W imieniu myśliwych wystąpił prof. Dariusz Gwiazdowicz, który w kilku zdaniach starał się uświadomić posłom, że chcemy uchylić zakaz, który obowiązuje tylko w Polsce. Stanowi to ewidentny dowód, że we wszystkich cywilizowanych krajach władza ustawodawcza opiera się na badaniach naukowych, a nie na opiniach wegan.
Ubolewam, że tak cenna dla naszego środowiska dyskusja toczyła się podczas pandemii, czyli przy pustej sali sejmowej. Mimo tej niedogodności prawdopodobnie po raz pierwszy zarysowała się prawdziwa linia podziału pomiędzy posłami.
Jednym głosem mówiła Platforma Obywatelska i Lewica. Obydwie partie stanowczo sprzeciwiają się polowaniu i były za wyrzuceniem do kosza projektu, pod którym podpisało się ponad 100 tysięcy myśliwych. Przedstawiciele tych partii nie mogli się powstrzymać i głownie obrażali nasze środowisko. Używali argumentów, które przygotowały organizacje antyłowieckie.
Jednoznacznie nas poparła jedynie Konfederacja. Prawo i Sprawiedliwość – które dwa lata temu wprowadziła ten zakaz – zadeklarowała, że będzie za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji. Pewnym zaskoczeniem było stanowisko PSL-u, które tym razem kluczyło i miało problem, aby wprost się wypowiedzieć za lub przeciw.
W trakcie zadawania pytań bardzo słusznie posłanka Agnieszka Pomaska (PO) zauważyła, że projekt tak naprawdę nie dotyczy dzieci, ale jest starciem dwóch światów. Moim zdaniem niestety niewłaściwie je zdefiniowała, ponieważ jej zdaniem spór toczy się pomiędzy obozem, który darzy szacunkiem świat przyrody, a barbarzyńcami, którzy chcą go zniszczyć.
Tymczasem w całej Europie walczy lewica z konserwatystami. Pierwsi uważają, że zwierzęta mają mieć podobne prawa jak ludzie i niewolno ich zabijać, a dla konserwatywnej prawicy ważne są tradycje oraz naturalne prawo użytkowania zasobów naturalnych.
Starcie jest pasjonujące. Niestety politycy nie używają parlamentarnego języka, co momentami przypomina wymianę zdań w kolejce po piwo. Tradycyjnie Lewica i Platforma Obywatelska bezpardonowo atakowały myśliwych. Najśmieszniejsza jak zwykle była posłanka Klaudia Jachira, która żyje w przeświadczeniu, że dzieci i zwierzęta porozumiewają się w tym samym języku, dlatego nie potrzebują słów, a myśliwi to sadyści i barbarzyńcy.
Poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz też nie umiał powstrzymać się od cierpkich komentarzy, ponieważ nie rozumie, dlaczego Lewica akceptuje usuwanie ciąży u szesnastolatki, a sprzeciwia się jej uczestniczeniu w polowaniu. Jego zdaniem ten absurd wynika z tego, że „miejskie wymoczki nie znają życia – nie widzieli jak zabija się kurę i są podatni na efekt bambiego”.
W obronie myśliwych na zakończenie zabrała głos pani minister Magdalena Golińska. Poprosiła posłów i posłanki, aby w dyskusji nad projektem nie obrażać środowiska myśliwych. Drżącym głosem – który zdradzał wielkie emocje – zaprotestowała, aby parlamentarzyści sugerowali myśliwym sadyzm i zestawiali nas z pedofiliami. Jej zdaniem przekracza to wszelkie normy kultury.
Ciekawy byłem komentarzy polityków i społeczników. Nie zawiodłem się nikt nie słuchał debaty. Każda strona twardo siedzi w swoich okopach i prowadzi ostrzał przeciwnika. Pani Maja Ostaszewska doskonale widzi, że projekt ustawy antyaborcyjnej jest najbardziej restrykcyjnym na świecie, ale tego, że zakaż uczestniczenia dzieci nie funkcjonuje w żadnym kraju – nie dostrzega!
W tym maglu moje zdanie wydaje się spójne. Jestem za liberalizacją ustawy aborcyjnej, ponieważ uważam, że jest to decyzja, którą należy pozostawić kobiecie, a w sprawie polujących dzieci… Zawsze byłem i jestem zwolennikiem przepisów, które umożliwią nieletnim czynne polowanie. Oczywiście pod okiem dorosłych.
W jednym i drugim przypadku państwo nie powinno się wtrącać w decyzje swoich obywateli!