Sprawa ma wiele wątków, tajemnic i trwa już kilka lat. Jej początek miał miejsce w 2018 roku kiedy to koledzy Michała Ł. zgłosili się do Zarządu Okręgowego PZŁ w Skierniewicach i złożyli zawiadomienie. Rzecznik widząc, że sprawa dotyczy przestępstwa złożył doniesienie do prokuratury i zawiesił własne postępowanie.
Kolegów Michała zbulwersowały filmy jakie udostępnił na zamkniętej grupie w mediach społecznościowych. Prokurator na ich podstawie wnosił o karę bezwzględnego więzienia!
Medialny wyrok
W ocenie sądu Michał Ł. znęcał się nad dzikiem, skłusował sarnę oraz słonkę. Dlatego został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowa kara to przepadek broni, ale również 10-letni zakaz polowań i grzywna w wysokości 13 000 złotych, zwrot kosztów procesu oraz wpłacenie 15 000 złotych fundacji „Ludzie Przeciw Myśliwym” (LPM), która występowała jako oskarżyciel posiłkowy.
Ogłaszając wyrok sędzia powiedział: „Oskarżonego trzeba wyeliminować z tego środowiska. Trzeba zakazać mu wykonywania polowań, gdyż niestety nie daje rękojmi właściwego ich wykonywania. Przynajmniej o tym świadczy ta sprawa.” Myśliwy miał się znęcać w ocenie sądu nad dzikiem, którego wcześniej postrzelił w kręgosłup.
Wszystkim myśliwym czytającym te doniesienia pewnie szeroko otwierały się oczy. Szczególnie gdy czytali o całkowicie niezrozumiałym fakcie skłusowania słonki. Okazuje się, że były to trzy niezależne zdarzenia, o których Michał Ł opowiadał w swoich „filmach”.
Znęcanie się nad dzikiem
Oskarżony przyznał się tylko do zabicia dzika nożem, bo w tym przypadku film nie pozostawiał żadnych złudzeń. Choć próbował przekonać sąd, że zdarzenie miało miejsce cztery lata przed publikacją. Niestety nie miał wystarczających dowodów. Nie przekonał sądu i tym samym nie mógł wnioskować o oddalenie zarzutów ze względu na przedawnienie.
Bezskutecznie starał się również dowieść, że dwie pozostałe historie zmyślił. Twierdził, że chciał zaimponować swoim kolegom. Czyli nie upolował sarny do „gara”, na którą nie miał odstrzału oraz nie ustrzelił słonki podczas nocnego polowania używając termowizora.
Wyrok nie jest prawomocny, ale policja zaraz po postawieniu zarzutów przez prokuraturę zabrała broń myśliwemu. Będzie się odwoływał, ale nawet gdyby w drugiej instancji sąd znacząco złagodził karę lub nawet uniewinnił Michała Ł to organizacje antyłowieckie będą przy każdej okazji przypominać wyrok jako przykład „nagannego zachowania”.
Amatorskie „produkcje”
Myśliwi kolejny raz dzięki publikacji nagrań ponieśli niepowetowane straty wizerunkowe. Nikt z naszych wrogów nie będzie tej historii interpretował jako „oczyszczanie” własnego środowiska. Tym bardziej, że to LPM chwali się, że to ich aktywiści wykryli „myśliwego sadystę”.
Szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem myśliwych, którzy sami nie umieją ocenić, czy dane zdjęcie lub film można upublicznić. Hitem Internetu nadal pozostaną diany, które zrobiły sobie fotografie z ustrzeloną chronioną kaczką i pochwaliły się nim w mediach społecznościowych, ale historię Michała Ł. też zapamiętamy.
Jestem pewien, że już niedługo ktoś udostępni nagranie dokumentujące moment skłuwania rannego dzika. „Czarny charakter” z nożem znęca się nad rannym dzikiem. Mnóstwo krwi i cierpienia. Właśnie takich filmów szukają przeciwnicy polowania, a Michał Ł dał im najwspanialszy prezent.
Polowanie polega na zabijaniu. Niekiedy zdarzają się sytuacje, gdzie podkładacz lub myśliwy musi skłuć rannego zwierza. Szczególnie jeśli nie ma możliwości odwołania psów i zachodzi niebezpieczeństwo ich zranienia. W tym przypadku nie było jednak psów, a Michał Ł na sali rozpraw tłumaczył, że brakło mu amunicji…
Ukarany za głupotę
Nie mnie oceniać głównego bohatera i myśliwych, którzy uczestniczyli w tej historii, ale nie można przejść obojętnie nad tą „produkcją”. Oskarżony i skazany myśliwy poniósł wyjątkowo bolesną karę i może mieć pretensje wyłącznie do siebie!
Wcale mnie nie dziwi, że sąd w Rawie Mazowieckiej – widząc nagranie na którym myśliwy zadaje ciosy nożem – widział w takim zachowaniu „znęcenie” się nad rannym dzikiem. Społeczeństwo nie rozumie polowania i nie akceptuje zabijania. Większość „zwykłych” ludzi w zastrzeleniu pięknej sarenki, dzika, czy nawet kaczki widzi okrucieństwo. Każdy myśliwy powinien mieć tego świadomość a tym bardziej lekarz, którym jest pan Michał.
Nie mam żadnego problemu z publikacją fotografii z ubitą zwierzyną. Powiem więcej nie powinniśmy ukrywać, że celem polowania jest zdobycie trofeum i dziczyzny. Jednak większość filmów powinno pozostać pamiątkami w prywatnych archiwach. Jeśli trafią do sieci tracimy nad nimi kontrolę i mogą być używane przeciwko naszemu środowisku.
P.S.
Sad w drugiej instancji uchylił wyrok i nakazał sprawę Michała Ł. rozpatrzyć ponownie!