Wiele lat temu prawnicy ministerstwa środowiska zorientowali się, że obwody łowieckie nie mogą „leżeć” na terenie dwóch województw. W 2018 roku przegłosowano zmiany prawa łowieckiego, które zobowiązały sejmiki do skorygowania granic.
Teoretycznie prosta zmiana okazała się w praktyce skomplikowanym przedsięwzięciem i wprowadza wielki chaos. Już dwa razy Sejm przedłużał termin i niewykluczone, że będzie musiał to zrobić jeszcze raz. Tym razem za sprawą Andrzeja Perlińskiego – powołanego na łowczego okręgowego z politycznego klucza w 2018 roku – który poważnie namieszał. Częstochowski „komisarz” potajemnie nikomu nic nie mówiąc znacząco pozmieniał granice obwodów łowieckich.
Między innymi zabrał tysiąc hektarów kołu łowieckiemu, z którym przypadkowo graniczy „jego” obwód. Nikogo nie powinno dziwić, że poszkodowane koło zaskarżyło uchwałę sejmiku do właściwego sądu administracyjnego i poinformowało wojewodę, który 30 lipca 2021 roku w trybie nadzoru stwierdził nieważność uchwały.
Z treści uzasadnienia wojewody dowiadujemy się, że „dziesięć uwag nie zostało uwzględnionych”, co w ocenie organu nadzorczego narusza Konstytucję RP i ustawę łowiecką, dlatego uchwała sejmiku w całości jest nieważna!
Tak się kończą gry i zabawy pisowskich „komisarzy”, którym wydaje się, że mogą wszystko. Łamią obowiązujące prawo i kompromitują naszą organizację. Przypominam, że okręg częstochowski nie udzielił absolutorium panu Perlińskiemu. Przewodniczący Okręgowego Zjazdu Delegatów Sławomir Strzelczyk zawiadomił Alberta Kołodziejskiego (powołanego na stanowisko łowczego krajowego przez PiS) o wielu nieprawidłowościach w okręgu częstochowskim, ale ten nie widział potrzeby odwołania „komisarza”.
Andrzeja Perlińskiego odwołał dopiero Paweł Lisiak (powołany na stanowisko łowczego krajowego przez Solidarną Polskę) w 2020 roku – jak widać stanowczo za późno. Teraz cała procedura podziału województwa na obwody łowieckie będzie powtórzona. Czy zostanie uchwalona przed końcem tego roku? Trudno powiedzieć…