Afrykański pomór świń dotarł do Niemiec we wrześniu 2020 roku. Pierwszy przypadek potwierdzono w Brandenburgii, ale wirus szybko się rozprzestrzenił w ościennych landach. W Saksonii do października 2020 roku. potwierdzono 1396 przypadków chorych dzików – większość w powiecie Görlitz.
Tylko w tym landzie zbudowano już 456 kilometrów ogrodzeń na granicy z Polską, a także w dotkniętych chorobą miejscach, aby ograniczyć przemieszczanie dzików. W nadchodzącym roku Saksonia planuje wydać ze swojego budżetu 23 mln euro (107 milionów PLN) na walkę z wirusem.
Polowania i odłowy
Strategia Saksonii jest prosta. Twierdzą, że jedynym skutecznym rozwiązaniem jest radykalne ograniczenie populacji dzików. Związek Łowiecki w Saksonii (LJV) opracował koncepcję 60 polowań zbiorowych oraz odławiania dzików. Rząd postanowił sfinansować ten projekt i przekaże myśliwym 1,5 miliona euro (7 milionów PLN).
„Bardzo się cieszymy, że znaleźliśmy doświadczonego i kompetentnego partnera do tego projektu w Związku Łowieckim Saksonii. Bez zmniejszenia populacji dzików nie będziemy w stanie opanować tej choroby” – powiedział minister Petra Köpping, chwaląc współpracę z LJV.
Tymczasem w naszym kraju pan Izdebski i premier Kowalczyk opowiada o liczeniu watah za pomocą dronów i karaniu myśliwych. W Saksonii nikt nie ukrywa, że dokładna liczba dzików nie jest znana. Dlatego związek łowiecki oprócz polowań będzie się skupiał na odławianiu w pułapki, które zakupi w ramach projektu.
Transgraniczna współpraca
Niemcy bardzo chętnie współpracują z Polską. Zależy im na jak najszybszym opanowaniu zarazy, dlatego finansują również małe projekty w EUROREGIONIE: Związek łowiecki w Brandenburgii (LJVB) chwali się współpracą z Polskim Związkiem Łowieckim…
„Bardzo się cieszymy z tej współpracy! Mamy teraz możliwość pomocy w walce z ASF tam, gdzie presja epidemii utrzymuje się na wysokim poziomie. Współpraca zaczyna się od szkolenia psów, które będą odnajdywać padłe dziki. Polski Związek Łowiecki dostarczył 15 psów. LJVB organizuje szkolenie i zapewnia dwóch trenerów. Polscy myśliwi oraz ich władze lokalne będą mogli skorzystać z naszego doświadczenia i w ten sposób promować kontrolę ASF w Polsce w sposób ukierunkowany” – powiedział w komunikacie dr. Dirk-Henner Wellershoff, prezes Brandenburskiego Związku Łowieckiego.
W Polsce pierwszy przypadek ASF wykryto w lutym 2014 roku. Mamy tylko cztery ułożone psy do poszukiwań padłych dzików. Niestety nikt nie interesuje się tym tematem. Pewnie dlatego ratunku musimy szukać u naszych zachodnich sąsiadów…
Brak środków
Przez osiem lat walki zdobyliśmy cenne doświadczenie, ale rząd nas nie słucha. Myśliwi nie podważają, że bardzo ważnym elementem w ograniczaniu rozprzestrzeniania wirusa jest maksymalna redukcja populacji, ale najważniejszym działaniem powinno być „sprzątnie” łowisk. Wiemy jak i gdzie szukać padłych dzików, które są powodem kolejnych ognisk. Wielka szkoda, że rząd i służby weterynaryjne nie potrafią znaleźć środków n ten cel!