Trzymanie psa na smyczy podczas spaceru powinno być oczywiste, ale w naszym kraju prawo jest powszechnie łamane. Setki tysięcy psów i kotów każdego dnia zabijają dzikie zwierzęta.
W dawnych czasach odstrzał bezdomnych psów był prawnie dopuszczalny. Ustawa o ochronie zwierząt pozwalała myśliwym eliminować zdziczałe koty i psy przebywające bez opieki na terenie obwodów łowieckich, w odległości większej niż 200 metrów od zabudowań mieszkalnych.
Przepisy pod naporem obrońców praw zwierząt zostały zmienione w 2012 roku. Obecnie możemy zastrzelić psa lub kota, jeśli bezpośrednio nam zagraża lub innym zwierzętom, a nie jest możliwy inny sposób usunięcia tego zagrożenia…
Tak sformułowane prawo stwarza poważne zagrożenie dla naszego środowiska, więc większość myśliwych odwraca głowę, gdy widzi kłusujące psy i koty w naszych łowiskach. Efekt zmiany prawa był łatwy do przewidzenia…
Obowiązek znakowania
W mediach często pojawiają się informacje o pogryzieniu zarówno dorosłych jak również dzieci. Ludzi atakują bezpańskie watahy oraz puszczane luzem psy przez nieodpowiedzialnych właścicieli. Powszechne oburzenie szybko jednak cichnie, więc w parlamencie nie toczą się żadne prace, aby rozwiązać coraz większy problem…
W zachodniej Europie nigdy nie było przyzwolenia, aby psy biegały luzem. Zakaz ich zabijania przez myśliwych zastąpiono juz dawno bardzo wysokimi karami, ale aby przepisy nie były martwe wprowadzono obowiązek trwałego oznakowania psów i kotów…
Niestety Polska jest jedynym państwem w Unii Europejskiej, w którym nie ma takiego obowiązku. Miał wielokrotnie wejść z życie, ale nasi politycy zawsze znaleźli powód, aby odstąpić od jego wdrożenia. Prawdopodobnie będziemy czekać, aż zrobi to za nas Unia Europejska, o czym się coraz głośniej mówi…
Kłusownictwo psów i kotów
Trzy lata temu wielką „popularność” wywołała w mediach społecznościowych fotografia wyżła weimarskiego idącego do swojej pani z martwym koźlakiem. Niestety większość ludzi idąc do lasu puszcza swoje psy – aby się wybiegały – nawet w praworządnej Szwajcarii. Ludzie nie rozumieją, że każdy pies zachowuje silny instynkt drapieżny i gdy spotyka gniazdo bażanta, młodego zająca, czy koźlaka – atakuje i zabija!
Tylko myśliwi mają świadomość jak bardzo takie zachowanie jest szkodliwe, dlatego nasze środowisko powinno zainicjować akcję uświadamiania społeczeństwa, ale również zmian legislacyjnych, które należy jak najszybciej wprowadzić.
Tylko wysokie mandaty za puszczanie psów bez smyczy mogą przynieść skutek! Obecnie teoretycznie, jeśli właściciel psa nie sprawuje właściwej kontroli może otrzymać mandat wysokości 1000 zł. Spowodowanie zagrożenia zdrowia życia i innych osób grozi karą grzywny do 5000 zł…
W lasach państwowych jest obowiązek prowadzenia psa na smyczy, a złamanie tego przepisu w teorii może skutkować karą grzywny od 20 zł do 5000 zł. Niestety Straż Leśna głównie zajmuje się kradzieżą drewna. Nie są w stanie złapać i ukarać uczestników nielegalnych rajdów na motorach i kładach, więc mówienie o karaniu właścicieli psów, czy kotów jest śmieszne i niedorzeczne.
Policja Środowiskowa
W naszym kraju funkcjonuje kilka „służb”, które tylko teorii zajmują ochroną zasobów przyrodniczych. Państwowa Straż Łowiecka, Państwowa Straż Rybacka, Straż Leśna, czy Inspekcja Ochrony Środowiska…
Wszystkie te instytucje nie mają wystarczających środków, aby skutecznie zwalczać przestępstwa i wykroczenia. Moim zdaniem należy je zlikwidować i powołać specjalną służbę w ramach Policji.
Czas najwyższy, aby w naszym państwie powstała służba, która będzie chronić przyrodę. Walczyć z wszelkiej maści kłusownikami, nielegalnymi rajdami po lasach, kradzieżą drewna, wywożeniem śmieci, ekoterroryzmem, czy karaniem obywateli, którzy puszczają luzem psy i koty.