Mieszkając i polując w Szwecji mam odpowiedni dystans i dostrzegam problemy, którymi w naszym kraju nikt się nie zajmuje!
Jestem członkiem PZŁ i każdą wizytę w kraju wykorzystuję, aby polować w swoim kole razem z przyjaciółmi. Całkowicie nie mogę zrozumieć, dlaczego debatujemy o trzeciorzędnych problemikach, a najważniejsze zagrożenia nie interesują zarówno władz związku jak i myśliwych…
W wielu komentarzach polscy myśliwi gloryfikują skandynawski model łowiectwa. Tymczasem realia wyglądają całkowicie inaczej, aby je przybliżyć chciałbym zaprezentować fragment listu młodych myśliwych niedawno opublikowany na jednym z portali.
Skandynawska debata
W Szwecji jest statystycznie bardzo duża akceptacja łowiectwa, ale myśliwi uważają, że nadszedł czas, aby ich związek mocniej walczył… W przeciwnym razie przyszłość polowania jest ich zdaniem zagrożona. Tak piszą między innymi Kjell Brännström i Roger C Åström.
„Nasza społeczność cierpi na brak młodych myśliwych zaangażowanych w politykę łowiecką. Wydaje się, że dorastające pokolenie zdaje się wierzyć, że dzisiejsze przepisy łowieckie – o które walczyli myśliwi z poprzednich pokoleń – będą trwać wiecznie.
Zdecydowanie tak nie jest i jest to niebezpieczna ścieżka dla wszystkich praktyk łowieckich!
Od wielu lat przeciwnicy łowiectwa w naszym kraju angażują się politycznie i w kilku kwestiach udało się im ograniczyć nasze praktyki łowieckie. Lista może być długa. Ostatnim zabójczym ciosem był zakaz używania amunicji z ołowiem, co zdecydowanie jest sukcesem naszych przeciwników.
Nasz minister środowiska stwierdził, że sprawa jest na tyle niszowa, że wynik nie ma znaczenia. Właśnie tak politycy postrzegają myśliwych!
Łoś na czerwonej liście
W tym samym czasie, gdy populacja łosia w kraju spada z różnych powodów, nigdzie nie słyszy się słowa od stowarzyszeń zajmujących się dobrostanem zwierząt, że zamierzają walczyć o łosia, który wkrótce zostanie wpisany na czerwoną listę.
Dlatego myśliwi muszą walczyć o to, abyśmy mogli zachować populację głównego europejskiego grubego zwierza. W momencie, gdy przeciwnicy myśliwych stają się coraz głośniejsi, nasz związek głosi, że sytuacja jest pod kontrolą. Nic bardziej mylnego. Stojąc w miejscu, niestety się cofamy.
Myśliwi stracili wpływ na administrację. W dniu, w którym Björn Sprängare, ówczesny prezes związku łowieckiego uścisnął dłoń i przekazał leśnictwu zarządzanie krajowym populacją łosiem, zainteresowanie myśliwych pracą w kołach zmalało.
Wielu dzisiejszych myśliwych spędza dużą część swojego wolnego czasu dyskutując o zaletach i wadach różnych ras psów, z którymi polują na łosie. Tymczasem populacja łosi kurczy się, być może do takiego poziomu, że po prostu nie będzie powodu, aby w przyszłości kupować szczeniaka.
Ratować łowiectwo
W kraju, w którym coraz więcej ludzi mieszka w miastach, a wiedza o łowiectwie, ochronie zwierzyny, polowaniu na drapieżniki, broni i strzelectwie zupełnie nie istnieje. Musimy ją upowszechniać i ratować szwedzkie łowiectwo!
Nie jest trudno obronić polowania szwedzkie, które są prowadzone w sposób, który jest przyjazny dla środowiska i w sposób zrównoważony wykorzystuje nasze fantastyczne zasoby zwierzyny łownej!
Musimy chronić łowiectwo i walczyć o polowanie. Informować lokalnych polityków, zwoływać duże zgromadzenia i pokazywać, że w kraju jest blisko 400 tysięcy myśliwych, którzy wraz z rodzinami, przyjaciółmi i wspierającymi kolegami to więcej niż, co piąty obywatel. Pokażmy, że nie jesteśmy niszowym fenomenem i poważnie traktujemy naszą pasję!”
Marginalizacja myśliwych
Zastanówmy się zatem, czy my w Polsce poważnie traktujemy naszą pasję? Nieustanie te same osoby wzywają do wywrócenia modelu, który powstał w określonych realiach. Znamy wszystkie jego wady i zalety, ale czy teraz jest właściwy czas na jego reformowanie?
Czy osoby, które do tego wzywają mają świadomość, że marginalizacja naszej organizacji, w konsekwencji przyniesie kolejne zakazy, które podyktują organizacje antyłowieckie?
Do naszej obecnej sytuacji doskonale pasuje powiedzenie „Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.” W Szwecji myśliwi – dokładnie jak my – nie są zadowoleni z modelu, ale mam wrażenie, że lepiej diagnozują problemy!
Myśliwi widzą bezwładność struktur związkowych, które niezależnie od kraju wszystko chcą robić po „staremu”. Nie wykorzystujemy wielkich możliwości, jakie daje dzisiaj Internet. Zarówno w kwestii edukacji społeczeństwa, ale także wewnętrznej komunikacji.
Rządy i politycy w całej Europie odsuwają problemy. Przerzucają odpowiedzialność i nie mają świadomości, jakie będą katastrofalne konsekwencje tych decyzji dla przyrody. Musimy ich przekonać, że łowiectwo jest najważniejszym narzędziem ochrony przyrody. Jeśli będziemy bezczynnie stać w miejscu, to zostaniemy zepchnięci na margines i w konsekwencji nie będziemy polować!