Przedstawiciel weterynarii Josef Kössler napisał w komunikacie prasowym, że jelenie zostały „delikatnie usunięte przez doświadczonych strzelców w bardzo krótkim czasie i zgodnie z dobrostanem zwierząt”.
Całkowicie odmienne zadanie ma burmistrz pobliskiej miejscowości Kaisers Norbert Lorenz. Jego zdaniem masakra trwała prawie godzinę. Kiedy usłyszał pierwsze strzały o 20,30 przybiegł tam z dwoma obserwatorami i robił zdjęcia. „To był koszmar – powiedział – w taki haniebny sposób nie wolno nam postępować”.
Myśliwi z Tyrolu, Salzburga i Bawarii są przerażeni najnowszą procedurą. Tyrolski łowca Anton Larcher napisał na Facebooku „To szokujący przykład niewłaściwego działania, który w ciągu godziny zniszczył reputację naszego kraju”. Wszystkie austriackie i niemieckie stowarzyszenia łowieckie dystansują się od takich okrutnych działań.
Efektywny sposób
Jednak w Czechach, Słowacji, Austrii i Niemczech od wielu dziesięcioleci leśnicy praktykują zamykanie jeleni w zagrodach na okres zimy. Ich zdaniem to najbardziej efektywny sposób ograniczania szkód w lasach, a moim to… Niczym nieuzasadniona ingerencja, która negatywnie wpływa nie tylko na populację jeleni.
W Alpach krowy i jelenie chorują na gruźlicę (TBC). Dzierżawcy obwodów dostali, więc zadanie zredukowania miejscowej populacji, ale nie wykonali całego planu. Dlatego weterynarze postanowili zabić jelenie przetrzymywane w zagrodzie.
Myśliwi we wszystkich mediach stanowczo się sprzeciwili takiej „metodzie” niszczenia zasobów przyrodniczych. „To nie polowanie, my kultywujemy inne tradycje i pod takimi czynami nigdy się nie podpiszemy.”
Metoda nie aktualna
Głośne protesty zarówno organizacji łowieckich jak i całego lokalnego środowiska w Austrii odniosło skutek. Wicegubernator Tyrolu Josef Geisler publicznie oświadczył, że w przyszłości zostanie zabronione zabijanie jeleni w zimowych zagrodach. Czy zatem „metoda” jest już nie aktualna i po sprawie?
Weterynarze zwracają uwagę na fakt, że niektóre zwierzęta zabite w niedzielę cierpiały na gruźlicę, a zatem mogły zarazić ludzi i zwierzęta. Czyli problem choroby i szkód w lasach pozostał!
Być może jestem przewrażliwiony, ale coraz częściej w europejskich mediach łowieckich przewija się temat wywierania presji na myśliwych, aby redukowali zwierzynę, która „szkodzi” w uprawach rolnych lub leśnych.
Pola to osobny problem, ale społeczeństwo mocniej lub słabiej sprzeciwia się, aby las był tylko fabryką desek. Być może to dobry moment, żeby zadać ważne pytanie!
Pytania retoryczne
Czy w obecnej Europie tylko myśliwi rozumieją, że nie można wystrzelać całej zwierzyny, bo duże drapieżniki takie jak wilki – nawet te żyjące głęboko w puszczy – będą szukały pożywienia między domami?
W idealnym ekosystemie, w którym nie występuje nadmierne przegęszczenie, a siedlisko ma właściwe zagospodarowane ostoje – szkody utrzymują się na tak zwanym znośnym poziomie, a chore osobniki nie mają szansy przeżyć zimy i tylko w takich łowiskach nie trzeba będzie zamykać wilków i jeleni w zagrodach!