poniedziałek, 25 listopada, 2024

Autor

Wojtek i Cezar

Wybitny pies trafił w ręce menera, który oprócz wielkiego doświadczenia w prowadzeniu tropowca doskonale promuje polowanie z ułożonym posokowcem.

Poznałem Wojtka Dulskiego w listopadzie 2017 kiedy nasze koło uczestniczyło w organizowanym przez Klub Posokowca na Opolszczyźnie – Memoriale im. ks. Benedykta Gierszewskiego. Podczas polowania hubertowskiego został postrzelony dzik, o którym powiadomiliśmy organizatorów konkursu. Wczesnym rankiem 5 listopada, pod mój dom zajechał SUW z warszawską rejestracją. Z auta wysiadł pan w moim wieku (jak mówią moje wnuczki – trochę stary) i z bagażnika wypuścił ociężałego i lśniącego psa…

Moim zdaniem Cezar miał lekką nadwagę. Pomyślałem tak: przyjechał pan z Warszawy z pieskiem, żeby go wybiegać, zaliczą pracę i pojadą zadowoleni, bo piesek będzie miał w papierach, że jest reproduktorem użytkowym…

Po miłej prezentacji i krótkiej rozmowie przy małej kawie, udaliśmy się do lasu. To była słoneczna listopadowa niedziela. Wojtka zachwycił widok mieszanego lasu, ubarwionego żółto-czerwoną powłoką liści, a Cezara wyraźnie ożywiły świeże zapachy zwierzyny, której w naszym lesie nie brakuje.

Reklama

Zadanie w „Szczotkach”

Podeszliśmy do miotu, który nazywamy „Szczotki”. Na zestrzale Cezar natychmiast przeistoczył się w psa o niespożytej pasji i energii. Miał wtedy niecałe dwa lata i niewiele zaliczonych prac, ale podjął trop z taką siłą, że Wojtek ledwie utrzymał otok w ręku.

Dzik został poprzedniego dnia raniony przeze mnie w miocie o niezwykle bogatym podszycie, z rozległymi gąszczami jeżyn. Dziki wyżłobiły w nich wąskie przejścia, które miejscami przechodziły w formę tuneli, dlatego Wojtek zrezygnował z otoku i założył Cezarowi obrożę Garmina.

Reklama

Trzeba dodać, że w tym samym pędzeniu poprzedniego dnia padły dwa inne dziki, które zostały tam wypatroszone. Fragmenty treści i farby zostały rozniesione przez kolegów w różnych kierunkach, więc Wojtek i Cezar mieli bardzo trudne zadanie.

Jak to później opisał Wojtek „kolega Janek (czyli ja) zostawił nas w gąszczach, a sam, jak model spacerował po grubym lesie i czekał na dzika przy przesmykach”.

Złamany dryling

Po ponad godzinie ciężkiej pracy, widząc zaangażowanie tego duetu, ale również zmęczenie trudami i upałem i po trzecim podjęciu tropu na zestrzale zaproponowałem zakończenie poszukiwań. Uznałem, że spełniliśmy obowiązek, a dzik widocznie był lekko ranny. Tym bardziej, że Wojtek przewrócił się i złamał kolbę drylinga…

Wojtek miał dość, ale Cezar podniecony tropem rannego dzika nie miał zamiaru zakończyć pracy. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. W końcu Cezar wyszedł z tego „labiryntu” w kierunku „Brzózek”. Po kilkuset metrach znaleźliśmy obcierkę z niewielką ilością farby i doszliśmy do świeżego kąpieliska.

Cezar nie czekał na zgodę i ruszył w kolejny gąszcz. Kiedy Wojtek chciał sprawdzić położenie psa, okazało się, że zgubił Garmina!

Dryling złamany, Garmin zgubiony, a młody pies przepadł za rannym dzikiem. Nie wiedziałem, co powiedzieć i co zaproponować…

Sytuację rozładował genialny Cezar. Okazał się znakomitym oznajmiaczem. Wielokrotnie wracał i doprowadził nas do miejsca gdzie dzik zaległ po kąpieli. Zaczął głosić…

Udało się nam dość dzika, aleja spudłowałem. Na szczęście Wojtek jednym strzałem z uszkodzonego drylinga zakończył cierpienie przelatka jakże ciężką pracę.

Wojtek i Cezar odpoczywają!

Dopiero wtedy Cezar położył się obok Wojtka i zmęczeni, ale szczęśliwi. Na pamiątkę zrobiłem im zdjęcie! Ten znakomity duet gościł w naszym kole ponownie w następnym roku „zabezpieczając” polowanie dewizowe. Wojtek, w tych samych „Szczotkach”, został poturbowany przez dzika, a dzięki Cezarowi wyszedł z opresji z lekką raną na nodze. W kolejnym miocie, po kilkuset metrach bez „farby” doszli cielaka strzelonego na miękkie.

vvv

Tragiczny finał

We wrześniu 2020 miałem okazję przez kilka dni uczestniczyć w kilku pracach Wojtka i Cezara w mazurskich łowiskach, gdzie w jednym dniu potrafili odnaleźć trzy jelenie. Przez kilka ostatnich lat przygody Wojtka i Cezara opisywane były na myśliwskim portalu WildMen, gdzie Wojtek w jednym z wielu opowiadań przedstawił swoją wersję dochodzenia dzika w kole „DZIK” w Strzelinie.

31 października Paweł Gdula napisał: „CEZAR NIE ŻYJE” Jeden z najsłynniejszy posokowców, którego przygody śledziliśmy na portalu WildMen – zginął na polowaniu.” Zadzwoniłem do Wojtka, rozmowa była długa. Zapamiętałem, że Cezar w swoim życiu odnalazł 572 szt. zwierzyny grubej, w tym 171 jeleni 172 śmiertelnie go zrogował…

Bardzo smutno skończyła się ta historia…

Wojtek Dulaski opisując przygody – których głównym bohaterem był Cezar – przez wiele lat edukował myśliwych. Pokazał jak układać i prowadzić tropowca, za co należą się mu wielkie podziękowania. Mam głęboką nadzieję, że już niedługo będziemy mogli czytać kolejne artykuły, którymi Wojtek będzie dalej popularyzował w naszym środowisku polowanie z rodowodowym posokowcem.

Jan Andryszczak

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
WIĘCEJ ARTYKUŁÓW

Dywagacje o badaniach

Hołowniacy złożyli w Sejmie projekt ustawy wprowadzający obowiązkowe badania dla myśliwych. Nie „przywracający” - jak to przedstawiają ciemnemu ludowi - bo nie można przywracać czegoś, czego nigdy nie było. Ale to nie jedyne ich kłamstwo!

Ptasia debata

Uwaga myśliwi czas się zmobilizować! To jest też zadanie dla Zarządu Głównego PZŁ- trzeba spowodować by na ptasiej debacie pojawili się i nasi reprezentanci.

Subiektywny przegląd poczty mailowe...

Często moje koleżanki i koledzy zastanawiają się, dlaczego media głównego nurtu atakują myśliwych. Odpowiedź jest prosta! Nasi przeciwnicy mają „maszynę” do zarabiania pieniędzy!

Czeska komedia – sikanie na n...

Z policyjnej akcji redukowania dzików nasi sąsiedzi zrobili prawdziwą komedię. Zdjęcie myśliwych oddających mocz w Górach Izerskich stało się powodem postawienia im zarzutów karnych.

Szkodliwe dokarmianie

Wielu myśliwych uważa, że dokarmianie jest naszym „obowiązkiem”. Jednak taka interwencja powoduje więcej szkody niż pożytku.

Obwód Prezydenta Mościckiego

Lasy gminy Hażlach koło Cieszyna nie mogły równać się bogactwem zwierzyny w Puszczy Białowieskiej, ale to w tym miejscu lubił polować Prezydent RP Ignacy Mościcki.