poniedziałek, 9 czerwca, 2025
Strona głównaPolowanieDorożała zabrania polowania

Autor

Dorożała zabrania polowania

Wraca w formie rozporządzenia – pomysł wyrzucenia myśliwych z otuliny Parku Narodowego „Ujście Warty”.

Reklama

Nasz „ulubiony” podsekretarz – który nagrywając filmiki na Tik-Toku przynosi wstyd rządowi – zamierza wyrzucić myśliwych z otulin parków narodowych tworząc w nich strefy ochrony zwierzyny. Napotka na duży opór lokalnych środowisk…

Wygląda na to, że środowisko trenera pilatesu postanowiło na razie zrobić krok do tyłu. Z jednym wyjątkiem – Otuliny Parku Narodowego „Ujście Warty”. Oto, bowiem w planie prac legislacyjnych Ministerstwa Klimatu i Środowiska z 25 maja znalazł się projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie w sprawie ustanowienia strefy ochronnej zwierząt łownych w otulinie Parku Narodowego „Ujście Warty”…

Strefy ochronne

W uzasadnieniu napisano „W części otuliny Parku Narodowego „Ujście Warty” została utworzona strefa ochronna zwierząt łownych. Strefa ta obejmie około 9 procent otuliny Parku. Zarówno jej wielkość jak i lokalizacja nie zabezpieczają potrzeb bezpieczeństwa zwierząt gatunków łownych wychodzących na żerowiska poza obszar Parku. Dotyczy to w szczególności ptaków gatunków łownych (głownie gęsi i kaczek), na które są prowadzone polowania w otulinie parku, także przy samej granicy parku podczas wylatywania ptaków z miejsc odpoczynku na żerowiska. Należy zauważyć, iż Park jest ostoją ptaków o randze światowej, co zobowiązuje do ich szczególnej ochrony”. Dlatego zdaniem pana Mikołaja i jego drużyny „ustanowienie strefy ochronnej zwierząt łownych (…) o zwiększenie powierzchni strefy ochronnej pozwoli na wyeliminowanie polowań na ptaki łowne w tym obszarze, w szczególności w bezpośrednim sąsiedztwie granic parku. Dzięki temu zapewniona zostanie strefa bezpieczeństwa dla ptaków gatunków łownych wychodzących na żerowiska poza obszar Parku Narodowego. Dodatkowo nie będzie dochodziło do płoszenie gatunków ptaków, w tym gatunków objętych ochroną gatunkową, co przyczyni sie do poprawy stanu ich ochrony. Dozwolona będzie redukcja innych gatunków łownych w tym w szczególności dzika. Eliminacji będą podlegały także gatunki obce, w tym szop pracz i wizon amerykański”

Reklama

Za projekt odpowiedzialni są: Mikołaj Dorożała i Wojciech Hurkała – zastępca dyrektora Departamentu Ochrony Przyrody.

Pogorszenie stanu ochrony

Pozwoliłem sobie na zacytowanie całości zapisów z planu legislacji ministerstwa, by czytelnicy widzieli tok rozumowania: rozszerzymy strefę ochronną zwierząt na całą otulinę, ale zakażemy tam tylko polowań na ptaki, a na dziki, szopa i norkę amerykańską niech sobie myśliwi polują…

Reklama

Na czym polega głupota tego rozumowania? Obaj panowie zdaje się ciągle nie przeczytali Ustawy o ochronie przyrody gdzie jak byk jest napisane w art. 11 pkt. 3 „Strefa ochronna zwierząt łownych nie podlega włączeniu w granice obwodów łowieckich”, co oznacza ni mniej ni więcej, że myśliwi nie będą mogli polować na ptasie szkodniki – dzika, szopa i norkę. To z kolei oznacza wzrost ich populacji, co z kolei oznacza pogorszenie stanu ochrony ptaków w parku.

Tak sobie myślę, że nisko upadła moja politologia na UAM. W czasach, kiedy ją kończyłem na pierwszym roku zdawało sie logikę u prof. Ziembińskiego. Tak sobie dumam, że gdyby Mikołaj Dorożała studiował w tamtym czasie, a nie kilka lat później, to za brak logicznego myślenia Gandhi – bo taką ksywę miał profesor- wyrzuciłby go z hukiem za drzwi, a jego indeks przez okno – bo taki miał zwyczaj.

Cóż, pan Mikołaj kończył politologię czasie, kiedy Polska była wolna, ale poziom wiedzy studentów poleciał na łeb na szyje. I niestety nadal leci…

Kosztowne pomysły Dorożały

Myśliwi nie będą mogli redukować dzika, szopa pracza i wizona w otulinie PNUJ. Któż, więc ewentualnie będzie to robił? Ustawa w art. 11 pkt pkt. 5. stanowi, że „Ochrona zwierząt łownych w strefie ochronnej zwierząt łownych należy do zadań dyrektora parku narodowego.”

I teraz kluczowe pytanie – jeśli nie myśliwi, to kto? Najbardziej logicznym wydaje się, że w tej sytuacji powinni to robić pracownicy parku. Ale by to robić skuteczne powinno się w parku zatrudnić, co najmniej kilku „zawodowych strzelaczy”. Koszty? Minimum 2-3 miliony rocznie. Czy z budżetu państwa rząd wyłoży kasę na coś, co dzisiaj ma za darmo?

To tylko koszty osobowe. Do tego dochodzą o wiele większe pieniądze – koszty szacowania i wypłaty odszkodowań dla rolników. I tu wrócę do tego, co napisałem kilka tygodni temu: – w otulinie Parku Narodowego „Ujście Warty”, co roku rolnicy sieją kilka tysięcy hektarów kukurydzy. Kto będzie pilnował tych upraw? Pracownicy parku? A kto będzie szacował?

Pewnie rzeczoznawcy, a to nie jest tania usługa! Ten chory pomysł, jeśliby został zrealizowany będzie rząd kosztował kilka milionów złotych rocznie! No i bądźmy szczerzy – inaczej negocjuje się z rolnikiem wypłatę odszkodowania, jeśli płaci się z własnej kieszeni, a inaczej jeśli płaci się z kieszeni współobywateli, nawet jeśli nazywa się ta kieszeń Skarb Państwa…

Wegańska logika

Kilka lat temu podobny pomysł- – utworzenie w otulinie strefy ochrony zwierząt w jednym z parków został wprowadzony w życie. Po kilku latach sama dyrekcja tego parku wnioskowała o likwidację strefy. Koszty okazały sie nie do udźwignięcia dla parku. Skąd o tym wiem? Od pracownika tegoż parku…

Słyszycie drodzy czytelnicy ten chichot. Panowie Dorożała i Chara chcą wygonić myśliwych z otuliny parku po to, by zatrudnić w parkach – myśliwych!

Panowie zdają sobie z tego sprawę, bo w innym piśmie, o którym już pisałem każą dyrektorom parków oszacować „przychody związane ze sprzedażą tusz”. Wynika z niego czarno na białym, że pan Mikołaj zdaje sobie sprawę, iż w przypadku „wyrzucenia” myśliwych z otulin pracownicy parku lub podmioty zewnętrzne będą strzelać do zwierzyny łownej…

Inne możliwe rozwiązanie, to zlecenie odstrzału szopów, norek i dzików w otulinie firmie zewnętrznej, ale to dopiero kosztuje! A przypominam jak skończyło się zlecenie firmie zewnętrznej redukcji dzików na poligonie w Szczecinie…

Nienawiść do myśliwych

Trzecie rozwiązanie to „obdarowywanie” miejscowych myśliwych przez dyrektora Parku odstrzałami. Rozmawiałem z kilkoma kolegami ze Słońska i okolic. Zarzekają się, że: „Mają, będą mieli w nosie takie odstrzały” (w oryginale padają słowa, które do druku się nie nadają) i nie będą realizowali chorych pomysłów pana Mikołaja i pana Chary, bo w ich powszechnej opinii ten „fotograf ptaszków” jest jednym z tych, który napędza te kuriozalne rozwiązania.

Nasza zielona bolszewia – jak każda bolszewia – jest odporna na racjonalizm i jest gotowa zaryzykować rozmnożenie ptasich szkodników i radykalne zmniejszyć populacje ptaków, byle tylko „pogonić morderców biednych sarenek”.

Powinni na swoich sztandarach napisać: „Nasza nienawiść do myśliwych jest większa, niż nasza miłość do ochrony ptaków”.

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Zieloni nie chcą rozmawiać

Napiszę to kolejny raz – nasz związek powinien się uczyć od zielonych bolszewików, bo obsadzili kluczowe stanowiska i zaciskają myśliwym sznur na gardle.

Myśliwski dzień dziecka

W całym kraju myśliwi organizują dzień dziecka. To zawsze doskonała zabawa i edukacja wypełniona mnóstwem atrakcji, więc przeciwnicy polowania agresywnie nas atakują.

Moratorium – drugie podejście...

Mikołaj Dorożała za wszelką cenę chce zakazać polowania na kaczki i podejmuje drugą próbę wprowadzenia moratorium.

Kociołek myśliwski

Historia żeliwnego naczynia jest ściśle związana z gotowaniem na otwartym ogniu. Kociołek ewoluował przez wieki i stał się elementem naszej myśliwskiej tradycji.

Łowca ludojadów

Jim Corbett był jednym z najsłynniejszych myśliwych w historii. Polował na lamparty i tygrysy, które atakowały ludzi.

Przysmaki rogaczy

Czy w naszych siedliskach sarny znajdują wystarczającą ilość pożywienia? Badania biologów zajmujących się zwierzyną dają podpowiedź, jak zagospodarować łowisko.