Artur Hampel – „pracownik” ZG PZŁ – na swoim profilu w mediach społecznościowych opublikował tekst, który warto omówić. Pisze tam na temat kosztów promocji łowiectwa i skromnych środków, jakimi dysponuje jego pracodawca. Zdradza, jaki ma plan:
„W mojej ocenie, by móc zacząć spełniać rosnące oczekiwania myśliwych, to składka powinna wzrosnąć o co najmniej 100 złotych, a najlepiej o 100%”.
Wcale mnie nie dziwi, że komentarze pod tekstem są negatywne. Propaganda w wykonaniu Zarządu Głównego jest wyjątkowo żałosna. Za wszelką cenę próbuje się udowodnić myśliwym, że obecne władze znacząco zmniejszyły koszty własne. Pan Artur tak pisze:
„Sporo się zmieniło od czasów pana Blocha i jego ekipy. Wydatnie zmniejszono koszty własne, poprawiono sytuację ekonomiczną, w tym Łowca Polskiego”.
Sprawdzam! Ostatni opublikowany raport w Monitorze Sądowym i Gospodarczym z działalności Polskiego Związku Łowieckiego mamy za 2017 rok. W porównaniu do wyniku, jaki przedstawił Paweł Lisiak za 2020 rok okazuje się, że przez trzy lata koszty funkcjonowania PZŁ zwiększyły się o ponad 10 milionów!
Finanse ZG PZŁ
Moim zdaniem, Paweł Lisiak i Artur Hampel świadomie manipulują:
„ZG dysponuje budżetem w granicach 10 mln złotych, co stanowi kwotę o blisko 2 mln mniejszą w porównaniu do lat ubiegłych, a wynika to z nowego podziału składki (25% dla ZG, 75% dla ZO – wcześniej był to stosunek 30/70).”
„Nasz” łowczy i jego podwładni nie chcą pamiętać, że w Polskim Związku Łowieckim ZAWSZE centrala dostawała 25 procent składki. Tylko raz pod koniec 2020 roku Naczelna Rada Łowiecka na wniosek Pawła Lisiaka postanowiła zmienić ten podział i podwyższyć składkę, ponieważ poprzednicy „naszego” łowczego – Piotr Jenoch i Albert Kołodziejski – wygenerowali 15 milionów straty!
Obecny Zarząd Główny nie widział innego sposobu „zakopania” tej dziury. Pandemia, która uniemożliwiła przeprowadzenie kursów dla selekcjonerów i adeptów oraz straty, jakie wygenerowały związkowe OHZ-ty, przekonały członków NRŁ do podwyższenia składki. Paweł Lisiak dostał dodatkowe dwa miliony i teraz może się chwalić, że świetnie zarządza finansami. Niestety, rzeczywistość nie wygląda kolorowo.
Na stronie ZG PZŁ opublikowano infografikę, z której wynika, że zarządy okręgowe w latach 2020 i 2021 – dzięki pandemii – zaoszczędziły cztery miliony, ale wynik całego zrzeszenia nie jest tak dobry.
Paweł Lisiak, publikując drugą infografikę, nieświadomie pokazał, że Zarząd Główny pod jego kierownictwem wygenerował przez dwa lata prawie trzy miliony straty!
Wielka ściema
„Nasz” łowczy popełnia same gafy, działa na szkodę związku, a dodatkowo zatrudnia „specjalistów”, którzy swoimi działaniami kompromitują PZŁ. Miesięcznie wydaje ponad 800 tysięcy, czyli przez ponad dwa lata spędzone na Nowym Świecie roztrwonił 26 milionów z naszych składek!
Skąd się wziął w tej wyliczance dodatkowy milion? Naczelna Rada Łowiecka zgodziła się w 2020 roku na jego ściągnięcie z zarządów okręgowych, aby zniwelować straty, jakie wygenerowały OHZ-ty. Ta decyzja pokazała Pawłowi Lisiakowi, że można podbierać środki z terenowych organów. Czytając wpis pana Hampla, można wysnuć przypuszczenia, że nasz łowczy ma jednak wyrzuty sumienia…
„Żenujące są sytuacje, gdy z braku środków władze zrzeszenia – zwłaszcza te na szczeblu okręgowym – muszą liczyć na charytatywność jego członków. A dlaczego muszą liczyć na ową charytatywność? Bo brak wystarczających środków na sfinansowanie wielu ważnych zagadnień. Czyli taka swoista kwadratura koła.”
Większość działań organizowanych na szczeblu okręgowym, jak i centralnym, przed 2018 rokiem opierała się na pracy społecznej i sponsorach. Obecne władze wstały z kolan i nie mają zamiaru nikogo prosić o wsparcie. Jedynym sposobem, jaki potrafią wymyśleć – to podwyższenie składki.
Przypominam wszystkim, że za czasów Lecha Blocha te 10 milionów, którymi dysponował ZG PZŁ – nie tylko starczało na wypłatę wynagrodzeń, ale również finansowanie imprez centralnych, organizację targów oraz dofinansowanie inwestycji w okręgach.
Od 1998 roku Polski Związek Łowiecki nie miał straty, a podwyższanie składki wynikało jedynie z inflacji. Tylko raz Naczelna Rada Łowiecka zdecydowała się podnieść znacząco składkę – o 30 zł – aby ZG PZŁ wykupił działkę pod naszą siedzibą.
Konstruktywnie i rzeczowo
„Nasz” nowy spec od public relations na koniec swojego tekstu wzywa do konstruktywnej i rzeczowej debaty:
„Zatem, pieniędzy jest mniej, oszczędności realne, a oczekiwania myśliwych rosną. Nie brak też podsycania pierwiastka nienawiści wobec pracowników ZG, i to wszystkich pracowników.”
Zgadzam się z tylko z tym, że pieniędzy jest mniej, ponieważ są trwonione przez pana Pawła Lisiaka. Miedzy innymi na wynagrodzenia dla prawniczych kancelarii i pracowników, którzy nie mają żadnych kwalifikacji, aby pracować w Zarządzie Głównym PZŁ.
Myśliwi potrzebują mądrej i skutecznej promocji łowiectwa, ale osoby powołane przez Solidarną Polskę do zarządzania Polskim Związkiem Łowieckim nie są wstanie jej przeprowadzić, a nawet wymyśleć. Paweł Lisiak w poprzednim roku próbował przekonać Naczelną Radę Łowiecką do podniesienia składki, ponieważ chciał wydawać miliony na promocję, ale nie umiał powiedzieć nawet jednego zdania na temat tego, co chce promować.
Ekipa Lisiaka
Jeden z członków Naczelnej Rady Łowieckiej powiedział mi, że zarekomenduje radzie uchwalenie składki na poziomie 1 złotego. Ma dość braku profesjonalizmu, jaki reprezentują działacze Solidarnej Polski. Wcale się nie dziwię, gdybym zasiadał w organie nadzorczym, a zarząd wydał 26 milionów, chciałbym zobaczyć przynajmniej jeden sukces…
Zarząd Główny już pakuje swoje manatki i przygotowuje się do opuszczenia „magicznego” miejsca, jakim jest niewątpliwie siedziba Polskiego Związku Łowieckiego na Nowym Świecie 35. Wydanie na koniec swojej przygody z PZŁ – poza wszelką kontrolą – kilkunastu milionów na „promocję łowiectwa”, a tak naprawdę kampanię wyborczą Solidarnej Polski, to bardzo sprytny plan, ale członkowie Naczelnej Rady Łowieckiej mają tego świadomość i mam nadzieję, że nie zgodzą się na żadną podwyżkę.
W przyszłym roku mamy mieć wybory parlamentarne. Mit „zjednoczonej prawicy” pryśnie jak bańka mydlana. Analitycy nie mają wątpliwości, że kryzys dobije PiS. Mam wielką nadzieję, że będziemy świętować jubileusz naszego związku oraz odzyskanie samorządności!