Sytuacja na pograniczu turecko – greckim jest nieciekawa. Lokalne społeczności oraz MYŚLIWI razem z wojskiem i policją próbują zapobiec nielegalnemu przekraczaniu granicy przez imigrantów.
Powodem „mobilizacji” nie tylko łowców była decyzja prezydenta Turcji, że nie będzie zatrzymywać na swym terytorium uchodźców z Syrii. W ten sposób Erdogan „negocjuje” z Unią. Zależy mu, aby Europa bardziej zaangażowała się w konflikt syryjski. Uchodźcy mają świadomość, że „okno” nie będzie wiecznie otwarte, dlatego tysiące nielegalnych imigrantów próbuje sforsować granicę, a setki łodzi płynie w stronę greckich wysp.
Siły bezpieczeństwa były zmuszone użyć gazu łzawiącego i granatów hukowych wobec szturmujących przejścia graniczne imigrantów. Władze Turcji mówią o jednym zabitym, strona grecka dementuje te doniesienia i twierdzi, że uchodźcy atakują greckie siły bezpieczeństwa gazem łzawiącym pozostających na wyposażeniu tureckiego wojska.
Prezydent Erdogan oskarża Greków o „deptanie” praw człowieka i wykorzystywanie wszelkich środków, aby uniemożliwić imigrantom dostanie się na terytorium Uni Europejskiej. Mówi o zatapianiu łodzi i strzelaniu ostrą amunicją.
Trupy na pograniczu
Miejscowe oddziały straży granicznej zostały wzmocnione funkcjonariuszami z innych części kraju. Nie znają regionu, więc bardzo chętnie wykorzystują wiedzę miejscowych myśliwych, którzy doskonale znają teren. Rolnicy nocą oświetlają światłami swoich ciągników różne newralgiczne miejsca, a za dnia przygotowują drewno i dostarczają go straży granicznej, aby mogli w nocy rozpalać ogniska.
Uszczelnianie granic Unii Europejskiej zmusiło uchodźców do poszukiwania nowych dróg na stary kontynent. Dlatego myśliwi z tego regionu ciągle znajdują ich zwłoki. Szczególnie nad rzeką Evros, która jest granicą grecko-turecką. To obszar bagien i rozległych trzcinowisk, co czyni go „atrakcyjnym”, ale również bardzo niebezpiecznym przejściem dla wielu uchodźców.
Według Greków tylko w ubiegłym roku udało się zapobiec 5500 nielegalnym przejściom. Granica jest ścisłe kontrolowana, ale zwłoki uchodźców bardzo często znajdują myśliwi. Nowe przejście do Europy okazało się niezwykle niebezpieczne. Rzeka pochłania kolejnych uchodźców, a ich ciała wyrzuca w stanie rozkładu niekiedy nawet bezpośrednio do morza Egejskiego.
Tym, którym udało się przekroczyć rzekę nie zawsze udaje się przeżyć. W ubiegłym roku miejscowi myśliwi w swoich chatach znaleźli dziesiątki zwłok uchodźców, którzy zmarli z różnych innych powodów. Według władz greckich większość ofiar to syryjscy uchodźcy, ale również obywateli Turcji, którzy próbują nielegalnie uciec do Grecji z obawy przed rządami prezydenta Erdogana.
Niebezpieczne zjawiska
To, co dzieje się obecnie nad Evros przybiera bardzo niepokojący obrót. Patrole wszelkiego rodzaju bojówek nie są właściwą koncepcją ochronny zewnętrznych granic Unii. Tymczasem greckie media donoszą, że oprócz krajowych ekstremistów, do Grecji już jadą neonaziści z Niemiec, aby „polować” na uchodźców. Według dziennikarzy greckich istnieją internetowe grupy, gdzie organizują się faszyści z Grecji i Niemiec.
Obecny rząd Grecji nie tylko nie potępia i nie „hamuje” tych grup, ale wręcz przeciwnie – chwali ich „pracę”! Trudno taki stan rzeczy zaakceptować, kiedy tereny przygraniczne patrolują uzbrojeni cywile. Tym bardziej, że traktują ich jak jeńców wojennych.
Tymczasem na granicy stoi 40 tysięcy uchodźców i domaga się otwarcia granic. Wysyłają SMS-y do swoich rodaków przebywających w Grecji, aby udali się na granicę i wsparli uwięzionych „braci” po stronie tureckiej.
Ksenofobiczne nastroje
Sytuacja wymyka się spod kontroli. W mediach pojawiają się relacje z manifestacji szkół, które popierają wojsko. Dzieci stoją pod greckimi flagami z transparentami typu „Granice zamknięte, nie ma litości dla nikogo”.
Jeden z dziennikarzy, który obserwował „obywatelskie” zatrzymanie uchodźców został pobity i trafił do szpitala. Z jego relacji wprost wynika, że taka „kontrola” granic wcześniej, czy później musi się skończyć tragedią.
Mieszkańcy od wielu lat obserwują codziennie ludzi przekraczających nielegalnie granicę. Kiedy otwierają drzwi widzą wojsko, policję, dziennikarzy, kamery, słyszą strzały. Z pewnością nie jest to miejsce, w którym można normalnie żyć.
Czy wezmą prawo w swoje ręce?
W czasach kiedy do Europy każdego dnia przybywa tysiące ludzi wystarczy tylko iskra i będziemy mieli prawdziwą wojnę – do tego religijną. Demografowie i socjolodzy przestrzegają polityków, że z Afryki i Azji może na stary kontynent przywędrować kilka, a nawet kilkanaście milionów uchodźców. Jak na razie nikt nie ma pomysłu jak zatrzymać tą największą w historii migrację.
Utopijna wizja, że zdesperowani uchodźcy przestraszą się myśliwskich dubeltówek jest przerażająca. Pilnowanie granicy to obowiązek wojska i straży granicznej. Inne rozwiązania to droga samosądów i pogromu.