czwartek, 21 listopada, 2024

Autor

Fakty z Sękocina

Z oficjalnego komunikatu jaki zamieścił Paweł Lisiak na stronie internetowej PZŁ dowiadujemy się, że to Ministerstwo Klimatu i Środowiska zorganizowało spotkanie w Sękocinie, na które zaproszono wyłącznie etatowych pracowników Polskiego Związku Łowieckiego.

W imieniu gospodarza otwarcia dokonał Michał Graczyk, dyrektor departamentu leśnictwa i łowiectwa w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, po którym głos zabrał minister Edward Siarka, który między innymi odniósł się do „sporów” kompetencyjnych organów naszego związku. Zdaniem ministra, obecna sytuacja pogarsza nasz wizerunek. Wielka szkoda, że minister w tym miejscu nie pokusił się o jasne wskazanie winnego.

Paraliż związku

Podobno dla ministra niezrozumiały pozostaje fakt, że Naczelna Rada Łowiecka nie chciała zatwierdzić bilansu za 2019 rok. Jestem pewien, że minister ma pełną świadomość, że rada zatwierdza sprawozdanie Zarządu Głównego, a bilans bada biegły rewident.

Reklama

Paweł Lisiak kolejny raz wyjątkowo nieudolnie próbuje zdyskredytować Nacelną Radę Łowiecką.

Wielokrotnie pisałem o tym bezprecedensowym wydarzeniu w historii PZŁ jakim było odrzucenie sprawozdania i nie mogę uwierzyć, że osoba z tytułem naukowym dalej nie rozumie, że rada poparła wniosek Sławomira Strzelczyka, ponieważ łowczy krajowy nie dopuścił do kontroli członków Komisji Nadzoru i Kontroli NRŁ.

Reklama

Dopiero po zakończeniu kontroli i przedstawieniu raportu (choć jak wynika z protokołu nie wszystko udało się skontrolować) NRŁ przyjęła sprawozdanie ZG PZŁ i postanowiła skierować do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Na marginesie można w tym miejscu wspomnieć, że ZG PZŁ jest już „bohaterem” kilku postępowań prokuratorskich…

Z komunikatu dowiadujemy się, że „zdaniem ministra, eskalowanie konfliktu pomiędzy NRŁ a łowczym krajowym do niczego nie prowadzi, a co gorsza komplikuję obecną sytuację i nie rozwiązuje żadnych problemów”. Ja bym poszedł krok dalej i w tym miejscu użył słowa „paraliżuje”.

Propaganda łowczego

Minister miał podkreślić, że „koniecznym jest zakończenie waśni i podjęcie wspólnych działań dla dobra Zrzeszenia”. Jestem pewien, że na obecnym etapie tylko Edward Siarka może zakończyć ten konflikt i wytłumaczyć pełniącemu funkcję łowczemu, że kierunki działania Polskiego Związku Łowieckiego wyznacza Naczelna Rada Łowiecka, co jest zapisane w ustawie łowieckiej i Statucie PZŁ.

Właśnie tego faktu nie akceptuje Paweł Lisiak i błądzi, pisząc w imieniu ZG PZŁ w ostatnim wydaniu „Łowca Polskiego”: „Staramy się o poprawę efektywności działania Naczelnej Rady Łowieckiej. Mamy nadzieję, że przedłoży ona interes naszej organizacji oraz działanie na jej rzecz ponad rozgrywki personalne i potrzebę manifestowania swoich kompetencji.”

Ten cytat ewidentnie świadczy, że nominat Solidarnej Polski ma poważny problem z lekturą najważniejszego aktu prawnego naszego związku i nie ogarnia, że organ, którym kieruje, musi działać na podstawie i w granicach prawa.

Problemy z odstrzałem

Minister Siarka w swoim wystąpieniu poruszył problem walki z afrykańskim pomorem świń. Niestety, Paweł Lisiak nie radzi sobie z tym zadaniem. Całkowity brak działań ze strony Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego powoduje, że protestujący rolnicy uważają, że główną przyczyną rozprzestrzeniania się wirusa jest zbyt mały odstrzał dzików.

Moim zdaniem w akcie desperacji Edward Siarka zaapelował do łowczych, aby myśliwi współpracowali z lekarzami weterynarii – „Jeżeli jest decyzja odstrzału dzików, postarajmy się robić to sprawnie. Wizerunkowo mamy z tym duże problemy.”

Trudno zrozumieć, co miał na myśli minister Siarka, ale wiadomo jaki cel chce osiągnąć Paweł Lisiak, cytujący te słowa. Kiedyś Jerzy Golbiak opowiadał, że w dwa tygodnie „wybijemy” dziki, jeśli rząd pozwoli używać myśliwym termowizorów, a teraz Paweł Lisiak lansuje tezę, że obowiązkowa książka elektroniczna rozwiąże problem ASF-u.

W tym kontekście nikogo nie powinno dziwić, że na spotkaniu nie poruszono problemu chłodni, jakich Zarząd Główny nie umie kupić z dotacji, jaką Polski Związek Łowiecki otrzymał w 2019 roku. Ich brak i próżne oczekiwanie na realizację obietnic wielu kołom łowieckim całkowicie uniemożliwia odstrzał dzików. Wielka szkoda, że tego problemu minister nie chce publicznie skomentować.

Myśliwi pod kontrolą

Obecny łowczy krajowy skompromitował się w zeszłym roku publikując uchwałę, która nakazywała kołom łowieckim używanie elektronicznej książki. Ten dowód nieznajomości prawa, jak drzazga uwiera Pawła Lisiaka, który kocha tabelki i chce za wszelką cenę inwigilować myśliwych.

Do mnie całkowicie nie trafia „polityka nakazów”. Uważam, że myśliwych należy edukować i przekonywać do dobrych rozwiązań, a kwestię wyboru odpowiednich narzędzi powinno się pozostawić do decyzji koła. Ani ministerstwo, ani Polski Związek Łowiecki, nie potrzebują dostępu do cząstkowych danych o odstrzale dzików Zasłanianie się brakiem powszechnej elektronicznej ewidencji polowań, jest dowodem całkowitego braku pomysłów na zatrzymanie rozprzestrzeniania zarazy i zastępczego „mydlenia oczu” rolnikom.

Zadziwiające, że nikt nie dostrzega w elektronicznej książce zagrożenia, a przecież kolejny rząd może udostępnić przeciwnikom łowiectwa dostęp do tego rodzaju ewidencji, co umożliwi pod płaszczykiem „społecznej kontroli” paraliżowanie każdego rodzaju polowania, od zbiorówek po indywidualne. To nie są bajki, takie prawo już przygotowuje resort środowiska na Litwie.

Nasza książka ewidencji powstała, aby zwiększyć bezpieczeństwo i ograniczyć kłusownictwo. Jak widać nie jest cudownym lekiem, ale bez wątpienia nie powinna się przekształcić w krótki łańcuch trzymany na naszych szyjach przez ekotalibów.

Przemilczanie wpadki

Na koniec swojego przemówienia – wygłoszonego w Sękocinie – minister Siarka, chcąc poznać zdanie łowczych okręgowych na temat funkcjonowania ustawy łowieckiej, poprosił ich o zgłaszanie uwag. To właśnie w tym momencie trzech naszych pracowników pozwoliło sobie na krytykę Naczelnej Rady Łowieckiej i zgłosiło postulat o jej wykreślenie z ustawy.

Moim zdaniem to była zwykła „ustawka” Pawła Lisiaka, który nie ma odwagi osobiście zaatakować swoich byłych kolegów z rady i wypuścił do boju Pawła Jenocha z Ostrołęki, Daniela Nitowskiego z Ciechanowa oraz Romualda Amborskiego z Olsztyna.

Minister Siarka wprost się wypowiedział, że jest za przywróceniem Okręgowych Rad Łowieckich. Zawsze wspierał myśliwych i Polski Związek Łowiecki. Pewnie dlatego nie podchwycił pomysłów „organistów” łowczego krajowego, a może nawet zganił Pawła Lisiaka za ten incydent, bo oficjalny komunikat milczy na ten temat.

Spotkanie, a tak naprawdę pytania jakie stawiali etatowi pracownicy Polskiego Związku Łowieckiego, uświadomiło jak niski jest poziom ich wiedzy. Osoby powołane na łowczych okręgowych nie wiedzą, że ustawa jest aktem wyższym nad Statutem PZŁ. Nie rozumieją, że koła łowieckie można oceniać wyłącznie za wykonywanie obowiązków, jakie nakłada ustawa. Nie nadążają również nad zmianami prawa. Jeden z łowczych ubolewał, że Okręgowy Zjazd Delegatów wybiera trzech kandydatów na łowczego…

Trudno się komentuje taką niekompetencję. Nie wspominając pomysłu samego Pawła Lisiaka, który chce przywrócić polowania indywidualne na zające. „Mamy takiego łowczego krajowego jakiego mamy” miał powiedzieć Edward Siarka w kuluarach…

Krem buraków

Minister bardzo ładnie ugościł naszych łowczych w podwarszawskiej siedzibie IBL-u. Paweł Lisiak nie zagrał sygnału na posiłek, ale obiad miał charakter myśliwski. Menu nie było wytworne, ale godne spotkania na najwyższym szczeblu. Krem z buraków, potrawka z dzika z pieczonymi ziemniaczkami i różne surówki. Na deser goście mieli do wyboru galaretkę, ciasta i sałatkę owocową.

Na miejscu Komisji Nadzoru i Kontroli NRŁ na wszelki wypadek sprawdziłbym, czy aby Paweł Lisiak nie zapłacił z naszej kasy za spotkanie organizowane przez ministra, co – w moim odczuciu – byłoby wyjątkowo niestosowne.

Wielka szkoda, że Edward Siarka nie chciał zaprosić członków Naczelnej Rady Łowieckiej. Bez wątpienia uzyskałby dużo szerszą wiedzę na temat obecnej działalności Polskiego Związku Łowieckiego i jego funkcjonowania. Choć trzeba przyznać, że zapowiedział takie spotkanie.

Pan minister doskonale pamięta dawne czasy i pewnie żałuje, że pod jego nadzorem Zarząd Główny PZŁ tak „kuleje”. Pewnie dlatego wspomniał na koniec o potrzebie promocji dziczyzny i wspieraniu działań na rzecz ochrony przyrody…

Nie dziwię się, że w prywatnych rozmowach z rozrzewnieniem wspomina targi łowieckie Hubertus EXPO, finał konkursu fotograficznego im. Włodzimierza Puchalskiego, akcję edukacyjną „Ożywić Pola” i wiele innych, których Paweł Lisiak nie potrafi zorganizować.

Laureaci konkursu fotograficznego im. Włodzimierza Puchalskiego w 2015 roku oraz odznaczeni medalem „Darz Bór” w towarzystwie gości honorowych. Od lewej stoją: Marcin Nawrocki, Waldemar Bezuch, Piotr Świda, Piotr Załęski, Adam Kot, Marek Klewiado (drugi plan), Leszek Szewczyk, poseł PO Tomasz Kulesza, Artur Kułdosz, poseł Lewicy Stanisław Wziątek, poseł PiS Beata Mazurek, minister Piotr Żuchowski, poseł PSL Urszula Pasławska, poseł PiS Edward Siarka (drugi plan), Andrzej Gdula, minister Witold Pietrewicz (drugi plan), Augustyn Mroczkowski, Sergiusz Sachno i Zygmunt Jasiński
Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Dziki w szkole i przedszkolu

Nasze ministerstwo środowiska neguje redukcję dzików, a Szwajcaria chroniąc kraj przez wirusem ASF będzie serwować dziczyznę w szkołach i przedszkolach.

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Premier z myśliwymi

W obecnej koalicji rządzącej - interesów myśliwych oraz leśników broni tylko jedno ugrupowanie polityczne.

Szkodliwe dokarmianie

Wielu myśliwych uważa, że dokarmianie jest naszym „obowiązkiem”. Jednak taka interwencja powoduje więcej szkody niż pożytku.