Czytając różne teksty i komentarze w mediach społecznościowych, mam wrażenie, że myśliwi w Polsce nie mają świadomości, jak wyglądają ataki na łowiectwo w innych krajach europejskich. Denerwujecie się stronniczymi reportażami i wypowiedziami podrzędnych aktywistów a tymczasem w Wielkiej Brytanii…
Nasi przeciwnicy na celownik obrali polowania w Afryce. Anglikom nie podoba się, że zabijamy gatunki chronione i wieszamy sobie trofea na ścianach. Zupełnie nie ogarniają, że można chronić przyrodę i jednocześnie zabijać. W ich mniemaniu robimy to dla zabawy!
Zakazane trofea?
Powodem aktywizacji wszystkich antyłowieckich organizacji była mowa tronowa prezentująca plan działań nowego rządu na najbliższy rok. Tradycyjnie wygłosiła go królowa Elżbieta II. Krytycy Borisa Johnsona nie pozostawili na orędziu suchej nitki, nazywając je między innymi „długą listą zakupów”, ale… myśliwi usłyszeli od brytyjskiego rządu deklarację totalnego sprzeciwu na sprowadzanie trofeów z Afryki.
Mowę tronową transmitują wszystkie poważne stacje telewizji i ogłada ją większość społeczeństwa. W tym miejscu doskonale widać, jak bardzo Wielka Brytania lubi narzucać innym krajom, co mogą, a czego nie mogą robić…
Przeciętny Brytyjczyk nie rozumie, że legalnie sprzedane polowania tworzą miejsca pracy i pozwalają finansować ochronę afrykańskiej przyrody, jednocześnie ograniczając konflikt, jaki występuje na linii człowiek przyroda.
Targi pod pręgierzem
Myślicie że polowania w Afryce są tylko problemem? Nie! Na początku miesiąca urząd miasta Liverpool doszedł do wniosku, że nie chce gościć u siebie „British Shooting Show” – czyli największych myśliwskich i strzeleckich targów – w roku 2020. Petycja na ten temat została podpisana przez ponad 100 tys. obywateli! Nie podobają się głównie stoiska sprzedające sprzęt i polowania w Afryce. Organizatorzy próbowali załagodzić konflikt, ale nawet deklaracja wyeliminowania tego elementu nie zmieniła narastającej niechęci.
Radni poszli daleko dalej, no bo przecież nie można dopuścić do sprzedaży broni w Liverpoolu. Miasto ma spory problem, ale z nielegalną bronią i związanymi z tym przestępstwami. Myśliwi i strzelcy całkowicie nie widzą związku z tym procederem – posiadają broń legalnie!
Niestety, społeczeństwo w większości nie widzi różnicy! Dla nich każda broń jest złem! Nie pomaga nam fakt, że burmistrz Liverpoolu Joe Anderson, jest ogromnym przeciwnikiem broni i polowań. Powiedział nawet: „Rada miasta jest całkowicie przeciwna jakiejkolwiek formie polowania na zwierzęta z psami oraz strzelaniu do zwierzyny zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i wszędzie indziej na świecie. We wszystkich przypadkach jest to barbarzyństwo, a dodatkowo zagraża wielu gatunkom chronionym”.
Potępienie strzelania
Idziemy dalej! Wszyscy wiemy, jak szybko rosną emocje, gdy grupa ludzi – nieznająca się na temacie – kieruje się w debacie stereotypami. Pewnie nie uwierzycie, ale miasto Liverpool doszło do wniosku, że wszyscy Ci, którzy strzelają do zwierząt są barbarzyńcami. Wszystkie partie w radzie miasta były w tym jednym temacie jednomyślne i zgłosiły wniosek o potępienie strzelania do zwierząt?! Tym samym, wszyscy strzelcy i myśliwi tego regionu – choć przecież wielu głosowało na tych urzędników w lokalnych wyborach – określeni zostali przez władze mianem barbarzyńców, dla których nie ma miejsca w dzisiejszym społeczeństwie!!!
Przedstawiciele myśliwych próbowali bronić naszej pasji i pokazać, jak wiele działań podejmujemy dla natury i dla dzikich zwierząt w Wielkiej Brytanii. Rozdawano czasopisma łowieckie największego związku łowieckiego BASC, a nawet czipsy o smaku dziczyzny… ale argumenty i fakty nie wystarczyły, by zmienić zdanie urzędników.
Jeden z radnych po głosowaniu powiedział, że „Nadszedł czas by oddać środowisko naturalne naturze!” Jego zdaniem obywatele sprzeciwiają się, by myśliwi chodzili i strzelali do wszystkiego co się rusza.
Polowanie na szczury
Wypowiedzi radnych pokazują, że nie rozumieją ani środowiska naturalnego, ani naszej pasji, ani terminu „zrównoważony rozwój”! Musicie pamiętać, że Wielka Brytania nie ma czegoś takiego jak „dzika natura”. Każdy skrawek tej wyspy jest kontrolowany przez człowieka w mniejszym lub większym stopniu. Gdyby nagle ludzie zostawili naturę „w spokoju”, miałoby to katastrofalne skutki.
Wniosek został zaakceptowany bez głosowania. Ciekawe, ilu z urzędników zajada się każdego dnia mięsem, ilu nosi skórzaną garderobę albo na podłogę kupuje deski z drewna egzotycznego! Hipokryzja wielkomiejskich elit osiąga na Wyspach swoje apogeum!
Myślicie, że ludzi, którzy żyją w betonowym świecie, warto pytać, czy byli kiedyś na polowaniu lub w zwykłym gospodarstwie rolnym? Chyba wszyscy wiemy, co nam powiedzą. Moim zdaniem angielskie metropolie trawi groźna choroba i nie mam pojęcia, czy jest uleczalna!
Bardzo śmieszne, że tylko jeden z radnych miał inne zdanie na temat polowania. Liverpool ma ogromny problem ze szczurami. Dlatego Steve Radford z partii Liberałów chce pomocy właśnie myśliwych w walce z tymi szkodnikami. Na chwilę obecną trudno powiedzieć, czy panu Radfordowi uda się zaangażować miejscowych łowców. Ale trzymamy za niego kciuki!
Fot. Wikipedia