Kilka dni temu nasza redakcja przeprowadziła wideokonferencję. Mieliśmy sygnały, że kierownictwo związku rozmawia z ministrami i uświadamia rząd jakie będą konsekwencje w przypadku zaniechania polowań. W resorcie środowiska i rolnictwa urzędnicy rozpoczęli pracę nad rozporządzeniem, które miało rozwiać podstawową wątpliwość – czy myśliwi mogą polować!
W trakcie „burzliwej” dyskusji jeden z dziennikarzy przekonał cały zespól, aby nie publikować tej informacji, ponieważ „wywołamy wilka z lasu”. Jak widać udało się utrzymać w tajemnicy cały ten proces, ale teraz musimy odeprzeć atak antyłowieckich organizacji.
Na myśliwych rzuciły się wszystkie media i nasi ulubieni aktywiści z różnych wegańskich koalicji. W czasie kwarantanny nudzili się przed komputerami i czytali nasze wpisy jak „odpoczywamy” na ambonach. Kierując się zwykłą zawiścią – sami przecież też mogą iść na spacer do lasu – próbowali udowodnić, że łamiemy prawo i mamy siedzieć w domu.
Premier w pryma aprilis rozwiał ich wszystkie wątpliwości. Rząd uznał, że myśliwy – tak jak rolnik – ma swoje obowiązki i musi pilnować dzierżawionych obwodów. Czy związek naciskał na ministrów? Nie sadzę! Z punktu widzenia myśliwych bardzo chętnie posiedzimy w domach i popatrzymy jak urzędnicy szacują szkody, a Premier szuka tych kilku setek milionów na odszkodowania.
Jestem pewien, że wielu łowców nie skorzysta z tego „specjalnego” uprawnienia, ale koła powinny wyznaczyć kolegów, którzy będą każdego dnia patrolować łowisko. Większość kół nie stać na niekontrolowany wzrost szkód łowieckich.
Na profilu mojej ulubionej koalicji „Niech żyją” ukazał się felieton „Myśliwi w czasie pandemii koronawirusa. Hulaj dusza, piekła nie ma!”. Nieznany autor komentuje w nim „skandaliczne” rozporządzenie. Prawdopodobnie nasz były kolega – jak zwykle – próbuje infantylnie udowodnić, że myśliwi nie muszą polować. Jego zdaniem wczesną wiosną dziki nie powodują żadnych szkód, ponieważ nie jedzą oziminy. „Fachowiec”- który przestał polować dawno temu – zapomniał prawdopodobnie, że w kwietniu dziki „uwielbiają” przerzucać łąki.
W moim kole miejscami widok jest przerażający i nic dziwnego, że rolnicy załamują ręce i piszą wnioski o odszkodowania. Specjalnie zadzwoniłem do łowczego – który szacuje – że same łąki będą nas kosztować około 10 tysięcy! Ale bardzo chętnie nie będziemy polować na dziki, jeśli koalicja „Niech żyją” zadeklaruje wpłatę darowizny, która pokryje tegoroczne szkody – kontakt przez portal WildMen.
Czy myśliwi przenoszą koronawirus? Tak samo jak weganie! Czy polowanie sprzyja rozprzestrzenianiu pandemii? Nie! Wiosną polujemy indywidualnie! Wpisujemy się do książki: elektronicznie lub telefonicznie, więc argument naszego niepolującego kolegi jest chybiony! Czy odstawiając tusze do skupu mamy kontakt z innymi osobami? „Stary nemrodzie” teraz prawie każde koło ma własną chłodnię, a dzików nikt nie chce skupować! Widać, że wszystkie kontakty z kolegami uległy zerwaniu – jak zwykle strzelasz z kapiszonów!
Przed nami bardzo trudny rok. Wiele kół będzie miało ogromne problemy finansowe. Już wiemy, że na wiosenne rogacze nie przyjadą komercyjni myśliwi, a niestety odwołują również jesienne rezerwacje!
Wielu członków kół – z różnych powodów zawodowych i rodzinnych – nie może teraz polować, dlatego pozostali muszą zewrzeć szeregi i pilnować upraw oraz gonić kłusowników, którym wydaje się, że są teraz bezkarni!