Przeciwnicy polowań rozpoczynają kolejną wojnę od nalotów dywanowych. Wegańskie media publikują propozycje „nowych” zakazów, a myśliwi dyskutują o metaforach!
Pięć lat dewastowania Polskiego Związku Łowieckiego przez polityków „zjednoczonej prawicy” ma swoje bolesne konsekwencje. Związek w tym okresie NIC nie robił. Nie przeprowadził badań na temat oddziaływania polowania na dzieci i młodzież, oceny łowiectwa przez nasze społeczeństwo, czy nawet obliczenia, jaki generujemy dochód dla gospodarki…
Komisarze bawili się zamiast budować merytoryczną argumentację, na wysuwane przez środowiska antyłowieckie postulaty. W tym bałaganie wielu myśliwych krzyczy, aby „coś” zrobić. Niestety większość pomysłów oraz działań jest na poziomie przedszkola, a to zła wróżba. Czy przegramy kolejną bitwę i zostaną wprowadzone nowe zakazy?
Atak na prezesa
Media zaatakowały Marcina Możdżonka – prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej – za niefortunne wypowiedzi, to nasz najmniejszy problem. Prezes musi mieć „grubą skórę”, a w przyszłości lepiej dobierać argumenty.
Niestety został opublikowany apel w obronie prezesa. Napisał go Instytut Analiz Środowiskowych, co pokazało, że dalej nie rozumiemy zasad, jakimi kierują się media społecznościowe.
NIE wolno lajkować postów naszych przeciwników, udostępniać, a tym bardziej pisać tam komentarzy. Takie działania pomagają naszym przeciwnikom docierać do szerszego kręgu odbiorców ze swoją mową nienawiści oraz populistycznymi hasełkami.
Moim zdaniem należało ten atak zwyczajnie zignorować, tym bardziej, że sformułowanie Marcina Moźdźonka „bez gospodarki łowieckiej zwierzęta by nas zjadły” nie było żadną wielką wpadką, tylko niefortunnym skrótem myślowym.
Ośmieszać wojujących wegan
Wszyscy znamy powiedzenie „Psy szczekają, a karawana jedzie dalej!” Nie wolno nam jednak popełniać szkolnych błędów, a tym bardziej niszczyć kół wozu, na którym jedziemy!
Wszyscy wiedzieli, że po zmianie władzy nastąpi zmasowany atak. W mediach pojawiły się „nowe” postulaty, które w Europie zachodniej „chodzą” od wielu lat, a my płaczemy po kontach i lajkujemy naszych przeciwników.
Od wielu lat przedstawiam działania, jakie podejmują myśliwi. Nie są proste, wymagają wyłożenia dużych środków oraz wielkiego zaangażowania ze strony naszego środowiska, ale jeśli chcemy dalej polować nie mamy innej alternatywy!
Budowanie pozytywnego wizerunku łowiectwa to proces, który będzie trwał wiele lat. Dlatego musimy w naszych mediach ośmieszać idiotyczne „postulaty” przeciwników jedzenia mięsa używając do tym celu merytorycznych i zrozumiałych dla polityków argumentów!
„Nowe” pomysły wegan
Każdy wypadek na polowaniu, czy zabicie chronionego gatunku jest „wyjątkowym” prezentem dla naszych przeciwników. Nie przepuszczą żadnej okazji, aby nam dokopać!
Dlatego należy cały czas edukować myśliwych. Eliminować z naszego grona kłusowników oraz zwracać szczególną uwagę na bezpieczne posługiwanie się bronią!
Czy zatem „surowsze kary za pomyłki z dzikiem”, o które występują weganie, to krok we właściwym kierunku? Chcą „skuteczniej i surowo” karać za strzelanie do nierozpoznanego celu…
Gratuluję naszym przeciwnikom pomysłu i jasnego opowiedzenia się po stronie Suwerennej Polski. Być może nie wszyscy pamiętają, że to nie, kto inny jak właśnie Zbigniew Ziobro rok temu postulował, aby zaostrzyć karę za „nieumyślne spowodowanie śmierci”…
Obecnie art. 155 kodeksu karnego przewiduje do pięciu lat więzienia za ten czyn. Suwerenna Polska chciała podnieś karę do ośmiu, aby w takim przypadku sądy nie mogły warunkowo umorzyć postępowania karnego. Celem było „skuteczniejsze i surowsze” karanie lekarzy…
Leśne spacery
Drugim postulatem – bardzo często zgłaszanym w Europie zachodniej – jest zakaz polowania w dni wolne od pracy, aby weganie mogli spokojnie spacerować po lasach…
Spójrzmy obiektywnie na fakty. Przez ostatnie lata były – jeśli dobrze pamiętam – trzy przypadki śmiertelnego postrzelenia osoby postronnej. Każdy wypadek należy analizować i wyciągać wnioski, ale tragiczna śmierć trzech osób w skali kilkunastu lat – które nie mały miejsca w dni wolne od pracy – nie jest moim zdaniem merytorycznym powodem, aby zakazać polowania w naszym kraju!
W Polsce mamy 130 tysięcy myśliwych. Zdecydowana większość jest aktywna zawodowo, więc ewentualny zakaz polowania w dni wolne od pracy oznacza tak naprawdę definitywny koniec łowiectwa, a to jest główny cel wegan i dlatego będzie przez nich forsowany!
Oczywiście parlament może taki zakaz wprowadzić, ale politycy muszą się liczyć, że będą musieli znaleźć w budżecie kilkanaście miliardów. Nie tylko na szkody łowieckie, których skala wrośnie, ale również proces ich szacowania oraz utratę wpływów do budżetu, jaki generują myśliwi…
Koszty to problem rządu. Prawdziwym problemem będą jednak straty, jakie nastąpią w naszym środowisku. Jeśli w dni wolne nie będzie można legalnie polować, to kłusownictwo stanie się prawdziwą plagą naszych lasów. Naszego państwa nie stać na łapanie zwykłych złodziei, więc tym bardziej kłusowników, którzy będą po ewentualnej zmianie prawa całkowicie bezkarni!
Nikt z wegan nie myśli, jak będzie wyglądać bioróżnorodność pól i lasów po kilku latach od zakazania polowania. To temat na poważną pracę badawczą, ale w tym miejscu warto napisać, że populacja dzików – pomimo ich dziesiątkowania przez wirusa ASF – rozrośnie się do kilku milionów…
Tym samym hodowla trzody chlewnej nie będzie możliwa, a dziki będą stałym elementem w naszych miastach. Plądrowanie śmietników oraz atakowanie ludzi stanie się kosztownym elementem w budżecie wielu samorządów…
Dzicze watahy nie tylko „zbuchtują” miasta, ale również doprowadzą do zniknięcia wszystkich gatunków ptaków gniazdujących na ziemi! Generalnie większość zginie, ponieważ oprócz dzików gatunki inwazyjne takie jak: szop, norka i jenot szybko podbije nasz kraj.
Taki scenariusz będzie oznaczał konieczność nieustannego „szczepienia” drapieżników przed wścieklizną, a tym samym ich stałą obecność w miastach i roznoszenie innych groźnych dla człowieka chorób, czyli kolejne koszty, których skalę powinniśmy oszacować i zaprezentować politykom!
Więzienie za przeszkadzanie
Nie tylko minister Ardanowski, ale cała „zjednoczona prawica” nie miała żadnej strategii na walkę z afrykańskim pomorem świń. Wprowadzenie przepisu karania więzieniem za przeszkadzanie w polowaniach było zwyczajnie głupie!
Nie ma takiego sądu w cywilizowanym świecie, aby skazać aktywistę blokującego polowanie na karę więzienia! Efekt był z góry do przewidzenia. Nikogo nie skazano, a przy pierwszej okazji przepis zostanie wyrzucony, co będzie błędem, ponieważ państwo powinno zwalczać ekoterroryzm.
W tym celu – tak jak w innych krajach Europy – osoby, które z pełną premedytacją uniemożliwiają organizację bezpiecznych polowań powinny być karane bardzo wysokim mandatem. To całkowicie wystarczająca kara, która moim zdaniem powinna pozostać w ustawie łowieckiej!
Nie mamy wyobraźni
Nie jestem żadnym prorokiem! Czytam jedynie informacje, jakie są publikowane na portalach łowieckich i nie miałem żadnych wątpliwości, że wprowadzenie elektronicznej ewidencji polowań będzie wykorzystane do permanentnego blokowania myśliwych!
Wielokrotnie pisałem, że nasi przeciwnicy będą wnioskować o dostęp do naszych „książek”. Jaki będzie efekt? Kiedy się wpiszemy, będą „spacerować”, więc możemy mieć tylko do siebie pretensję oraz Pawła Lisiaka, któremu zabrakło wyobraźni podczas forsowania nowych zapisów w ustawie łowieckiej.
Nie tylko weganie zacierają łapki. Kłusownicy również czekają na takie „narzędzie”, które w praktyce umożliwi im całkowicie bezkarne zabijanie wszystkiego, co się rusza na naszych polach i w lasach, ponieważ przed wyjściem sprawdzą sobie, gdzie polujemy…
Zakaz zbiorówek
Ostatnim z prezentowanych „postulatów” jest zakazanie zbiorówek oraz likwidacja komercyjnych polowań. Uderzenie w nasze finanse ze strony wegan nie powinno budzić zdziwienia…
Odcinanie źródeł finansowania jest najbardziej skutecznym sposobem unicestwienia łowiectwa w obecnym kształcie. Czy śmieszny argument o „płoszeniu” i zabijaniu gatunków chronionych, który przez ostatnie 30 lat nie miał żadnego negatywnego wpływu może być merytorycznym argumentem?
Moim zdaniem przeciwnicy polowań jak zwykle spudłowali. Wilki – których tak zawzięcie bronią – przez ten czas rozprzestrzeniły się po całym kraju, a teraz kolonizują Niemcy. Wielokrotnie więcej ginie ich pod kołami samochodów niż od kul kłusowników, czy zagranicznych myśliwych.
Z bredni i bajek Marcina Kostrzyńskiego o możliwości genetycznego zdegenerowania populacji naszych jeleni nie będę się kolejny raz wyśmiewał, ale chciałbym przypomnieć, że do Polski na polowania przyjeżdża rocznie kilkanaście tysięcy obcokrajowców…
Płacą ponad 70 milionów za polowania do kół łowieckich, ale ich rachunek jest dużo większy. Spokojnie drugie tyle zostawiają w OHZ-tach. Na „dewizowcach” zarabiają również biura polowań, gdzie pracuje kilka tysięcy osób, a dodatkowo w martwym okresie pozwalają dorobić hotelom i agroturystyce. Jeśli nasze państwo stać na stratę tych wpływów, to nasi sąsiedzi będą bić brawo, bo więcej „dewizowców” do nich przyjedzie…
Przyszłość łowiectwa
Marginalna – ale bardzo krzykliwa i wpływowa – grupka wegan ma kolejną szansę na zdemolowanie ustawy łowieckiej. Trudno dzisiaj przewidzieć, jakie zmiany zdoła przeforsować. Moim zdaniem losy tej bitwy zależą od tego, czy zdołamy szybko odzyskać możliwość wybierania władz w Polskim Związku Łowieckim.
To kluczowy element, aby skutecznie walczyć z wszelkiej maści ekofaszystami i równocześnie tłumaczyć społeczeństwu, jaki jest prawdziwy obraz myśliwych. Z pewnością, zamiast lajkować posty wegan i toczyć dysputy o metaforach warto się zastanowić, jakich zmian oczekuje nasze środowisko w kontekście nowelizacji ustawy łowieckiej…
Wyzwań jest bardzo dużo, ale jeśli przetrwaliśmy Jarosława Kaczyńskiego – który wspierał wegan – mamy realną szansę wygrać nie tylko kolejne bitwy, ale nawet całą wojnę!