Dramat można streścić bardzo prosto. Według Komisji Europejskiej tereny podmokłe są wszędzie i nie można strzelać z ołowiu. Tak się stanie ponieważ ma być wprowadzona 400 lub 300 metrowa „strefa buforowa”, wokół każdej wody. Takie podejście spowoduje, że wiele krajów – w tym Polska – będzie jednym wielkim bagnem!
W listopadzie uzgodniono, że nastąpi przeformułowanie wniosku Komisji Europejskiej o wprowadzeniu zakazu strzelania ołowiem na terenach podmokłych. Niestety nowe brzmienie nie dotyczy krytycznych punktów.
Czyli nadal ma być zastosowana definicja mokradeł „RAMSAR”, gdzie myśliwy będzie mieć zakaz posiadania ołowianej amunicji, a sama „strefa buforowa” będzie dla wszystkich wielką tajemnicą. Klęska wisi w powietrzu, ponieważ Komisja Europejska najwyraźniej nie chce naprawiać błędów i rozwiać niejasności.
Strefa buforowa
Urzędnicy długo myśleli i podparli się Konwencją z Ramsar, która w swych założeniach ma chronić najcenniejsze siedliska wodno – błotne na świecie. Polska jest sygnatariuszem tej umowy i otaczamy szczególną ochroną 19 obszarów.
Na potrzeby tej konwencji w 1971 roku zdefiniowano cenne siedliska ptaków brodzących i ptaków wodnych o znaczeniu międzynarodowym. „Mokradła to obszary bagienne, torfowiskowe, torfowiskowe lub wodne, naturalne lub sztuczne, stałe lub tymczasowe, z wodą statyczną lub płynącą, świeżą, w tym obszary wód morskich”. Teraz urzędnicy przepisali sobie definicję i uznali, że jeszcze dołożą „strefę buforową” w planowanym rozporządzeniu.
Jasna definicja „obszaru podmokłego” jest kluczowym czynnikiem dla wykonalności proponowanego ograniczenia. Jednak zapis z przywołanej konwencji jest zwyczajnie nieodpowiedni. Z prawnego punktu widzenia restrykcjami objęto całą wodę, w tym również kałużę lub rów melioracyjny biegnący przez pola. A dodatkowe włączenie wszystkich obszarów okresowo zalewanych sprawi, że ograniczenie całkowicie będzie niejasne dla myśliwych i funkcjonariuszy, którzy będą mieli zadanie nas ścigać.
Większość państw członkowskich UE ma przepisy krajowe dotyczące stosowania ołowiu na terenach podmokłych, ale nikt nie zastosował pełnej definicji z Ramsar ze względu na związane z tym problemy. W tym kontekście nawet Europejska Agencja Chemikaliów (ECHA) zwróciła uwagę, że zastosowanie tej definicji praktycznie uniemożliwia egzekwowanie i przestrzeganie ograniczeń.
Wszelkie ograniczenia powinny być jasne i zrozumiałe dla myśliwych. Ewentualny zakaz używania ołowiu jeśli ma funkcjonować, to tylko nad otwartą wodą, a minimalny rozmiar obszaru wodnego, który zasługuje na ochronę powinien określać samodzielnie każdy kraj członkowski.
„Strefa buforowa” jest propozycją całkowicie nie przemyślaną. Komisja Europejska znacznie rozszerzyła strefę zakazu – w porównaniu z pierwotną propozycją ECHA – i nie dokonała oceny ryzyka oraz analizy kosztów społeczno-ekonomicznych.
Urzędnicy UE najwyraźniej nie rozumieją, że realizacja tego żądania jest niepraktyczna. Zostanie stworzone kolejne prawo, którego nikt nie będzie przestrzegał. Tak będzie z posiadaniem amunicji podczas przekraczania „strefy”. Przepisy nie mogą prowadzić do ścigania myśliwego, który siedzi na ambonie i nie sprawdził, czy w promieniu 400 metrów nie ma kałuży. Jeśli taki zakaz stosowania ołowiu zostanie uchwalony, to w praktyce będzie rozszerzony daleko poza rzeczywiste tereny wodno – błotne i to bez żadnego sensownego uzasadnienia.
Alternatywa zabija
Proponowane zapisy tak naprawdę wprowadzają zakaz ołowiu. Komisja Europejska wprost sugeruje, że jeśli powierzchnia „mokradeł” w danym kraju wynosi ponad 20%, to zaleca wprowadzenie całkowitego zakazu używania amunicji zawierającej ołów. Pewnie urzędnik kontrolnie pozaznaczał „strefę buforową” na przykładowym obszarze i wyszło, że tam nie można polować.
Proponowane zakazy nie ograniczają się tylko do myśliwych, ale jednoznacznie obejmują również strzelnice, czyli dotyczą wszystkich strzelców! Nikt nie pomyślał, że prawie każda strzelnica w UE będzie się znajdować w „strefie”, a przejście na alternatywną amunicję może doprowadzić do bankructwa wielu małych i średnich przedsiębiorstw.
Propozycja 24 miesięcy – jako okres przejściowy – może wystarczyć zwykłemu myśliwemu na wystrzelanie swoich zapasów, ale nie daje żadnej szansy dla całej branży produkującej broń i amunicję oraz wszystkim firmom handlowym. Tak naprawdę zmiana prawa może oznaczać dla nich bankructwo.
Zainteresowane strony są w szoku! Inicjatywa Europejskiej Agencji Chemikaliów oraz Komisji Europejskiej jest niedemokratyczna i nieodpowiedzialna zarówno pod względem treści, jak i podejścia do tematu. Tym bardziej, że istnieją poważne wątpliwości co do oceny badań wykorzystanych przez ECHA w celu wykazania szkodliwości ołowiu.
Badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Monachium jednoznacznie wykazały, że alternatywna amunicja z punktu widzenia toksyczności jest bardziej groźna na terenach podmokłych niż stosowany obecnie ołów!
Testy przeprowadzono na rozwielitce (Daphnia magna). Czyli kluczowym gatunku w łańcuchu pokarmowym każdego zbiornika wodnego. Wykazały, że jony cynku i miedzi uwalniane przez „alternatywne” metale mają bardzo toksyczny wpływ na ten organizm. Wskaźnik śmiertelności wynosi 100 procent!
Dzisiaj trudno przewidzieć konsekwencje zakazu używania ołowiu, ale możemy stanąć przed bardzo poważnymi wyzwaniami. Zagrożony może być dobrostan wielu gatunków ich ochrona i całe środowisko wodno błotne.
Bezużyteczna broń
Musimy sobie jasno powiedzieć, że cała dyskusja nad ołowiem w amunicji jest wykreowanym „problemem” przez różnej maści przeciwników broni, polowania, zabijania i jedzenia mięsa. Kierują się wielką naiwnością myśląc, że wielu myśliwych nie będzie stać wymianę broni i drogą amunicję. Czy zatem przestaniemy polować?
Faktycznie interakcja między stalową amunicją, a lufami broni prowadzi do większego zużycia broni. Czyli nie będzie możliwe przekazywanie dubeltówki z ojca na syna i będziemy zmuszeni częściej wymieniać broń śrutową. Choć jak znam życie, to wymyślimy tysiąc sposobów na omijanie głupiego prawa, a firmy zbrojeniowe już pracują nad nową amunicją.
RUAG – jeden z największych europejskich producentów amunicji – testuje zastosowanie ocynowanego śrutu ołowiowego. To niedrogi wariant, a cyna jest nieszkodliwa dla zdrowia ludzkiego i przyrody. Nawet w większych ilościach! Jest znacznie bezpieczniejsza od miedzi, cynku, niklu/chromu lub żelaza.
Ołów w amunicji myśliwskiej ponad wszelką wątpliwość zapewnia humanitarny efekt zabijania. Inne metale są mniej skuteczne i stwarzają ryzyko rykoszetów, ale i tak będziemy polować!