainteresowała się już prokuratura – sporą część uchwał „nasz łowczy” gdzieś „zgubił”, a innych „zapomniał” przekazać NRŁ, więc są zwyczajnie nieważne.

Mamy głęboki wewnętrzny kryzys. W odczuciu wielu myśliwych Naczelna Rada Łowiecka nie umie bronić naszego związku. Opluwają nas politycy, przeciwnicy łowiectwa, a nasz etatowy pracownik, który powinien stać na straży dobrego imienia wszystkich organów i członków PZŁ na każdym kroku kompromituje zrzeszenie, zarzucając niekompetencję, bezczynność i bezradność najwyższym organom PZŁ.

Mam wrażenie, że jest ostatni dzwonek, aby Naczelna Rada Łowiecka obudziła się z letargu i pokazała, kto rządzi w Polskim Związku Łowieckim. W przeciwnym razie może się okazać, że Paweł Lisiak „załatwi” wykreślenie tego organu z ustawy łowieckiej…

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Dziki w szkole i przedszkolu

Nasze ministerstwo środowiska neguje redukcję dzików, a Szwajcaria chroniąc kraj przez wirusem ASF będzie serwować dziczyznę w szkołach i przedszkolach.

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Premier z myśliwymi

W obecnej koalicji rządzącej - interesów myśliwych oraz leśników broni tylko jedno ugrupowanie polityczne.

Wirus dziesiątkuje populację szarak...

W zachodnich landach Niemiec (Dolnej Saksonii i Nadrenii Północnej-Westfalii) szybko rośnie liczba zakażonych królików i zajęcy. Niemiecki Związek Łowiecki (DJV) apeluje do myśliwych o usuwanie chorych i padłych zwierząt.