Wszyscy przecierają oczy ze zdumienia. Tydzień temu pretorianie prezesa wypuścili typową zasłonę dymną, wprowadzając pod obrady Sejmu ustawę zakazującą hodowli zwierząt futerkowych, uboju rytualnego i możliwości odbierania zwierząt przez organizacje pozarządowe.
Obóz rządzący jest mistrzem kanalizowania debaty publicznej. Wszyscy politycy opozycji, media i rozdygotane weganki, dzięki temu ruchowi opowiadają łzawe historie o biednych norkach. Tymczasem PiS przepycha ustawę zapewniającą bezkarność swoim działaczom w czasie COVID-u i wydaje bokiem miliardy na amerykańską bazę wojskową.
Tym sposobem w naszym tekturowym państwie od pięciu lat rozprawiamy o śmiesznych problemach i pozwalamy niszczyć gospodarkę. Premier wydaje 70 milionów na wybory, których nie miał prawa organizować, a minister Szumowski kupuje maseczki od kolegi i nieistniejące respiratory od handlarza bronią.
Tylko kilku posłów interesuje się umową, w której rząd zobowiązał się zapłacić za budowanie amerykańskiej bazy wojskowej grubo ponad siedem miliardów, czyli kwotę jaką wydajemy rocznie na polskich żołnierzy.
Jak widać nie mamy kryzysu, zapaści w służbie zdrowia, czy szkolnictwie. Najważniejszym problemem są norki, zwierzęta w cyrkach i psy na łańcuchach!
Święte prawo własności
Trzy lata temu prezes chciał zabić „futerkowców”. Wykorzystali wszystkie swoje kontakty i zapłacili wysoki haracz. Ojciec Tadeusz Rydzyk „wymodlił” ułaskawienie. Wydawało się, że PiS wycofał się z głupiej i szkodliwej ustawy, ale po wygranych wyborach bez skrupułów postanowił dobić „wydojonych” hodowców norek.
Debata w Sejmie była żenująca. Jak zwykle mogliśmy oglądać te same posłanki płaczące nad losem biednych zwierzątek, posłów PSL-u wzywających do opamiętania i Konfederację, która już nie nadąża rozpakowywać prezentów, jakie dostaje od PiS-u. Jaki jest plan prezesa? Tego nikt nie wie, ale kolejny raz wszyscy mówią o hodowcach zwierząt futerkowych, którzy w rzeczywistości są przysłowiową wisienką na rolniczym torcie.
Nowa ustawa ma dać prawo wchodzenia do naszych domów i zabierania zwierząt przez organizacje pozarządowe. Muszę przyznać rację posłom Konfederacji, że jest to w czystej formie powrót inspekcji robotniczo-chłopskich! Prezes Kaczyński uwierzył, że może bezkarnie łamać Konstytucję i deptać święte prawo własności. Ale tym razem może się przeliczyć!
Kosynierzy pod Sejmem
Wszystko ma swoje granice. Można się naśmiewać z „wykształciuchów”, można do woli poniewierać własnymi posłami, ale nie można sobie robić jaj z rolników. Ta część społeczeństwa ma jeszcze coś takiego jak HONOR i przestało rozumieć politykę Jarosława.
Trudno przewidzieć, jak głęboki będzie kryzys wywołany przez pandemię, ale równoczesne zakazanie hodowli norek i uboju rytualnego będzie dla rolnictwa ciosem, po którym trudno się będzie podnieść. Hodowcy bydła i kurczaków stracą kluczowe rynki i rozpocznie się szybki zjazd.
Nie jest tajemnicą, że szeregowy poseł Kaczyński ma „wielkie” serce dla zwierząt i kompletnie nie rozumie, na jakich zasadach „kręci” się gospodarka. Bardzo się dziwię, że w tym ugrupowaniu nie ma ani jednego polityka z jajami, który głośno krzyknie: Prezesie przyszedł czas na zasłużoną emeryturę!
Jakie będą konsekwencje „piątki Kaczyńskiego”? Katastrofalne! Przemysł „futerkowy” znacząco obniżał koszty produkcji kurczaków i ryb, zagospodarowując ich wnętrzności. Teraz będą musieli zapłacić za ich utylizację.
Całkowicie przypadkowo zakłady, które zajmują się taką działalnością mają niemiecki kapitał. Miłośnicy praw zwierząt na ten argument wzruszają ramionami. Twierdzą, że ceny kurczaków być może trochę wzrosną, ale się mylą…
Ukraińskie kurczaki
Przemysł drobiarski padnie! Nie ma szans wytrzymać konkurencji, jaka urosła za naszą wschodnią granicą! Ukraina w ciągu kilku lat stała się jednym z największych producentów drobiu. Unia, chcąc pomóc temu biednemu narodowi, zniosła cła dla produktów żywnościowych. Orędownikiem tego wsparcia byli przypadkowo Niemcy, którzy wybudowali tam kurniki.
To nie jest spiskowa teoria dziejów, tylko tak wygląda wielki biznes, którego poseł Kaczyński nie ogarnia. Czy norki, nad którymi „płacze” prezes PiS-u, nie będą już cierpiały? Będą, bo hodowle przeniosą się do Ukrainy. Tam nie ma unijnych przepisów, nikt nie musi się zastanawiać nad dobrostanem zwierząt, a odgłosy ich maltretowania skutecznie zagłusza szelest przeliczanych miliardów euro.
W naszym kraju po likwidacji hodowli zwierząt futerkowych padnie również przemysł drobiarski, a za nim cała gałąź rolnictwa, która produkuje paszę dla kurczaków. Za naszą zachodnią granicą już strzelają szampany. Nikt nie myślał, że antyniemiecka „zjednoczona prawica” w tak prosty sposób da się ograć.
Hipokryzja polityków
Wszyscy normalni ludzie są przeciwnikami znęcania się nad zwierzętami. Jeśli poseł Kaczyński jest tak wielkim miłośnikiem zwierząt i chce zwiększyć tzw. dobrostan, to miał do dyspozycji wszystkie służby państwowe. Mógł kazać kontrolować wszystkich hodowców każdego dnia!
Wybrał drogę na skróty, która spacyfikuje całe rolnictwo. Większość posłów zjednoczonej prawicy musi mocno zaciskać zęby. Doskonale wiedzą, że wieś nigdy im tego nie zapomni!
Niewielu ma odwagę sprzeciwić się prezesowi. Tylko 35 postanowiło się wyłamać z zarządzonej dyscypliny, a 15 wstrzymało się od głosowania. Na marginesie należy docenić postawę posła z Podkarpacia Edwarda Siarki, który właściwie definiuje główny problem wszystkich miłośników kotów!
W dyskusji brylowały posłanki „zielonej” Platformy Obywatelskiej, „zielonej” Lewicy i lojalni członkowie PiS-u, którzy chyba też chcą być identyfikowani, jako „zielone” skrzydło zjednoczonej prawicy. To bardzo ryzykowna wolta, która szybko odbije się w sondażach.
Milczący związek
Wcale mnie to nie dziwi, ale mocno ubolewam, że Polski Związek Łowiecki ze strachu przed szeregowym posłem nie tylko nie stoi koło rolników, ale nawet nie opublikował swojego stanowiska.
W takich chwilach potrzebna jest jedność całego środowiska. Nasze władze powinny jasno i zdecydowanie wspierać rolników. Jak widać, łatwo się opowiada o „zacieśnianiu stosunków”, dużo trudniej się działa.
Moim zdaniem nawet jeśli PiS przepchnie ustawę, to szybko się z niej wycofa, pod wpływem ogólnopolskich protestów. Ciekawe, czy hodowcy i rolnicy staną za nami, kiedy władza będzie rozjeżdżać niehumanitarne łowiectwo?