sobota, 12 października, 2024
Strona głównaAktualnościŁowczy z tatuażem

Autor

Łowczy z tatuażem

Obiecywałem sobie, że nie będę komentować miesięcznika „Łowiec Polski”, ale sierpniowa okładka mocno „wzburzyła” myśliwych i wywołała burzę opinii. Przeczytałem prawie 300 komentarzy, jakie zamieścili myśliwi. W większości gromy sypią się na niewinną redakcję i nikt nie umie połączyć faktów…

12 maja bieżącego roku Zarząd Główny PZŁ ogłosił w mediach społecznościowych konkurs na najciekawszy tatuaż myśliwski. Nagrodą miała być okładkowa sesja zdjęciowa w miesięczniku „Łowiec Polski”. Nie wchodźmy w szczegóły tego pomysłu, ponieważ nie zrozumiemy jego istoty – wymyślili go pracownicy zatrudnieni w Zarządzie Głównym PZŁ przez Pawła Lisiaka.

Problem obecnego łowczego krajowego polega na tym, że większość jego „drużyny” nie ma zielonego pojęcia ani o myśliwych, ani o polowaniu, ani o łowiectwie! Nieudolna i wciąż popełniająca błędy ekipa stara się budować pozytywny wizerunek łowczego Lisiaka. I kto wie, być może rzeczywiście ciężko pracują, o czym świadczyć może, że nie odbierają telefonów, listów, a nawet poczty elektronicznej! Chyba że milczą tak na wszelki wypadek. Nie z lenistwa, ale z obawy, że po raz kolejny się skompromitują.

Nikt nie ma żadnej wątpliwości – Zarząd Główny PZŁ od trzech lat nie funkcjonuje. Kolejni „łowczowie” paraliżują Naczelną Radę Łowiecką, podejmują uchwały, które łamią Statut PZŁ, nie umieją zorganizować targów łowieckich, międzynarodowej wystawy w Budapeszcie, nie mówiąc o kontynuowaniu akcji edukacyjnych. Nawet jeśli dostają w „prezencie” dofinansowanie w kwocie 20 milionów, to nie umieją zorganizować przetargu.

Powołanie Pawła Lisiaka na stanowisko łowczego krajowego wydawało się doskonałym pomysłem. Doświadczony myśliwy, kynolog, a do tego członek NRŁ, więc nikt nie mógł zarzucić, że nominowany przez ministra kandydat nie ma akceptacji środowiska myśliwych. Jeśli nie ogólnokrajowego, to przynajmniej kaliskiego.

Mając równocześnie poparcie Ministerstwa Środowiska i Naczelnej Rady Łowieckiej, Paweł Lisiak miał niepowtarzalną okazję zrealizowania wielu ważnych i potrzebnych działań. Niestety, całkowicie się pogubił. Najwyraźniej wpadł w paranoję, na każdym kroku szukając spisków, tropiąc zdrajców i komunistów. Żyje w alternatywnej rzeczywistości, w której ma wrażenie, że „reformuje” Polski Związek Łowiecki.

Straszna i nieprzemyślana sierpniowa okładka jest kwintesencją całej jego działalności. Z żalem to piszę, ale pan Lisiak kolejny raz skompromitował Polski Związek Łowiecki, wystawiając na pośmiewisko całe nasze środowisko. Apeluję do Pani Poseł Beaty Kempy (z której mężem ponoć poluje pan Lisiak) oraz do Pana Ministra Edwarda Siarki (który nadzoruje działalność PZŁ) – nie idźcie tą drogą! Wielokrotnie mieliśmy okazję rozmawiać o łowiectwie. Znam Wasze poglądy i jestem pewien, że losy Polskiego Związku Łowieckiego nie są Wam obojętne. Zlitujcie się nad naszym związkiem oraz panem Lisiakiem i w końcu go odwołajcie!

Obiecuję publicznie, że na pożegnanie sfinansuję panu Lisiakowi pamiątkowy tatuaż w postaci złotych gałązek jedliny z szyszkami nie zapominając o karminowym kordonku.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Wtorkowy protest myśliwych

Wydarzeniem bardziej medialnym niż rzeczywistym był myśliwski protest myśliwych pod Ministerstwem Klimatu i Środowiska.

Szwecja wolna od ASF

W zeszłym roku afrykański pomór świń wykryto w Szwecji. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu myśliwych udało się skutecznie zlikwidować ognisko ASF.

Alarm bombowy dla miasta Warszawy

Dzisiaj przetestowano w stolicy system ostrzegania mieszkańców przed nalotem bombowym, a w tym samym czasie podsekretarz Dorożała deprecjonuje część systemu obrony cywilnej!

Zaatakował i zabił

W sobotę 5 października na Słowacji niedźwiedź zaatakował i zabił grzybiarza. To kolejny śmiertelny przypadek na Słowacji. Tym razem ofi...

W „Gospodzie pod Dębem” ekosi nie b...

Myśliwi po raz kolejny udowodnili, że potrafią w jednym szeregu razem z wojskiem i strażakami walczyć z żywiołem, jakim jest powódź. Przeciwników polowań na wałach nikt nie widział.

W obronie koniecznej

Trzej młodzi myśliwi polujący na kaczki zostali otoczeni przez watahę wilków. Musieli się bronić i zabić objętego ochroną drapieżnika.